Jakiś czas temu...

- Co byś chciał zrobić jak wyjdziesz stad? - Usłyszał pytanie.

- Przed zabiciem się? - Przytaknęła głową. - Chciałby może pooglądać gwiazdy nocą, tylko ja, koc i gwieździste niebo, a ty? Co zrobisz? - Spytał dziewczynę.

- Ja chciałabym spotkać się ze znajomymi i spróbować żyć jakby od nowa. - Uśmiechnęła się.

- Co byś chciał zrobić jak stad wyjdziesz? - Spytał chłopaka obok którego leżał.

- Nie wiem, nie myślałem jeszcze o tym. - Powiedział, a ten spojrzał na niego od dołu.

Ich pozycja wyglądała w ten sposób, że jeden siedział, a drugi leżał obok, a jego nogi zwisały z oparcia.

- Ja lubię nocne ciepłe dni spędzone na oglądaniu gwiazd, to jak odrealnienie się od otaczającego świata. - Od ostatniego czasu jego odpowiedz się nie zmieniła.

Jego zdaniem gwiazdy na niebie były piękne.

Niezaliczona ilość z punktu ziemi małych świecących kropek.
Ale za to w kosmosie był one wielkie.

Chociaż są piękne to i one nie trwają wiecznie.
Gdy spadają ludzie często myślą sobie życzenie.

On zawsze widząc spadająca gwiazdę myślał sobie, że chciał, by jego życie nie było trudną egzystencja, pustym istnieniem, a życiem.

Zwykłym normalnym życiem.

Nie oczekiwał bycia polarnym.
Nie oczekiwał bycia lubianym.

Chciał tylko, samemu cieszyć się wszystkim. Chciał jak kiedyś śmiać się z każdej głupoty.

Chociaż mimo to żadna z tych gwiazd nie spełniła nawet na trochę tego co chciał.

Czasem myslal, że to bez sensu, że one tylko spadają i nic wiecej.

Kończą sie tak jak i życie człowieka.

- Chciałbym kiedyś z tobą pooglądać spadające gwiazdy. - Z pozycji leżącej przeniósł się do siadu.

- Jeśli tylko się uda ja też. - Odpowiedział i chłopak zauważył leciutki uśmiech na jego twarzy.

Czasem myślał, że chciałby być gwiazda, co było dość absurdalne.

Bycie głupim światełkiem jakich wiele?
Może było to dziwne, ale chciałby być do czegoś potrzeby, chciał pasować do reszty tworząc różne gwiazdozbiory.

Chciałby spełnić kogoś życzenie.
Chciał świecić tak mocno jak one.

A narazie tylko powoli gasł.