Rozdział 3
Popchnęłam drzwi, które głośno skrzypnęły i weszłam do środka. Poczułam zapach pieczonych ziemniaków i kurczaka. W domu jakby było głośniej, ktoś rozmawiał i śmiał się. Spojrzałam na zegar wiszący na brudno - niebieskiej ścianie w przedpokoju, wskazywał godzinę osiemnastą pięć, zapewne goście już przyszli.
Wzięłam zakupy i poszłam do kuchni, ale stanęłam jak słup, kiedy tylko ją przekroczyłam i zobaczyłam kto siedzi przy stole. To był ten sam chłopak, który jakieś pół godziny wcześniej nabijał się ze mnie, że wyglądam jak lalka. Obok niego siedziała mała dziewczynka w kręconych włosach i pulchna kobieta, która śmiała się z czegoś co powiedziała mama.
- Jesteś! Świetnie, połóż zakupy na szafkę i choć, przedstawię cię - mama zauważyła mnie, machając ręką, abym podeszła. Moje nogi odmawiały mi posłuszeństwa, stałam tam jakby sparaliżowana, wpatrując się głupim wzrokiem w chłopaka, który co chwila wysyłał mi ironiczne spojrzenia i uśmieszki. - Kochanie nie stój tak. No podejdź.
Wreszcie się przełamałam i podeszłam do stołu. Z bliska zobaczyłam, że brunet i ta mała dziewczynka są do siebie podobni, musieli być rodzeństwem, więc to o niej mówił, gdy porównywał mnie do zabawki.
- Dobry wieczór - przywitałam się, spuszczając wzrok na ziemie. Dopiero teraz zobaczyłam, że zapomniałam zdjąć trampki w gwiazdki. Dostałam je od taty na szesnaste urodziny, wtedy były moim marzeniem, teraz wyglądały okropnie - sprane, brudne, w jednym miejscu miały małą dziurę. Ale nie chciałam ich wyrzucać, miały dla mnie wartość sentymentalną - cytat na podeszwach, który napisała mi bardzo ważna osoba.
- Witaj w naszej mieścince Ingrid - powiedziała pulchna kobieta, podając mi rękę. - To są moje urwisy. Sofia - wskazała na młodszą, dziewczynka słodko się uśmiechnęła i jeszcze mocniej przytuliła się do ramienia brata. - I Kristian - mruknęła, wskazując gestem głowy w stronę chłopaka; jego imię wypowiedziała w taki sposób, jakby wcale nie chciała tego robić lub się wstydziła.
- Miło cię poznać Ingrid - droczył się ze mną. - Wydaje mi się, czy już się gdzieś widzieliśmy?
- Nie sądzę... - warknęłam.
- Kochani! Mam znakomity pomysł, nałożę wam zapiekanki i zjecie u Ingrid w pokoju. Co wy na to? - zaświergotała mama. - Ja, Luisa i Sofia zjemy tutaj. Nie jestem jeszcze taka stara, żeby nie wiedzieć jakie są nastolatki -zaśmiała się, a Luisa jej wtórowała.
Nie miałam wyjścia. Chwile później siedzieliśmy w pokoju. Zastanawiałam się, ile pieniędzy będę musiała wydać, żeby pomalować ten nieszczęsny pokój na jakiś przyjemny kolor, na przykład jasny róż.
- Skłamałaś - zaśmiał się. Miał tupet i od razu, gdy tylko weszliśmy do pokoju położył się na łóżku, zmuszając mnie, abym zajęła twardy fotel stojący obok biurka.
- Słucham? - spojrzałam na niego i zatopiłam się w jego oczach. - To znaczy o co ci chodzi...
- Widzieliśmy się wcześniej. Czemu kłamiesz?
- Naprawdę? Aż tak bardzo ci na tym zależało. Czemu więc ty nie powiedziałeś, że się widzieliśmy? Też, skłamałeś - mruknęłam. - Ciocia, nie mówiła ci, że to nie ładnie?
- Ciocia od dawna nie mówi mi co mam robić - przeszył mnie spojrzeniem, w taki sposób, że aż zadrżałam. - Kłamstwo przy tym czego dokonuje to pikuś.
Nie rozumiałam go, czy to było ostrzeżenie w moim kierunku? Miałam się przestraszyć. Może kiedyś bym to zrobiła, ale nie dzisiaj. Kristian przyciągał, miałam przeczucie, że jeśli go nie posłucham wpadnę w kłopoty, ale może wreszcie chciałam uciec od pozornie dobrej rzeczywistości i zaufać komuś, komu nie powinno się ufać. Może...
Przed wami kolejny rozdział książki. Jak myślicie robi się coraz ciekawiej? Piszcie, gwiazdkujcie i czytajcie dalej...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top