I've always liked to play with fire
Spoglądał uważnie na Minho, który kręcił się po sali z zamyśleniem. Starszy miał na sobie zwykłe, czarne dresy i białą koszulkę, jego włosy nie były ułożone, a na twarzy nie było ani grama makijażu, ale i tak wyglądał cholernie przystojnie. Miał naprawdę piękną buźkę, to trzeba było przyznać. Lubił na niego patrzeć, nigdy nie mógł nasycić oczu jego widokiem. To zaczynało się robić jego uzależnieniem.
Westchnął ciężko pod nosem i nieco odchylił głowę, by skarcić się w myślach. Powinien myśleć o zespole i fanach, a nie o tym, co mu się marzyło. Zachowywał się wyjątkowo nieprofesjonalnie i samolubnie, pozwalając sobie na te myśli. Na szczęście potrafił się kontrolować, ponieważ w innym przypadku już dawno zrobiłby coś głupiego, czego na pewno by żałował później. Z drugiej strony co miał poradzić na to, że Minho mu się tak podobał i go pociągał?
— Już sekunda. — wymamrotał Lee, grzebiąc przy sprzęcie, po czym szybko podszedł do włączników światła, by kliknąć w dwa z nich.
Momentalnie na sali zrobiło się ciemniej, a pomieszczenie objął przyjemny półmrok. Słabe światło oświetlało akurat sylwetkę tancerza, który włączył muzykę, po czym stanął na środku sali. Na razie miał jedynie część choreografii, niestety początku nie udało mu się wymyślić. Był jednak na tyle zadowolony z tego co już miał, że koniecznie chciał się pochwalić Jisungowi, który akurat tego dnia również został dłużej w wytwórni, by dokończyć piosenkę.
Chociaż to wcale nie było jedynym powodem, dlaczego chciał mu pokazać co udało mu się wymyślić. Ale młodszy wcale nie musiał sobie zdawać z tego sprawy.
Han skupił swój wzrok na smukłej sylwetce rudowłosego chłopaka, który na chwilę przymknął oczy, odchylając głowę do tyłu. Doskonale widział jego jabłko Adama, przez co przygryzł delikatnie wargę. Jego serce zaczęło mimowolnie bić szybciej. Słabe światło padło na idealne rysy dwudziestotrzylatka, dodatkowo je uwydatniając, a Jisung nie mógł robić nic innego jak zachwycać się nim.
Nagle starszy zaczął się poruszać w rytm muzyki, wpadając w swój trans. Jego ruchy były płynne, pełne gracji, ale przy tym ostre i zdecydowane. Oglądanie go było w tamtym momencie tak wielką przyjemnością, że brunet nawet nie zauważył kiedy przestał oddychać. Nagle całe powietrze opuściło jego ciało, a on nie był w stanie nabrać kolejnej porcji. Gdy widział ruchy bioder starszego oraz jego dłoń, która powoli przemieszczała się po jego torsie bądź udzie, nie był w stanie się ruszyć.
Nie rozumiał jakim cudem ten człowiek potrafił być tak pociągający i zmysłowy, to było wręcz nie do pojęcia. Od początku wiedział, że Lee był diabelnie uzdolniony, jednak za każdym razem coraz bardziej go zadziwiał. Nie chciał ominąć nawet ułamka sekundy z przedstawienia tancerza, przez co przestał mrugać, oglądając go z zapartym wdechem. Aż żałował, że nie zaczął go nagrywać.
Obserwował każdy ruch starszego, każde drgnięcie dłoni czy rozchylenie się jego idealnych warg. Widział wszystko. Chłonął go oczami, chcąc go zamknąć w swoim spojrzeniu na zawsze. Chciał by ten Minho na zawsze pozostał tylko i wyłącznie jego, by nikt inny nie mógł go zobaczyć w tej odsłonie. Może i był chciwy, jednak ta wersja jego przyjaciela z zespołu była zbyt zmysłowa, zbyt intymna, by chciał się nią z kimkolwiek dzielić.
Chciał go tylko dla siebie.
Przesuwał uważnym spojrzeniem po jego napiętych łydkach, przechodząc na uda, na których spodnie napinały się lekko przy gwałtowniejszych ruchach. Tak bardzo chciał ich dotknąć. Wyglądały na tak umięśnione, że samo wyobrażenie, że jego dłonie mogłyby się na nich znaleźć, sprawiało, że czuł lekki dreszcz na kręgosłupie i suchość w gardle. Lee Minho miał tak kurewsko piękne i pociągające uda, że stały się one słabością biednego Hana.
Przez dłuższy moment nie mógł oderwać od nich wygłodniałego spojrzenia, jednak wreszcie przesunął je wyżej. Wąskie biodra zmysłowo się poruszały, gdy starszy wczuwał się w piosenkę, tańcząc, przy czym doprowadzały go do szału. Nie wiedział czy robił to świadomie, czy nie, ale tak niebezpiecznie drażnił jego zmysły, że Jisung zwyczajnie zaczął się bać. Chciał Minho, pożądał go.
Ale tak naprawdę nie chodziło tylko o pożądanie w sensie seksualnym. Owszem, starszy pociągał go w ten sposób i podniecał, ale za tym wszystkim stało coś o wiele głębszego i poważniejszego. Nie miał zielonego pojęcia kiedy tak naprawdę zakochał się w nim, ponieważ ich relacja była cholernie specyficzna. Byli ze sobą blisko, może nawet zbyt blisko jak na przyjaciół, dlatego nie zauważył kiedy to przerodziło się w coś więcej.
Na co dzień tulili się, trzymali za ręce czy obejmowali, używając przy tym czułych przezwisk, które były charakterystyczne dla par. Spędzali ze sobą mnóstwo czasu, trzymając się blisko siebie, ponieważ przy sobie czuli się najbezpieczniej i najbardziej komfortowo. Zakochanie się w starszym było kwestią czasu, a Jisung nie potrafił się powstrzymać, gdy on traktował go tak delikatnie i czule.
Teraz gdy na niego spoglądał, wiedział tylko jedno - tak cholernie mocno kochał tego człowieka, że miał wrażenie, że zupełnie oszalał. Swoje uczucia trzymał dla siebie, by nie narażać zespołu, jednak nie był w stanie się ich pozbyć, a trzymanie emocji na wodzy było niemiłosiernie trudne. Zwłaszcza gdy znajdywali się w takiej sytuacji jak ta obecna. Bo jak miał nad sobą zapanować, gdy osoba, którą tak cholernie kochał i której tak bardzo pragnął, tańczyła przed nim w ten sposób?
Przełknął ciężko ślinę i odetchnął z ulgą, gdy starszy przerwał taniec, dając mu do zrozumienia, że więcej nie udało mu się wymyślić. Rude kosmyki przykleiły mu się do czoła delikatnie lśniącego od potu, który starszy otarł małym, czarnym ręcznikiem. Chwycił on za butelkę wody, po czym wziął kilka sporych łyków, podczas których Jisung obserwował jego szyję, a dokładniej poruszającą się grdykę Lee.
Było mu tak cholernie gorąco po małym przedstawieniu Minho, że dyskretnie poruszył swoją koszulką, by ochłodzić ciało lekkim powiewem. Mało tego, musiał chwilę później skrzyżować nogi i naciągnąć materiał górnej części garderoby nieco niżej. Nie rozumiał jak starszy mógł na niego działać aż tak mocno, a jednak miał ochotę po prostu wstać i rzucić się na niego.
Jego umysł został przysłonięty mgłą, która spowodowana były czystym podnieceniem i pożądaniem.
— I co myślisz? — spytał w końcu, gdy przeniósł wzrok na rozemocjonowanego rapera.
Musiał się uspokoić. Musiał nad sobą zapanować.
— Myślę, że jesteś tak utalentowany hyung, że bardziej się nie da. Serio, wymiatasz. — uśmiechnął się lekko i wstał, by podejść do starszego.
Tylko czy on potrafił nad sobą zapanować po tym tańcu? Czuł, że nie.
— Mówisz? Miło mi to słyszeć. — zaśmiał się, oglądając dokładnie twarz ciemnowłosego.
Nie był głupi, doskonale czuł wygłodniały wzrok Jisunga na sobie. Nie musiał nawet na niego patrzeć, by wiedzieć, że młodszy pożerał go spojrzeniem i niesamowicie go to satysfakcjonowało. Czy powinno? Prawdopodobnie nie, ale kompletnie go to nie interesowało w tamtym momencie. Bardziej zainteresowany był dwudziestojednolatkiem, który intensywnie wpatrywał mu się w oczy, stojąc dosłownie dziesięć centymetrów przed nim. Widział jak na niego działał, przez co przygryzł dolną wargę.
— Igrasz z ogniem Hannie. — szepnął cicho, przy czym uśmiechnął się pod nosem, gdy młodszy wcale nie odpuszczał.
— Od zawsze lubiłem igrać z ogniem. — wzruszył lekko ramionami.
Wpatrywali się w siebie intensywnie, ale żaden z nich nie zrobił ani kroku. W tym samym czasie serce Minho zaczęło po chwilowym odpoczynku ponownie zaczęło bić mocniej, tym razem z ekscytacji. Bo to nie tak, że tylko Jisung zaczął coś czuć do starszego. On również zauważył, że Han stawał się dla niego coraz ważniejszy, coraz piękniejszy. Cały czas o nim myślał, gdy tylko się rozstawali na chwilę, i chciał być przy nim. Nie potrafił bez niego wytrzymać dłuższego okresu czasu, nie był w stanie. Zupełnie tak, jakby się uzależnił od niego.
Obaj tkwili tak, doskonale wiedząc co do siebie czuli, jednak nic z tym nie robili. Spoglądali na siebie wygłodniałymi, tęsknymi spojrzeniami, ale nic więcej. Bali się tego, co mogłoby się wydarzyć, gdyby pozwolili sobie na to uczucie. Gdyby coś poszło nie tak, ucierpiałby cały zespół, a nie chcieli skrzywdzić najważniejszych dla siebie osób.
Z drugiej strony ileż mogli się powstrzymywać? Było to wyjątkowo męczące. Wcale nie chcieli się hamować.
Nagle dłoń Jisunga wylądowała na torsie Minho, który zaskoczony uniósł brew. Czuł jak delikatne palce zaciskają się na jego koszulce, podczas gdy ich właściciel uporczywie się w niego wpatrywał. Zauważył, że nozdrza chłopaka nieco bardziej się rozszerzały i to w szybszym tempie, podobnie jak szybciej unosiła się jego klatka piersiowa. Ich spojrzenia w tym samym momencie zjechały na ich usta.
— Ji... Wiesz, że nie powinniśmy. — szepnął po ciężkim przełknięciu śliny, czując, że powoli opuszczają go resztki zdrowego rozsądku.
— Wiem. — odparł z żalem, jednak nie zabrał dłoni, mocniej chwytając za koszulkę tancerza, który uniósł kącik ust.
Wiedział, ale wcale nie chciał się powstrzymywać.
W tle rozbrzmiały pierwsze nuty Play with fire, przez co obydwaj zaśmiali się cicho. Idealna piosenka w odpowiednim momencie. Mimo wszystko, ich śmiechy dość szybko zniknęły, gdy serca obydwu idoli zaczęły uderzać nieco szybciej, a także mocniej. Patrząc w swoje oczy, wiedzieli, że nie było odwrotu. Dłoń Minho powoli uniosła się, by następnie usadowić się na talii młodszego, który wzdrygnął się lekko.
Chwilę później stał już przyparty do ściany i wpatrywał się intensywnie w oczy rudowłosego, który przysunął się tak, by ich nosy się stykały. Chyba jeszcze nigdy nie byli tak blisko siebie, przez co poczuł uścisk w żołądku. Mimowolnie rozchylił usta i wypuścił drżąco powietrze, gdy nos Lee powoli przejechał po jego policzku, by następnie powędrować do żuchwy i w dół szyi, aż do obojczyka.
Całe jego ciało niekontrolowanie drżało, gdy starszy go drażnił, niby przypadkiem zahaczając o rozgrzaną skórę również wargami. Uśmiechnął się chytrze pod nosem, gdy wyczuł szybkie tętno chłopaka, którego całkowicie objął w talii. Nie pocałował go, nie zrobił nic takiego. Po prosu objął, przesuwając nosem po jego szyi, gdy Han trząsł się w jego ramionach i próbował unormować drżący oddech.
Wiedzieli, że nie powinni tego robić. Doskonale to wiedzieli. Powinni przerwać, po czym wrócić do dormu, udając, że nic się nie stało. I znowu udawać, trzymać uczucia w ukryciu. Wiedzieli to wszystko, ale żaden z nich nie chciał tego robić. Udawali wystarczająco długo.
Lee w końcu podniósł głowę, by ponownie spojrzeć w lśniące, sarnie oczy chłopaka, którego okrągłe policzki przybrały mocnych odcieni czerwieni. Sapnął lekko, widząc w jakim stanie był Jisung, mimo że tak naprawdę nic jeszcze nie zrobił. Wyglądał tak pociągająco...
Na nowo przysunął się do jego twarzy, wpatrując się w rozchylone, wilgotne wargi, które młodszy co chwilę oblizywał. Dalej jednak go nie pocałował.
— Wymiękasz... Minho? — szepnął cicho Han, specjalnie nie używając honoryfikatu, i delikatnie przygryzł dolną wargę.
A Minho aż zatkało, bo nie znał go z tej strony. Młodszy go prowokował i kusił. Jasne, Han bywał wyjątkowo pewny siebie, jednak to było coś zupełnie innego. Teraz patrzył na niego ciemnymi oczami, w których dostrzegał tlący się żar. Żar, który lada moment miał zmienić się w jasny płomień, pochłaniający wszystko, co znalazło się na jego drodze.
— Jak ty mnie nazwałeś? — sapnął zszokowany, gdy raper gładził jego tors dłonią, uśmiechając się przy tym łobuzersko.
To nie był Han Jisung, którego znał. Z drugiej strony figlarny uśmiech oraz płomyki w oczach sprawiły, że poczuł ciepło w brzuchu. Ta wersja jego obiektu westchnień była o wiele bardziej pociągająca, kusząca. Doprowadzał go do szaleństwa samym spojrzeniem i przygryzaniem warg, po których co chwilę przesuwał językiem.
— Minho. — powtórzył, mrużąc oczy, jakby samo drażnienie go w ten sposób sprawiało mu niebywałą przyjemność.
Specjalnie go prowokował, wiedząc, że to zadziała. I oczywiście miał rację.
Starszy ostrożnie wsunął dłonie pod jego koszulkę, by usadowić je na talii Hana, który wypuścił urwany oddech i zadrżał gwałtownie. Ciemne, hipnotyzujące oczy kociego chłopaka przeszywały go na wskroś, przez co po jego kręgosłupie spływały lekkie dreszcze podniecenia. Był tak cholernie gorący...
Chwilę wpatrywał się w niego, pozwalając, by ich oddechy się ze sobą mieszały, mimo że powstrzymywanie się naprawdę wiele go kosztowało. Widział, że dwudziestojednolatek był zniecierpliwiony, a i on chciał wreszcie zrobić to, co chodziło mu po głowie od chwili, gdy po raz pierwszy ujrzał Jisunga. Chciał wpić się w usta, które prześladowały go nawet w snach.
Oczy młodszego lśniły jasno, gdy gniótł w dłoniach materiał koszulki Minho, przyciągając go bliżej siebie, przez co ich torsy zetknęły się ze sobą. Chciał się z nim podrażnić, ale nie potrafił. Nie był w stanie już dłużej wytrzymać. Zsunął dłonie na biodra rapera i mocno przyciągnął go do siebie, przy czym wpił się w jego usta, wbijając palce w ciało młodszego, który sapnął głośno w pocałunek.
Wargi Hana były delikatnie spierzchnięte, ale wcale mu to nie przeszkadzało. Bynajmniej, ich struktura sprawiała, że miał ochotę zrobić o wiele więcej. Może nawet za dużo, ale dzielnie się powstrzymywał i starał się panować nad pożądaniem. Zaczął intensywnie poruszać wargami, wsłuchując się w westchnienia wydobywające się z młodszego. Chłopak lekko osunął się po ścianie, oddychając ciężko i rozkoszując się pocałunkiem.
Całowali się mocno, długo i intensywnie, ponieważ nie byli w stanie się od siebie oderwać. Od tak dawna czekali na ten moment, że nie chcieli by przeminął. W końcu do pocałunku dołączyli języki, które zaczęły walczyć ze sobą o dominację, a walka była ta wyjątkowo wyrównana. Żaden z nich nie chciał się poddać, ale Minho zmusił Jisunga do tego, zsuwając dłoń, by zacisnąć ją na pośladku rapera, który wydał z siebie bezwstydny jęk. Tyle wystarczyło, by całkowicie się poddał.
Lee chwilę po prostu trzymał go w ten sposób, ale stwierdził, że wcale nie było mu tak wygodnie. Jego dłoń ponownie zjechała w dół, by unieść lekko udo młodszego, które Han zaraz owinął wokół Minho. Jęknął w jego usta, gdy starszy znowu zacisnął palce na jego pośladku, i mocniej go przyciągnął do siebie. Chociaż czy oni mogli być jeszcze bliżej tamtym momencie?
Nie zwracali nawet uwagi na ślinę, która powoli spływała z kącików ich ust, za to próbowali się w siebie nawzajem wtopić, sapiąc cicho. Okazjonalnie z ich ust wyrywały się jęki, gdy, z początku przypadkowo, a potem specjalnie, ocierali się o siebie. Mieli wrażenie, że na sali zrobiło się o wiele goręcej, a muzyka w tle jedynie potęgowała te odczucia.
Wreszcie oderwali się od siebie, by nabrać powietrza. Ich spojrzenia od razu skrzyżowały się, a Minho troskliwie otarł buzię Jisung, uśmiechając się pod nosem. Nawet w tamtym momencie był tak cholernie uroczy i go rozczulał. Nawet po tym gorącym, intensywnym pocałunku czuł, że jego serce topiło się na widok młodszego.
Naprawdę oszalał na jego punkcie.
— Hyung...
— Możesz mi mówić po imieniu. — przerwał mu od razu starszy, zaskakując go.
— W takim razie, Minho, chcesz może kontynuować? — spytał z lekkim uśmiechem, przy czym jedną rękę owinął wokół karku starszego, czując jego gorący oddech na swoich ustach.
Mimowolnie przygryzł dolną wargę, gdy dłoń Lee powoli przesuwała się po jego pośladku aż do uda i z powrotem.
— I to jeszcze jak. — odszepnął, po czym ponownie zaatakował słodkie usta Jisunga, nie chcąc go nigdy wypuszczać z ramion.
Puścił jego nogę, by nieco się schylić i, nie przerywając pocałunku, wziąć go na ręce. Uda Hana od razu objeły go w pasie, a ramiona mocniej oplotły szyję, gdy powoli zaczęli kierować się w stronę kanapy. Ostrożnie ułożył młodszego na meblu, po czym upewnił się, że drzwi były zamknięte. Dopiero wtedy wrócił do rozpalonego Jisunga, który szybko przyciągnął go do siebie, oplatając go kończynami i wpijając się zachłannie w jego usta.
Obydwaj wiedzieli, że nie pociągną tego zbyt długo. Byli idolami, gdyby wszystko się wydało, byłby to koniec dla całego zespołu. Nie mogli być razem, a nawet jeśli to musieliby być podwójnie ostrożni. W tamtym momencie pożałowali swoich decyzji o wyborze ścieżki zawodowej, bo mogłoby być tak pięknie.
Postanowili jednak nie rozmyślać o tym w tym konkretnym momencie.
Sala wypełniła się cichy westchnieniami oraz nieprzyzwoitymi mlaśnięciami tworzonymi przez wargi, które mocno się o siebie ocierały. Chcieli skorzystać, póki mogli się sobą nacieszyć. Póki mogli być razem w ten sposób, w jaki oni sami chcieli.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top