Rozdział 23

Zayn spojrzał na mnie.

-Chciałem po prostu by miał szansę znaleźć sobie kogoś z kim mógłby mieć zdrowe i silne szczenięta.- wytłumaczyłem się cichutko.

-I tylko dlatego go zostawiłeś?- jęknął, uderzając się w czoło.

Chciałem coś odpowiedzieć, ale nie zdąrzyłem bo rozległ się trzask gałęzi.

Ogromny, znajomy mi wilk spojrzał na mnie rozjuszony.

Szybko podleciał do mnie, a ja się skuliłem.

-Dlaczego?!- krzyknął, łapiąc za moje ramiona i potrząsnął mną z dzikim warkotem.

-Uspokój się Harry.- odezwał się Alex, ale jęknął z bólu gdy Harry uderzył pięścią w jego twarz.

-Zdrajca, pieprzony zdrajca. Zabrałeś moją omegę! Moją kurwa Lunę! Lunę wędrownych!- warczał, a jego oczy były czerwone.
-Masz mi coś do powiedzenia?- zwrócił się do mnie.

Chciałem się odezwać ale przerwał mi, zatykając moje usta.

-Nie chcę kłamstw.- przymknął oczy i zmienił się.

Piana toczyła się z jego pyska z wściekłości.

Spojrzał znacząco na swój grzbiet.

-Masz wsiąść.- wyjaśnił Zayn, a ja niepewnie to zrobiłem, zatapiając palce w sierści swojej Alfy.

-Po prostu chciałem byś miał szansę na normalne życie z inną omegą, która da ci szczeniaki.- wyszeptałem do jego ucha.

Nie mruknął, ale wiedziałem że słucha.

-Chciałem po prostu byś był szczęśliwy. Z wspaniałą rodziną i dziećmi.- pogładziłem go po karku, a wilk westchnął.

Zayn dreptał w pobliżu, asekurując nas, gdybyśmy zostali zaatakowani.

-Przepraszam Harry.- objąłem jego szyję ramionami, starając się nie rozpłakać.

Zasłużyłeś sobie na jego złość, głupia omego.

Dotarliśmy po jakiejś godzinie drogi do małego obozu.

Były rozstawione namioty w okrąg, a po środku było ogromne ognisko, z wysokim płomieniem.
Gdzieś z boku dostrzegłem upolowaną zwierzynę.

-Lou!- pomachał mi Niall a Liam zmierzył mnie wzrokiem.

Zsunąłem się z grzbietu Harry'ego, czując że on już mnie nie chce bym na nim siedział i otarłem rękawem swoje mokre oczy.

Dlaczego tu tak zimno?

Harry przemienił się i szybko się ubrał, zarzucając na swoje ramiona płaszcz.

-Wejdź do namiotu.- wskazał na odpowiedni 'domek'.

Wykonałem posłusznie jego polecenie, od razu chowając się w ciepłych kocach i drżałem z wychodzącego ze mnie zimna.

***********

I Znaleźli się ❤

No dobrze, dałam się przekupić, dlatego byłabym omegą a nie alfą, za bardzo ulegam xD

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top