Rozdział 26

Obudziłem się przez łaskotanie na nosie.

Fuknąłem cicho, odsuwając się i otworzyłem oczy.

Harry w postaci wilka patrzył na mnie zielonymi oczyma i się śmiał zapewne.

-No co się patrzysz?- zmarszczyłem na niego brwi, zsuwając się z jego ciała na koc, a alfa przekręciła się na bok.

Położył ogromny łeb na moich kolanach, pragnąc pieszczot, więc zacząłem go głaskać po głowie i drapać za uszami i nawet ruszał czasem tylną łapą i merdał ogonem.

-Ciepło tu.- mruknąłem.

Jaskinia była mała, więc nie dziwne że Harry szybko ją ogrzał swoim rozgrzanym wielkim cielskiem.

Czułem się zdecydowanie lepiej niż wczoraj, ale głowa nadal bolała, do tego jeszcze zaczęły mnie boleć plecy, czyli musiało mnie przewiać.

Harry wyczołgał się z naszego schronienia i zaczął przegrzebywać się przez śnieg, torując mi drogę do obozu.

Był calusieńki w śniegu gdy skończył, a jego ciemna sierść odznaczała się perfekcyjnie w białym puchu.

Opatuliłem się kocem i usiadłem na jakiejś kłodzie, pilnując by nie pobrudzić futra.

Przy rozpalonym ogniu spał Zayn, a kilka wilków było na straży.

Dotknałem czubkiem buta kuper mulata, aż się poderwał ze strachem.

Fuknął widząc mnie, śmiejącego się.

Harry wyjął jakiś kij z ognia i podsunał mi coś pieczonego pod nos.

-Fuj, nie chcę.- jęknąłem.

Zmrużył na mnie oczy, podsuwając to coś jeszcze bardziej w moją stronę.

-Nie jestem głodny. Chodźmy już do domu. Mam dosyć podróży.- westchnąłem.

Harry warknął, odrzucajac patyk z jedzeniem i szarpnął mną do góry, sadzając na swoim grzbiecie.

Członkowie watahy w ludzkiej postaci składali namioty i szybko pakowali wszystko.

Uczepiłem się palcami sierści na karku wilkołaka i zacząłem ją przeczesywać palcami, by go udobruchać i nawet złożyłem mały pocałunek na jego łbie, na co podkulił uszy i zamruczał jak kot.

Gdy wszystko było gotowe ruszyliśmy ponownie przez strome szczyty gór, po których co jakiś czas któraś z alf strażników zsuwała się po lodzie.

Wędrowaliśmy spokojnie, aż do zmroku.

Byliśmy już na prawdę blisko domu gdy rozległo się głośne warczenie.

Mnóstwo par oczu wpatrywało się w nas z ciemności, a ja poczułem strach.

Było ich więcej niż szóstka strażników, Zayn i Harry.
Do tego jeszcze ja, co nawet nie mogę się zmienić przez złe samopoczucie mojego wilka.

**************

Kłopoty 😱

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top