Rozdział 7, Wina wina

- Kaeru, śniadanie!

- Nie chce mi się!

- Kaeru!! Jestem twoim ojcem, złaź na dół!

- Otosan-no baka!!

- Uhh... wiedziałem, że córka będzie utrapieniem- Jiraiya mruknął do siebie

- Słyszałam!!!

Jiraiya uśmiechnął się sam do siebie i nałożył omlet z ryżem na talerzu i postawił na stole obok kubka z jeszcze gorącą kawą. Kaeru ubrana w czarny dres zeszła na dół, włosy miała upięte w kucyk, a na twarzy skwaszoną minę. 

- I będziesz taka cały czas?

- Niby jaka? 

- Jak Sasuke, gdy go poznałem haha- Jiraiya wybuch lekko przesadzonym gromkim śmiechem i usiadł naprzeciwko dziewczyny- od dwóch tygodni nie chcesz z nikim rozmawiać i wychodzisz tylko po bułki i na pole treningowe, oczywiście po zmroku, żeby nikt nie widział. Przechodzimy okres buntu?

- Tato... Nie mogę sobie ułożyć pewnych spraw w głowie. 

- No to powiem ci, że uciekając od nich też niczego nie naprawisz, masz tego świadomość? Pewnie nie wszystko mi powiedziałaś, ale z tego, co już wiem, twoje życie się mocno zmieniło. Nie wrócisz do tego, co było, tym bardziej do tego, co się w tym świecie nawet nie wydarzyło. Dlatego spróbuj pochować tamten czas i korzystać z chwil danych na nowo. Bo chwilami zaczynam myśleć, że to źle, że dla mnie poświęciłaś aż tyle...

- Ja...- Kaeru wlepiła wzrok w ojca i dotarło do niej- Gomen, otosan... To nie tak. Masz... Masz rację. Muszę żyć dalej. 

- A no tak...- Jiraiya dopił swoją kawę i wstał od stołu- a teraz muszę iść pomóc Tsunade w kilku sprawach. Wrócę za dwa, trzy dni.

- Uważaj na siebie...

- Nie zmarnuję drugiej szansy, obiecuję. No i wydam nową książkę.

Mężczyzna zniknął zanim Kaeru zdążyła się zapytać o fabułę. Cicho westchnęła i dokończyła posiłek. Po jedzeniu postanowiła się przełamać i wyjść z domu, żeby zaproponować Shikamaru partyjkę w shogi. 
Gdy wyszła, zobaczyła Ino, która dokądś się spieszyła. 

- Kaeru! W końcu wyszłaś! Dzisiaj robimy z Sakurą babski wieczór, wpadnij do mnie o 19, ok? 

- Co..? Tak... Ok... Ja teraz mam wolny dom, więc możemy spotkać się u mnie, co ty na to? 

- Dobra, przekażę Sakurze- Ino się oddalała i machnęła na pożegnanie i palnęła puszczając oczko- a, delegacja z Wioski Piasku znów jest u nas.

Kaeru cicho westchnęła. Przez ostatnie dwa tygodnie nie widywała ani Shikamaru, ani Kankuro, który wysłał do niej kilka listów, które zignorowała. Powoli poszła w stronę siedziby Hokage, żeby znaleźć Shikamaru. Postanowiła pójść przez park, gdy szła powoli, wydawało jej się że usłyszała głos Nary. Rozejrzała się i na chwilę zamarła. Poczuła kulę zimna w żołądku i palące kłucie w sercu. W innej sytuacji pomyślałaby, że to jakieś jutsu, które wywołuje tyle bolesnych odczuć. Shikamaru siedział na trawie i grał w shogi razem z Temari. Albo raczej tłumaczył jej zasady, dziewczyna była bardzo rozbawiona, a on zakłopotany, chociaż lekko się uśmiechnął. Kaeru zrobiła kilka kroków w ich stronę, po czym się zatrzymała i w panice nie wiedziała, co ma robić. Gdy już chciała zawrócić, Nara ją zauważył, a Temari widząc jego minę odwróciła się i też dostrzegła spanikowaną dziewczynę. Posłała jej mało przyjemny uśmiech i zawołała.

- Kankuro poszedł na ramen, jeśli to jego szukasz!

- Ja...

Kaeru nie była w stanie nic więcej z siebie wydusić. Shikamaru miał poważną minę, a ona poczuła łzy napływające jej do oczu i wybiegła z parku. Temari westchnęła z triumfalnym uśmiechem.

- Kobiety są upierdliwe, co, Shikamaru? 

- Temari...

- Ale nasze wieczorne spotkanie nadal jest aktualne?

- Hm..- Shikamaru chwilę się zawahał- Taaa...


Kaeru zatrzymała się niedaleko areny, łapała oddech i próbowała się uspokoić.
*Źle to rozegrałam, wszystko źle rozegrałam... baka... nawet nie mogę być na niego wściekła... a może... może dzięki temu ominie go całe cierpienie, które dotyka każdego, kto się do mnie zbliży...*

- Kaeru!

- Naruto...

- Szukałem cię- Uzumaki się uśmiechnął- Kakashi kazał przekazać, że shinobi z Konohy wracają już z Wioski Księżyca. Ten twój przyjaciel, Hikaru, podobno ma się dobrze. Wszyscy są ogromnie wdzięczni i liczą, że za jakiś czas ich odwiedzisz.

- Dzięki...Nie wiem kiedy, ale... pewnie tak. 

- Ooooi! Kankuro!- Naruto zawołał chłopaka, który próbował przejść niezauważony- Chodź do nas! 

- Heh...- Kankuro podrapał się w tył głowy i powoli do nich podszedł- Yo. Co... Co tam u was?

- Nie jesteś na egzaminach?

- Nie, Naruto... Zrezygnowałem z nauczania. Tak wyszło...

- Lecę dalej, dattebayo!

Uzumaki pobiegł dalej, a Kankuro cicho westchnął *Po jaką cholerę on mnie tu wołał...*
Zapadła chwila niezręcznej ciszy. 

- Kankuro...

- Kaeru...

- Mów...

- Nie nie, ty pierwsza...

- Nie wiem... Ja... Przepraszam, nie czytałam tych listów.

- Domyśliłem się- Kankuro się uśmiechnął- nie przejmuj się. Nie rób niczego wbrew sobie. Będę tutaj przez tydzień, jeśli będziesz chciała porozmawiać. 

- Tydzień? - Kaeru poczuła ścisk w żołądku- Temari też..?

- Tak, czemu pytasz? 

- Nie... Nieważne. Muszę już iść posprzątać, dziś Sakura i Ino do mnie przychodzą...

- Przyda ci się odskocznia od wszystkiego. My dziś planujemy z Kibą i Naruto wieczór lekko zakrapiany sake hehe. To... do zobaczenia może za jakiś czas!

- Pa..

-----------------------------------------------

- Jesteśmy! 

Ino i Sakura weszły do domu Jiraiyi. 

- Kaeru? - Sakura podbiegła do dziewczyny siedzącej przy stole- Co się stało?

- Nic no...- Kaeru otarła łzy- Shikamaru umówił się z Temari...

Ino postawiła trzy butelki wina na stole i wysypała z torby kilka paczek mochiko i chipsów. Z Sakurą wymieniły zdziwione spojrzenia. 

- Kaeru, ale...- Ino otworzyła butelkę i postawiła trzy kieliszki na stole- Przecież dałaś mu kosza, tak? Jesteś z Kankuro. 

- Nie jestem...- Kaeru wypiła wino do dna i podstawiła Ino kieliszek- Właśnie o to chodzi, że nie jestem. A Shikamaru... Jak on mógł...

- Pewnie szybko będzie miał jej dosyć, nie martw się- Sakura usiadła obok i otworzyła paczkę mochiko- ale trochę nie rozumiem twojej zmiany. Jeszcze nie tak dawno mówiłaś o Kankuro i w ogóle.

- To dużo bardziej złożone...

- Miłość zawsze jest bardzo złożona, prawda, Sakura?- Ino spojrzała wymownie na różowo-włosą.

Kaeru wiedziała, że nie może każdemu opowiadać o cofaniu czasu. Musiałą więc odegrać przed przyjaciółkami niezdecydowaną dziewczynę z rozterkami. Sama nie wiedziała co gorsze. 

- Jakoś... Zrozumiałam, że z Kankuro nie jesteśmy sobie pisani, on nie chce się przenieść tutaj, a ja nie wytrzymam w Wiosce Piasku... Chciałam dzisiaj porozmawiać z Shikamaru i wtedy zobaczyłam go z Temari...

- Przynajmniej go zobaczyłaś...- Sakura dolała sobie wina- Ja widuję Sasuke raz na nie wiem ile... I wiecie co? Szczerze mówiąc już sama nie wiem, czy jesteśmy parą. Nawet jeszcze tego nie zrobiliśmy... A pocałowaliśmy się raz. Rozumiecie? Raz. Na dodatek to ja go pocałowałam, a on zdębiał. Następnym razem chcę postawić sprawę jasno. I jakieś warunki. Raz chce mnie zabić, a raz chce żebym przyszła pod kwiaty wiśni i w zasadzie nie wie co chce mi powiedzieć. To jest dramat, serio, Kaeru... 

Kaeru lekko uśmiechnęła się pod nosem. Ino szybko wtrąciła swoje trzy grosze.

- A ja muszę wam coś wyznać...- zachichotała- Chyba umawiam się z Saiem. 

- Chyba?- Kaeru uniosła brew

- Same wiecie jaki on jest... Ale wydaje mi się, że jest między nami silna nitka porozumienia. A Shikamaru... On nigdy nie jest pewien, czego chce. Ale nie martw się, na Temari pozna, że nie tego. Jest podobna z czegoś do jego matki. Tak samo przerażająca. 

- Właśnie to mnie martwi- Kaeru znów posmutniała- że przez to będzie z nią... Już sama nie wiem...

- Jeśli tak- Sakura dolała im wina do kieliszków, z których znikało niesamowicie szybko- to będzie oznaczało, że nie jesteście sobie przeznaczeni. Będziemy cię wspierać, bez względu na to, jak się to potoczy.

- Z drugiej strony...- Ino wtrąciła- Teraz widzisz, co przechodził Shikamaru, no i Kankuro też... Gdy czekali na twoją decyzję. Wiem, jestem podła, ale to ja wysłuchiwałam biadolenia Shikamaru i tego że był wiecznie nieobecny na treningach, bo myślał o tobie. 

- Też racja...

Kilka godzin minęło im na piciu i narzekaniu na facetów. Koniec końców we trójkę nastawiły się na nich negatywnie i stwierdziły, że mężczyźni nie są potrzebni światu. Przynajmniej na chwilę miały dobre humory siedząc na dywanie przy kanapie. 
W pewnym momencie rozległo się pukanie do drzwi. 

- O nie, to Kankuro- szepnęła Sakura

- Ja obstawiam Shikamaru po nieudanej randce- odpowiedziała Ino

Kaeru powoli chwiejnym krokiem wstała z podłogi. 


----------------------------------------------------------------------------------------------

Piszcie, komentujcie :D  dziękuję, że czytacie ^^ 


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top