Rozdział 9

Już w pełni sił postanowiłem zejść na dół.

Niepewnie stawiałem ciche kroki na panelach, rozglądając się.

Przytulnie tutaj.

Alfa siedział na podłodze, opierając się o sofę i coś rysował.

-Przyszedłeś.- nawet nie odwrócił wzroku od kartki.

Usiadłem niedaleko od niego.

-Wiesz że nasze wilki są sobie przeznaczone, prawda?- spojrzał na mnie, a ja drgnąłem, wpatrując się w jego zielone oczy.

Skinąłem powoli głową, ciekaw tego co ma na myśli.

-Za trzy tygodnie jest pełnia, wtedy będę musiał się z tobą połączyć, bo idealnie tego dnia zacznie się moja ruja, a ty staniesz się wtedy Luną.- mówił powoli i wyraźnie, a jego słowa dobitnie trafiały do mnie.

Ja? Luną?!

-Mam nadzieję że będziesz dobrym partnerem.- poczułem jego dłoń na swojej i zacząłem drżeć.

Pragnęliśmy wraz z omegą bliskości tej silnej alfy.

-Jesteś śliczny, wiesz? Zabiję tego kto śmiał cię skrzywdzić.- odłożył notes i przyciągnął mnie do siebie, tak że usiadłem na jego kolanach, całkiem zarumieniony.

-Taki piękny...- przejechał dłonią przez moje włosy, a ja wtuliłem się w jego rękę.

Tak jak zawsze uważałem że mnie nikt nie chce bo jestem bezużyteczy i nawet dzieci nie będę mógł mieć, co testy potwiwrdziły, to teraz czułem się potrzebny, a nawet bardzo potrzebny.

-Jesteś moją śliczną omegą, już nie mogę się doczekać aż się z tobą połączę i będziesz mój i tylko mój.- warczał.

Był taki władczy... Biła od niego aura tajemniczości i zagrożenia którym musiał być.

Drżałem na jego kolanach gdy badał dotykiem moje ciało.

-Mógłbyś się odzywać, wiesz? Dziwnie mi tak samemu się odzywać bo nie jestem pewny czy mnie słuchasz, a co gorsza czy mnie rozumiesz...- westchnął, a ja nieśmiało wtuliłem się w jego klatkę piersiową, wsłuchując się w bicie jego serca.

-Je parle français.- odezwałem się, a on jęknął załamany.

-Ty serio mnie nie rozumiesz! A tak dobrze mi szło z tłumaczeniem ci tego wszystkiego!- fuknął, a ja miałem ochotę się zaśmiać.

-Nie wkręcasz mnie?- uniósł moją głowę w górę, tak bym na niego spojrzał.

-Nie no, wkręcam.- zachichotałem.

-Chryste, jaka ulga.- sapnął opadając na bok, co zrobiłem i ja, śmiejąc się cicho z niego.

**************

Dobry żart Lou Lou xD

A ja jestem miękką fają bo się daję przekupywać.

Ten jest ostatni na dzisiaj, jutro też kilka wrzucę 😂

I napiszę jeszcze więcej części dzisiaj w nocy 😘

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top