Rozdział 9

Duża ręka Harrego oplotła moją talię i przyciągnęła mnie mocno do siebie, gdy tylko włożył kluczyki od dziewięcioosobowego vana, którym tu przyjechaliśmy, do tylnej kieszeni jego czarnych spodni. Staliśmy w połowie ciągnącej się w nieskończoność, kolejki. Dwóch napakowanych bramkarzy, stojących przed wejściem do jednego z najlepszych klubów w okolicy, bacznie obserwowało każdego, który chciał wejść do lokalu. Wiele osób odchodziło spod klubu ze zwieszoną głową, co oznaczało, że faktycznie trudno jest się tam dostać. To zapewne było przyczyną tego, że klub cieszył się tak dobrą opinią. Przez chwilę martwiłam się, że i my możemy nie wejść, ale ręka owinięta wkoło mojej talii, rozwiała moje wątpliwości.

Wiem, że Harry bywa tu często, od zawsze kiedy tylko przyjeżdżaliśmy na wakacje, on chodził na imprezy. Myślę, że przez ostatnie lata, nic się w tej kwestii nie zmieniło, więc zapewne był tu znany i lubiany.

- Wszystko okej?

Przytaknęłam, mocniej wtulając się w ciało kędzierzawego. Jego ciało chroniło mnie przed wiatrem i zimnem. Nie mogłam na nowo przywyknąć do angielskiej pogody, pomimo tego, że mamy środek lata, na dworze i tak było zimno. Nie to co w Kalifornii.

- Zimno ci? - Zatroskany głos Stylesa, zabrzmiał po raz kolejny nad moim prawym uchem. Odwróciłam się w jego objęciach i teraz stała z nim twarzą w twarz.

- Troszkę, ale zaraz wejdziemy i będzie cieplej, więc jest okej.

Chłopak uśmiechnął się promiennie i złożył na moim czole, delikatny pocałunek. Był znacznie wyższy niż ja, więc moja twarz była, mniej więcej na wysokości jego ramienia. . Moje głowa, leżała swobodnie na jego mostku, gdy moją uwagę zwrócił chichot po drugiej stronie ulicy. Delikatnie przekręciłam głowę w stronę hałasu i zobaczyłam grupkę roześmianych nastolatek. Ich spojrzenie spoczywało na naszej grupie, a konkretnie na Maliku, Louisie i Harrym. Och, świetnie. W tej chwili wszystko o co prosiłam, to żeby ta gówniarzeria nie weszła do klubu, bo to oznaczałoby kłopoty. Gemma też musiała zobaczyć spojrzenie dziewczyn, bo nagle zawiesiła się na szyi swojego narzeczonego, mocno go całując.

Proszę, niech one tam nie wchodzą.

W klubie było siwo, od sztucznego dymu. Jego duszący zapach, mieszał się z zapachem alkoholu i ludzkiego, spoconego ciała. Zasłoniłam twarz, delikatnie kaszląc. Nie przywykłam do tego, gdyż w Kalifornii, zazwyczaj chodziłam na imprezy w plenerze. Perspektywa spędzenia kilku godzin w tym dusznym, głośnym i zatłoczonym pomieszczeniu, wprawiała mnie w dziwny lęk. W mojej głowie pojawił się obraz, wielu nagłówków, mówiących o wybuchu pożarów, lub atakach terrorystycznych właśnie w klubach. Boże, jestem nienormalna

Przemierzaliśmy klub z zamówionymi wcześniej drinkami w ręku. Znalezienie stolika graniczyło z cudem, a jednak po wielu minutach, znaleźliśmy wolne miejsca. Zajęłam jedno z krzeseł, tuż obok kędzierzawego, którego ręka w zaborczy geście ścisnęła moje udo. Harry zabijał wzrokiem każdego, dosłownie każdego, kto spojrzał w moim kierunku. Z jednej strony było to miłe, ale nie powinien być zazdrosny. Nie kiedy wzrok prawie każdej dziewczyny, spoczywa właśnie na nim, Z tym, że kiedy to ja posyłam złe spojrzenia, kobiety nic sobie z tego nie robią.

- Idziemy tańczyć! - Krzyk Gemmy wyrwał mnie z zadumy.

Nim zdążyłam zaprotestować, Perrie pociągnęła mnie w stronę parkietu, na którym Gemma już wywijała dziwne akrobacje. Stanęłam w miejscu, obserwując poczynania ludzi. Wszyscy wili się w rytm jednej z typowo klubowych piosenek, nie zwracając uwagi na to czy znają ludzi o których się ocierają, czy też nie. Trochę skrępowana ich zachowaniem, nieśmiało poruszyłam biodrami. Prawo, lewo, ósemki, przód, tył. Nie takie trudne.

Wzruszyłam ramionami, całkiem zadowolona z "tańca". Podeszłam bliżej Gemmy i kontynuowałam, po chwili wymachując również moimi rozpuszczonymi włosami. W oddali zobaczyłam Harrego, który uważnie śledził moje ruchy, więc dlaczego by tego nie wykorzystać? Z większym zacięciem poruszałam swoimi biodrami, a w przypływie odwagi, dołączyłam swoje ręce, które teraz wędrowały po moim ciele. Kątem oka, obserwowałam jak Harry przygryza swoją wargę, więc cicho zachichotałam i kontynuowałam swój taniec. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie czyjaś ręka na moim pośladku. Minęła chwila nim zdałam sobie sprawę, że właśnie zostałam klepnięta. W tyłek. Przez obcego faceta. Szybko odwróciłam się i stanęłam twarzą w twarz z wysokim, paskudnie uśmiechającym się blondynem.

Już miałam na niego nawrzeszczeć i powiedzieć co dokładnie myślę o jego bezczelnym zachowaniu, kiedy mocne ramiona oplotły moją talię, a nozdrza wypełnił znajomy zapach wody kolońskiej. 

- Jest jakiś powód, dla którego dotknąłeś mojej dziewczyny? - warknął Harry, jeszcze mocniej przyciągając mnie do swojego ciała.

Na słowa "mojej dziewczyny" w moim brzuchu pojawiło się przyjemne uczycie i automatycznie rozluźniłam się. Poczułam się bezpiecznie, tak jakby to, ze jestem dziewczyną Harrego, oznaczało, że jestem bezpieczna i nic mi się nie może stać. To miłe uczucie. 

- Jest strasznie gorąca. - mruknął i przeskanował moje ciało, swoimi pijanymi oczami. Cofam, to o poczuciu bezpieczeństwa, teraz czuje się naga i daleko mi do bycia spokojną. Chłopak oblizał swoje usta, zatrzymując wzrok na moich piersiach. Zesztywniałam, chociaż i tak nie byłam nawet w połowie tak spięta jak Harry. Jego ręce na mojej talii, zacisnęły się, a ja miałam wrażenie, że moje ciało, wtapia się w jego. - Może mógłbyś mi jej pożyczyć, zapłacę. 

Śmiech chłopaka i jego pijacki bełkot, był najobrzydliwszą rzeczą jaką w życiu słyszałam. Gemma i Perrie, które dopiero chwilę temu zarejestrowały, że coś się dzieje, wykrzywiły twarz w odrazie. Po obu naszych stronach stanął Louis i Zayn. Ten drugi położył dłoń na napiętym ramieniu Harrego, chcąc go trochę uspokoić. Chłopak chyba nie zdawał sobie sprawy w jak niebezpiecznej sytuacji się znalazł, bo wyciągnął w moją stronę rękę. Ale Harry był szybszy, jednym ruchem zasłonił mnie całym swoim ciałem i odepchnął nachalnego mężczyznę. Mocno.

- Posłuchaj mnie uważnie kutasie, jeżeli w trybie natychmiastowym nie zejdziesz mi z oczu, to przyrzekam, że będą cię po lesie z saperką szukać. - Lodowaty ton Stylesa i jego ręka, ciasno zaciśnięta na koszulce natręta, sprawiła że i mnie przeszły ciarki. Nie chciałabym mu podpaść w tej chwili. - Czaisz kurwa? 

Mocno pchnął blondynem, jakby był nic nieważącym workiem kartofli, a później mocno przycisnął mnie do siebie, całując moje czoło. Najpierw mocno mnie przytulił, by po chwili odsunąć mnie na odległość rąk. Dokładnie obserwował każdy milimetr mojego ciała, ale nie przeszkadzało mi to tak jak w wypadku tego obcego faceta. Wiedziałam, że Harry nie zrobi mi krzywdy i robi to wszystko by upewnić się, że jestem cała. Poza tym byłam jego i mógł robić ze mną co tylko chciał. 

- Nic ci nie jest? Jesteś cała? Zrobił ci krzywdę? Dotknął cię? Kurwa, oczywiście, że cię dotknął! Gdzie on jest, idź do stolika. Znajdę go i mu nakopie! - Jego słowotok, tylko utwierdził mnie w przekonaniu, ze bardzo się martwił. Zaśmiałam się cicho i objęłam jego twarz moimi dłońmi, zatykając jego usta moimi. 

- Wszystko jest okej, mój rycerzu. 

- Nawet na chwilę nie mogę odejść, bo już pojawiają się jacyś amanci, którzy chcą cię dla siebie.

- A ja przecież jestem TWOJĄ DZIEWCZYNĄ. Prawda? - Mocno zaakcentowałam słowa, które wcześniej wywołały w moim ciele przyjemne uczucia. 

- Bo jesteś MOJĄ DZIEWCZYNĄ, prawda? 

Pisnęłam ze szczęścia i rzuciłam się na niego, mocno przywierając swoimi ustami do jego. Wplątałam palce w jego włosy, rozchylając lekko usta. Nasze języki delikatnie pocierały o siebie, wprawiając moje ciało w drżenie. Nie wiem ile trwało nasze zbliżenie, ale donośny pisk, który nam przerwał, sprawił że moje serce zamarło.

Taka sytuacja!

Na początku chciałam z całego serca podziękować, każdemu kto czyta, komentuje i gwiazdkuje. To bardzo dużo dla mnie znaczy i moje serce niezmiernie się raduje, gdy widzę chociażby jeden komentarz, lub gwiazdkę. Jesteście kochani. (wielkie dzięksy za ponad 1000 wyświetleń!)

Druga sprawa! Niedawno opublikowałam prolog mojego nowego opowiadania, Uncle Harry (http://www.wattpad.com/story/12363871-uncle-harry-soon) 

Myślę, że zacznę go pisać niebawem, ale priorytetem dla mnie jest dokończenie OS. Jeżeli znajdę czas na prowadzenie obu na raz, to tak właśnie będę robić, a jeżeli nie - zacznę pisanie tamtego, zaraz po dokończeni tego (myślę, że zostało nam jakieś 5-8 rozdziałów do końca) 

To chyba tyle (śmieszki, bo moje ględzenie jest prawdopodobnie dłuższe niż ten rozdział, ale soreczka ;_;)

To by było chyba na tyle :) 

Gdyby ktoś miał jakieś pytania, zapraszam na mojego aska : @carmellkowelove (http://ask.fm/carmellkowelove)

 lub

 twittera - @carmellkowelove 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top