Rozdział 24, Nie uciekaj


- Ja... Nie bardzo mam siłę łazić, dopiero co wstałam po drzemce i...

- A, to ja...- Shikamaru chciał zawrócić, ale Kaeru szybko zaproponowała

- Może wejdziesz?

- Hmm ok, mam chwilę *Zaproponowałem jej spacer, to oczywiste, że mam chwilę yhh*.

Kaeru się uśmiechnęła. Nara wszedł do domu i zdjął buty. Kilka razy nerwowo wzdychając wszedł za dziewczyną do kuchni i mimo później pory poprosił ją o kawę. Obserwował ją i widział, że też jest spięta. Zastanawiał się, co dziewczyna ma teraz w głowie. Oparł się i o ścianę i patrzył na każdy jej ruch, gdy rozsypała trochę kawy na blat, ustawiała dwa kubki, co jakiś czas nerwowo przygryzając dolną wargę, przy czym na chwilę wstrzymywała oddech. Chłopak poczuł dziwny spokój, teraz miał zielone światło, nikogo, kto by mógł nagle wbiec i mu ją odebrać, była tylko ona, on i jego wątpliwości, czy ryzykować i pogrywać z losem. Nadal bał się myśli, że los upomni się o swoje, że nie należy zadzierać z czasem. W końcu kapłanki mogły powstrzymać wiele strasznych wydarzeń, a tego nie robiły. Albo robiły i krainy shinobi spotykało mniejsze zło. Czy mógł zrobić coś, żeby ochronić ją przed złem całego świata tak, jak ona ocaliła swoich bliskich. Ona, która właśnie drugi raz rozsypała kawę i upuściła pokrywkę pudełka, co wywołało na twarzy Shikamaru niekontrolowany uśmiech. Dotarło do niego, że robiąc to wszystko, uratowała też swoje życie. Raz po pijaku stwierdziła, że czasem czuje się jak zombie i że dostała przerażająco dużo szans jak na śmiertelnika. Gdy zalała kawę wodą, oczywiście oblewając sobie przy tym stopy, spojrzała na chłopaka, a on poczuł jakby został na czymś przyłapany i nerwowo zrobił krok w przód od ściany i pomasował kark. 

- Gotowe!

Postawiła kubki na stole, a Shikamaru w tamtej chwili pragnął tylko wziąć ją w ramiona. Czuł narastające napięcie, albo sam je wytwarzał. 

- Muszę wyjść zapalić. 

Poszedł na taras i szybko zapalił papierosa. To pomogło mu się uspokoić.

- Co jest, Shikamaru?

- Nic. To wszystko jest upierdliwe...

- Mów- stanęła naprzeciwko niego unosząc lekko głowę i wiercąc mu dziurę spojrzeniem

- No nic no... Wiesz jakie są ze mną rozmowy...

- Nie wiem.

- Kaeru... Przeżyłaś z... tamtym mną wiele i znasz mnie bardzo dobrze, po prostu...

- Nie- zmarszczyła brwi- nie jest tak. Tamto nie istnieje. Dla mnie było jak sen, głównie koszmarny. A teraz przeżywam to w zasadzie na nowo... Myślisz, że nie zawstydziło mnie to, co podobno powiedziałeś Kibie o stroju od Lee? Myślałam że policzki mi się zagotują!

Shikamaru zakrztusił się papierosem i próbował złapać oddech. 

- Wy... ykhh ukhh wybacz, po prostu, byłem pijany i...

- Czyli teraz nie uważasz tak? 

- Nie, to... Ja... Yhh...

Zgasił peta w popielniczce, która stała tu ze względu na niego. Spojrzał na Kaeru i karcił się w głowie kilka razy za to, że jest takim tchórzem. Dziewczyna się wzdrygnęła i powiedziała.

- Robi się zimno.

Shikamaru niepewnie przyciągnął ją do siebie, dziewczyna oparła czoło o jego kamizelkę na wysokości obojczyków i próbowała się nie zaśmiać. Był taki nieporadny. 

- To może...- palnął- chodź do domu, napijemy się kawy.

- Hai hai. Może pójdziemy do mojego pokoju?

- Może być. 

Poszli na górę z kubkami w rękach, postawili je na biurku. 

- Kaeru, ja...- Nara westchnął i przez chwilę zbierał myśli- A jeśli nie da się oszukać przeznaczenia? Jeśli przy mnie czekają cię same złe rzeczy? Ta myśl nie daje mi spokoju... Dlatego... Dlatego starałem się trzymać dystans do ciebie. 

- Zrobiłam tyle ile mogłam i...- uśmiechnęła się i chciała zapalić światło w pokoju, ale potknęła się o coś po ciemku i wpadła na Shikamaru, który ją złapał w ramiona- ouh...

Patrzył na nią w półmroku i delikatnie odgarnął włosy z jej czoła. Serce mu dudniło jak oszalałe, a oddech przyspieszył, zbliżył usta do jej ust, a ona wyszeptała jego imię. Pocałował ją, delikatnie, czule i położył dłoń na jej policzku. 

- Kaeru ja...- spojrzał jej w oczy- Kocham cię... I zawsze będę cię kochać, w każdym wariancie tego świata. 

- Shikamaru... 

W jej oczach pojawiły się łzy, a serce chciało wyskoczyć. Pocałowała go i szarpnęła za gumkę, którą miał związane włosy, które powoli opadły na jego ramiona. 

- Kaeru, ja... muszę wracać. Jutro rano idę do pracy. 

- Baaaka- zaśmiała się- nie uciekaj. 

- Masz mnie- nerwowo się zaśmiał, a dziewczyna znów go pocałowała- Kaeru, wiesz, ja...

- Chodź spać... Po prostu... Zostań. Bardzo mi ciebie brakowało, ja... Kocham cię... I wiem, że te okoliczności są...- zaśmiała się- Nie jest romantycznie i z fajerwerkami, ale nie myśl o tym. Nie musi być tak samo jak wtedy, po prostu... Rób jak czujesz.

Shikamaru zdjął kamizelkę i usiadł na łóżku, a Kaeru podeszła do szafy i ją otworzyła. Drzwi służyły za parawan, więc nie widział, jak przebierała się w piżamę. A w każdym razie, tak myślał. Gdy chrząknęła i chłopak się odwrócił, uśmiechnął się i pokiwał głową. 

- Tak, jak chciałeś!

Zaśmiała się i rozłożyła ręce. Miała na sobie zielony strój od Lee, który nie zasuwał się do końca na biuście. Shikamaru pokiwał głową i przygryzając wargę spojrzał w dół. Kaeru podeszła bliżej i usiadła chłopakowi na kolanach. 

- Więc... Tak powinnam chodzić cały czas..?

- Kaeru...- założył sobie włosy za ucho i zaśmiał się uroczo- Sam nie wiem czy to jest seksowne, czy dziwne. 

- Mhmm- uśmiechnęła się i nosem potarła jego policzek- jeśli ci się nie podoba, możesz próbować to ze mnie ściągnąć, bo mocno przylega do ciała. 

Pocałowała go, a Shikamaru przestał czuć to dziwne napięcie. Chwycił ją w ramiona i położył na łóżku, zahaczyła jedną nogę o jego udo i przyciągnęła do siebie. Jej oddech przyspieszył, gdy chłopak zaczął całować jej szyję i powoli zszedł do piersi ściśniętych w stroju. Zaczął rozsuwać suwak, a Kaeru podwinęła i zdjęła mu czarną bluzę. Gdy chłopak znów chwycił za suwak, widział, że za chwilę jej piersi uwolnią się z elastycznego materiału. Poczuł kropelkę potu na swojej skroni, a dziewczyna sięgnęła do jego rozporka.

- K... Kaeru- odsunął się i usiadł łapiąc oddech- trochę... wolniej. 

Opadł na łóżku obok niej i otarł pot z czoła. Dziewczyna się uśmiechnęła i przytuliła do jego ramienia. Pocałowała go w policzek.

- Oyasumi, Shikamaru. 

- Oyasumi. 

Gdy dziewczyna zasnęła, Nara wymknął się na dół z kubkiem zimnej kawy. Poprawił spodnie w kroku i zszedł na dół zapalić. Usiadł na drewnianej podłodze na tarasie, a nocne powietrze przyjemnie go chłodziło. 
*Stchórzyłem, co jest ze mną nie tak...- znów poprawił spodnie- Jestem kretynem...*
Usłyszał kroki, zaspana Kaeru opadła na jego plecy i policzkiem musnęła jego ucho. 

- Wystraszyłam się, że znowu uciekłeś. 

- Nie, tym razem nie...

Wypuścił dym z ust, a Kaeru gimnastykowała się, żeby go pocałować, jednocześnie nie przestając przylegać klatką do jego ciepłych pleców. Wziął głęboki wdech i próbował porzucić wątpliwości. Papieros upadł na trawnik, a po chwili kubek z kawą przewrócił się i zawartość się wylała. Kaeru zrobiła głośny wydech, gdy Shikamaru przyciągnął ją do siebie tak, że usiadła na nim okrakiem. Całował jej szyję i obserwował gęsią skórkę na ciele dziewczyny, nie był pewien czy od pieszczot, czy od zimna. Pociągnął zamek w suwaku dosłownie o centymetr, a Kaeru przyłożyła lekko zaciśniętą dłoń do swoich ust i niespodziewanie poczuła rumieniec spływający jej na policzki, gdy materiał na piersiach rozszedł się na boki. Shikamaru dotknął jej piersi, a dziewczyna poczuła twarde zgrubienie w jego spodniach. Chłopak patrząc w jej zmrużone oczy rozsuwał strój dalej, uniósł brwi, gdy zauważył, że suwak kończy się bardzo daleko. Przystopował, Kaeru wstała, on zrobił to samo. Dziewczyna rozsunęła jego rozporek i włożyła zimną dłoń do jego bokserek. Chłopak jęknął, wrócił do suwaka i zorientował się, że Kaeru nie ma majtek, i że wcale nie musi ściągać stroju, to dopiero funkcjonalność. Głośno wypuścił powietrze z płuc i oparł czoło o ramię Kaeru, która pieściła dłonią jego męskość. Opuszczając spodnie i bokserki usiadł na podłodze, które była bardzo zimna, cicho syknął i przyciągnął do siebie dziewczynę. Klęczała okrakiem, a chłopak delikatnie się o nią otarł. 

- K... Kaeru...

- Shikamaru...

Opuściła powoli biodra, chłopak poczuł jak jest cudownie ciasna i ciepła. Zaczęła kołysać biodrami i cicho jęczeć obejmując go za szyję. Jej piersi ocierały się o jego klatkę, drażniąc sutki, jęknęła głośniej i przyspieszyła. Po chwili napięła się i głośno jęknęła szczytując. Shikamaru czuł, że niewiele mu brakuje, zsunął dziewczynę z siebie, a ona klęknęła i zaczęła pieścić językiem jego męskość. Po kilku sekundach wplątał palce w jej włosy, jęknął i skończył jej w ustach. Próbował złapać oddech i założył bokserki. Kaeru zasunęła strój i podała mu rękę.

- Tu jest... zimno. 

- Mhmm- uśmiechnął się i dał się prowadzić na górę, położyli się do łóżka

- Nie uciekaj, ok?

- Hah, nie mam zamiaru- przytulił ją i pocałował w czoło- dobranoc...



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top