Rozdział 9

Gdy otworzyłam oczy, najpierw poczułam nieludzki ból głowy, a następnie okropny zapach, pot zmieszany z alkoholem i czymś co śmierdziało jak rozpuszczalnik. Próbowałam za wszelką cenę wstać, chyba z jakiejś kanapy, a może łóżka i przynajmniej dowiedzieć się, gdzie w tym momencie byłam. Pomieszczenie było za ciemne, abym mogła dojrzeć cokolwiek, wypuściłam głośno powietrze i usłyszałam za sobą jakiś odgłos, jakby sprężyn uginających się pod czyimś ciężarem.

Pamiętałam imprezę, dziewczynę, którą spotkałam, a później piłam z nią tą wstrętną ciecz i chłopaka z ciemnymi włosami...

Nagle zapaliło się światło, a ja prawie zemdlałam ze strachu, jak to było możliwe, że przede mną stał Cole z niemrawą miną.

- Wybacz, nie mogliśmy cię zostawić tam w takim stanie - westchnął. - Emma nalegała - podał mi szklankę wody, którą przed chwilą przyniósł z kuchni oddzielonej wysepką od salonu, w którym się znajdowaliśmy. - Obiecałem jej, że cię przypilnuje, ale chyba usnąłem - zaśmiał się.

Teraz mogłam się mu przyjrzeć z bliska, bo nie dzieliła nas duża odległość. Jego skóra była opalona, co wydawałoby mi się jak na takie miejsce mało logiczne, ponieważ od czasu przyjazdu nie zobaczyłam na niebie nawet kawałka słońca. Włosy miał poplątane, lekko przydługawe, jego grzywka zgrabnie opadła na czoło, przysłaniając jego ciemne oczy.

- Znasz Emmę? - wypiłam duszkiem wodę, jakbym myślała, że rozpuści alkohol w moich żyłach, ale nadal czułam się jak gówno.

- Czy ją znam? - parsknął, choć ja nie widziałam w tym nic śmiesznego. - To moja siostra.

Gdybym nie czuła się tak podle, zapewne wybuchnęłabym niekontrolowanym śmiechem. Więc dziewczyna chciała zeswatać mnie ze swoim bratem?! To było niedorzeczne.

Usiadłam na sofie i rozmasowałam skronie, próbując uśmierzyć ból, poczułam jak chłopak siada koło mnie i nakrywa mnie kocem, pod którym wcześniej leżałam.

- Dałbym ci jakąś tabletkę, ale w domu nic nie ma - westchnął skruszony. - Jesteś Ingrid, prawda?

Spojrzałam na niego i przytaknęłam.

- Mam twoją komórkę - podał mi telefon, który uciążliwie mrugał. 'Mama' od niej miałam z kilkadziesiąt wiadomości i zapewne tyle samo połączeń.

Zegarek wskazywał 6, ale postanowiłam zapytać.

- Mógłbyś mnie odwieźć do domu? Muszę się przygotować do szkoły - mruknęłam zażenowana. Nadal wstydziłam się mojego zachowania, jak mogłam być tak głupia i zgodzić się, by w ogóle wypić cokolwiek, co miało w sobie alkohol.

Przed przeprowadzką nie chodziłam na żadne imprezy, bo nikt mnie nie zapraszał i może wtedy było w jakiś sposób lepiej. Miałam więcej czasu na prowadzenie bloga, od przyjazdu nie weszłam na niego ani raz. Skarciłam się w myślach i spojrzałam na Cola, wyjął z szafki kluczyki do samochodu i otworzył drzwi gestem dłoni, prowadząc mnie do auta.

***

- Nie mam pojęcia co ty sobie wyobrażałaś! Nie możesz tak robić, nie wspominając o tym, że w ogóle się ze mną nie skontaktowałaś!

W głowie nadal miałam krytyczny i pełen troski głos mamy, która prawie się popłakała, gdy zobaczyła mnie w drzwiach. Przeprosiłam ją, ale musiałam jechać do szkoły więc długo tam nie zasiedziałam. Odwiózł mnie Cole, razem z Emmą, którą zabraliśmy po drodze.

Teraz siedziałam na stołówce, mieszając w czymś co miało być spaghetti, ale kucharka musiała pomylić przepis. Usiadłam bok Charms, która opowiadała coś iście ciekawego o wczorajszej imprezie, ale ja jej nie słuchałam, moja głowa była jak bomba, w każdej chwili mogła wybuchnąć.

Czułam się tak źle, na co mogły wskazywać moje ubrania - sprane spodnie i szara bluza z kapturem, czyli coś co dawna ja nigdy by nie założyła.

- ... nie mówię, że to źle, czy coś, ale ona jest po prostu tępa jak kłoda. Kłoda może być tępa? Tak, czy siak wczoraj pocałowałam jej chłopaka, ale była tak napruta, że gdybym na nią zwymiotowała też nie zauważyłaby - mówiła Mea. Zastanawiałam się nad słowami Emmy na temat mulatki, była aż tak zła? - Słuchasz mnie?

- Tak, przepraszam. Nie czuje się dzisiaj na siłach - mruknęłam, pogrążając się w wpatrywaniu w danie, które zaczęło się ruszać i wić jak dżdżownice; czy ja nadal jestem pijana?

- Widzę - zaśmiała sie Charms.

Usłyszałam jak ktoś odsuwa krzesło i siada przy stole obok. Musiał być na tyle blisko, że poczułam mieszankę damskich perfum i jakiegoś jedzenia, więc pomyślałam, że to Emma. Lecz ostro się pomyliłam, bo przy tym stole siedziała gromadka jakiś facetów, w której był Kristian z dziewczyną na kolanach. Ruda dziewczyna wyłapała mój wzrok wpatrzony w chłopaka i groźnie warknęła:

- Widzę to, mała. Czemu się na nas patrzysz?

Zmroziło mnie. Popatrzyłam na nią próbując załagodzić sytuacje, nie miałam zamiaru się wpatrywać jak w słup soli.

- Słyszysz - parsknęła. Przecież na nich nie patrzyłam!

- Dolores, przestań - usłyszałam głos Krisa, który sprawiał, że przeszły mnie ciarki. - Nie rób głupstw.

Chwilę później dostałam w głowę pustą butelką po wodzie. Ruda się zaśmiała i przybiła piątki z innymi chłopakami, tylko Kristian patrzył się bez emocji w moją twarz.

- Mała suko - prychła. - Słyszałaś? Nie masz prawa wpatrywać się w mojego chłopaka - wstała z kolan bruneta i podeszła do naszego stolika. Była wysoka i naprawdę ładna, przeciwieństwo mnie.

- Dolores - warknęła Mea. - Odejdź stąd. Ona już wie.

- Och, nie sądzę! - oczy wszystkich uczniów, były skierowane na nas. - Niemowo, przyjechałaś tu z tej katolickiej szkoły, co? Słyszałam, coś o tobie, byłabyś wspaniałą siostrą zakonną, one też prawie w ogóle nie gadają - zaśmiała się. Do moich oczu napłynęły łzy, z drżeniem rąk podniosłam talerz...- Oj, biedulka. Boi się... - i wysypałam na jej głowę całą jego zawartość. Makaron spływał po jej twarzy, a niektóre, kawałki wpadły jej pod dekolt.

Talerz spadł z hukiem na ziemie rozbijając się na kawałki, a ja jak najszybciej wyszłam z pomieszczenia. Nikt odtąd nie ma prawa upokarzać Ingrid O'Neill.

Kochani oto następny rozdział. Jak wam się podoba? Piszcie, gwiazdkujcie i czytajcie dalej...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top