Rozdział 28

Harry zrzucił mnie z grzbietu na łóżko, by szybko się przemienić i ubrać jakieś spodnie, po czym doleciał do mnie z bandażami.

-Przepraszam kochanie.- podwinął moją nogawkę, odkrywając ranę i zanim zdążyłem spytać za co on mnie niby przeprasza, to wbił zęby w moją ranę z warkotem.

Zaskowyczałem, zdzierając sobie gardło, a on tylko puścił ranę zębami i zaczął ją szybko lizać, aż krew przestała lecieć.

Łkałem z bólu, który sprawiała mi zrastająca się szybko rana.

Obwiązał mi nogę bandarzem i od razu przycisnął mnie do swojego nagiego torsu.

-Shhh, kochanie. Musiałem, zagoi się szybciej. Musiałem odkazić rankę.- zaczął całować mnie po twarzy, a ja cały drżałem, płacząc cicho.

Rozebrał mnie z poszarpanego futra i reszty ubrań, podnosząc mnie i przemieszczając się do łazienki.

Odkręcił szybko wodę, nalewając ją do wanny.

-Przepraszam, przepraszam, przepraszam.- szeptał mi do ucha i zsunął swoje spodnie jedną ręką, a drugą trzymał mnie przy sobie.

Wszedł ze mną do wanny, uważając by nie zamoczyć opatrunku i zaczął mnie obmywać.

Powoli przestawałem odczuwać ból, z każdym dotykiem jego rąk na moim ciele.

-Moja śliczna, dzielna omega.- wyszeptał do mojego ucha, polewając mi delikatnie włosy wodą i potem szamponem o zapachu truskawek i umył mnie całego, całując mnie co chwilę po znaku przynależności do alfy.
-Nie chciałem by cię skrzywdzili.- westchnął, spłukując pianę z mojej głowy, a ja tylko oparłem się wygodniej o jego klatkę piersiową.

Zadrżałem delikatnie, przyciskając się bardziej do jego ciała.

-Nienawidzę tego że nie mówisz praktycznie nic. Chciałbym normalnie z tobą pogadać, posprzeczać się, poprzekomarzać i nie mogę bo ciągle milczysz. Chciałbym ci ciągle mówić że cię kocham i usłyszeć to samo, ale jesteś zbyt nieśmiały.- westchnął, a ja odwróciłem się momentalnie do niego przodem.

-Ko-kochasz?- jęknąłem.

-Kocham, jesteś moją kochaną, uroczą omegą i moją Luną. Odważną, troskliwą i silną Luną.- uśmiechnął się do mnie delikatnie, a ja odważyłem się przycisnąć usta do tych należących do niego.
-Nie miałem wyboru się nie zakochać. Nawet chciałem się zakochać. Alfa wybrała.- szepnął przez pocałunek.

-Też cię kocham Hazz.- jęknąłem cichutko, wpychając się na jego kolana.

******************

Pierwsze kocham cię! 😍

Trzy tysiące wyświetleń w niecały tydzień XDD

Dziękuję wam bardzo, jesteście naprawdę kochani! Mamy 152 miejsce w ff w rekordowym czasie! <3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top