8

Niall P.O.V.
Płakałem przy drzwiach jeszcze jakiś czas, aż w końcu skończyły mi się siły  i z niespokojnym oddechem usnąłem. W takim stanie znalazł mnie Liam.
- Wstawaj, przeziębisz się.-  Obudził mnie spokojnie brunet.
- Jak długo tu leżałeś?.- Zapytał się troskliwym i lekko zaniepokojonym głosem, a ja podnosząc się z podłogi jak ognia unikałem jego wzroku.
- Czy ty masz w ręce smoczek?- Zmieszałem się i pokręciłem główką.
- Nie mów nic Zee, proszę. - Szepnąłem do niego dalej wbijając swój wzrok w podłogę na której leżał mój wianuszek z różowych róż.
- Nic nie powiem. Obiecuję. - Objął mnie delikatnie. Było mi tak ciepło i... przyjemnie.
- Rozumiem, że możesz być zdenerwowany, lecz mam nadzieję, że będzie nam się miło razem mieszkało.
- Mówił dalej trzymając mnie w swoich ramionach. Nie chciałem żeby mnie puszczał. Czy to jest w porządku wobec mojego tatusia?
- Jesteś głodny? Chodź zrobimy razem kolację. - Ucieszyłem się, podniosłem z podłogi wianuszek i pobiegłem za nim do kuchni.
- To na co masz ochotę? - Zapytał się patrząc mi prosto w oczy. Jest taki przystojny i opiekuńczy.
- W mojej walizce mam mleko i kaszkę malinową.- Powiedziałem wkładając swój wianuszek z powrotem na głowę.
- A może chcesz spróbować czegoś innego?- Zastanawiałem się chwilkę.
- Nie, ja chcę swoje mleczko z kaszką.
- No dobrze. Przynieś ją tutaj a ja ci zrobię.- Pobiegłem szybko do swojej walizki po drodze napotykając się na Zee.
- A jednak dobrze myślałem.- Powiedział z trochę zażenowaną miną patrząc się na smoczek w mojej ręce. Zrobiło mi się przykro i uciekłem do swojego nowego pokoju. Za każdym razem kiedy patrzę na ten pokój coraz mniej mi się on podoba.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top