Rozdział 31
Po kilku miesiącach zimy nastała wiosna.
Z szerokim uśmiechem wyszedłem z domu, rozprostowując z rozkoszą łapy.
Niezwykle ciepło.
Podszedłem do grupki nieco starszych szczeniaków siedzących nad rzeką i usiadłem sobie wśród nich.
Obserwowałem czujnym okiem jak się bawią, by w razie czego móc pomóc gdyby któreś zrobiło sobie krzywdę podczas zapasów.
Kiedy stwierdziłem że nic im nie grozi, zanurzyłem łapę w wodzie.
Nie była zimna, bardzo szybko się zagrzała od słońca.
Wszedłem do niej, od razu podążając do tej głębszej, aż sięgała mi do barków.
Pływałem sobie zadowolony z ciepłego dnia i zerkałem na bawiące się przy brzegu szczenięta i widziałem jak obserwuje nas Harry z daleka.
Wkrótce dołączył do mnie Niall i moje rodzeństwo.
Bawiliśmy się wszyscy w ciepłej wodzie i chlapaliśmy szczenięta.
Harry zbliżył się i obserwował nas z brzegu i gdy złapałem jego spojrzenie, kiwnął głową bym do niego podszedł.
Wyskoczyłem z wody i ruszyłem za nim.
Prowadził nas do bardziej zadrzewionych terenów.
Szliśmy przez las, dopóki nie usłyszałem szumu wody.
Dostrzegłem mały wodospad z wodą która spływała ze źródełka, do którego wpływał większy wodospad, zasłaniający sporą jaskinię.
Niczym w jakiejś amazonce.
Szczęka mi opadła przez magię tego miejsca.
Słońce wpadało tutaj między koronami drzew i widziałem przelatujące tam ptaki i słyszałem ich śpiew.
Usłyszałem plusk i Harry zniknął z mojego pola widzenia.
Wyłonił się przede mną w wodzie i wyszczerzył zębiska, zachęcając mnie bym wszedł do wody, co zrobiłem prędko.
Woda była głęboka, ale nie przeszkadzało mi to.
Pływałem obok Harry'ego, ocierając się o niego co chwilę bokiem i mrucząc.
Mój alfa przyciągnął mnie pod swoją pierś i oparł łeb na moim grzbiecie, przytrzymując mnie swoją wielką łapą i po prostu tkwiliśmy w takiej pozycji dłuższą chwilę.
Harry nagle się przemienił i czułem jego dłonie na swoim grzbiecie.
-Znalazłem to miejsce gdy cię szukałem wilczku.- trzymał mnie blisko siebie i po chwili staliśmy pod wodospadem a woda polewała nas po głowach.
-Kocham cię Lou.- westchnął, a ja się przemieniłem, uczepiając się jego karku i owinąłem nogi wokół jego bioder.
Połączyłem razem nasze usta, czując jak płonę rumieńcem.
Tak, zdecydowanie tracę głowę dla tej alfy.
*****************
To zdecydowanie dobrze Lou XD
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top