Rozdział 21, Poważnie.
- Zróbmy sobie wakacje w Wiosce Księżyca!
- Co?
Jiraiya spojrzał zdziwiony na swoją córkę. Ostatnie czego chciał to zobaczyć znów Wioskę Księżyca. Zmarszczył brwi i nerwowo się zaśmiał.
- Kaeru, co ci strzeliło do głowy?
- Chcę odpocząć od Konohy. Poza tym dawno tam nie byłeś, jeśli chcesz... będziesz mógł zabrać jakieś zdjęcie mamy z albumu.
- To nie jest najlepszy pomysł... Myślę, że wiele osób tam nie przepada za mną. Poza tym...
- Materiały do książki możesz zbierać tam. Na razie jest spokój z misjami, proszę!
- A co cię tam tak rwie, co? Ale bez ściemy!
- Oho, jakie słownictwo- Kaeru się zaśmiała- znowu byłeś na ramenie z Naruto?
- Nie zmieniaj tematu.
- Hikaru tam wraca jutro... - odpowiedziała lekko speszona- Po prostu...
- No to będzie kolejna pogadanka- ciężko westchnął- czasem się zachowujesz jak nastolatka. Chcesz spędzić z nim czas, to zrób sobie wakacje, a nie mnie w to wciągasz.
- Z tobą też chcę spędzić czas, staruszku.
- NO! Nie staruszkuj mi tu!
- Tak tak, pójdę już.
- Lepiej wyruszcie tam sami, ja po dwóch dniach do was dołączę.
-----------------------------------------------------------------------------------
Jiraiya pił swoją wieczorną herbatę. Rozległo się pukanie do drzwi.
- Oho...- spojrzał na Hikaru stojącego przy progu- Dobry wieczór.
- Dobry wieczór panie Jiraiya.
- Mów mi po imieniu. Wejdź.
Wpuścił Hikaru do domu. Po jego postawie widział, że chłopak nie jest zdziwiony. Spodziewał się tej rozmowy, być może właśnie po to przyszedł. Usiadł przy stole, Jiraiya stał.
- Kaeru jutro chce ruszyć z tobą do Wioski Księżyca.
- Mówiła, że wyruszymy we trójkę...
- Nie. Powiedziałem jej, że dołączę po kilku dniach, ale ostatnie czego chcę to znów katować się widokiem tamtego domu i miejsc. A ona jest uparta, więc...
- Tak, zdecydowanie. Ale ją kocham.
- Hm...
- Rozmawiałem z Hokage o możliwości przeprowadzki do Konohy. Jeśli Kaeru będzie chciała tu zostać, ale... myślę, że tak.
Jiraiya chciał powiedzieć, że Shikamaru pewnie nie był zachwycony tą rozmową, ale ugryzł się w język. Hikaru był szczery, znał Kaeru najlepiej ze wszystkich, lepiej niż jej własny ojciec.
- Traktuję Kaeru poważnie. Nie zrobię nic, co mogłoby ją zranić. Wiem, że więcej nie zniesie, mówiła mi, przez co przeszła. Chcę dać jej nową przyszłość. Mniej bolesną.
- Cieszy mnie to.
W półmroku, na schodach siedziała Kaeru. Wiedziała, że nieładnie jest podsłuchiwać, chciała od razu zejść na dół ale usiadła i słuchała, a serce waliło jej jak oszalałe. Jiraiya mówił dalej.
- Jeśli oczywiście wytrzymasz z moją córką, która- podniósł głos- jest bardzo wścibska i podsłuchuje!
- Yhh- zbiegła i speszona weszła do kuchni- właśnie schodziłam po schodach...
- Zapomniałaś, że twój ojciec jest legendar...
- Tak wiem- Kaeru westchnęła- ale serio, dopiero co schodziłam. Niewiele słyszałam.
Hikaru uśmiechnął się do niej lekko zawstydzony i wstał.
- To jutro...
- Tak. Może przenocujesz tutaj i rano wyruszymy?- Kaeru szybko dodała- Na materacu.
- Jeśli to nie problem- Hikaru spojrzał na Jiraiyę, który niechętnie przytaknął- to zostanę.
- W takim razie, zrobię kolację.
Kaeru z uśmiechem otworzyła lodówkę i zaczęła przygotowywać kanapki. Jiraiya i Hikaru wrócili do stołu. Chłopak spiął mocniej włosy i obserwował jak dziewczyna krząta się po kuchni. Gdy skończyła, ustawiła talerz z kanapkami, kubki i dzbanek z zieloną herbatą, po czym usiadła obok Hikaru.
- Smacznego!- zawołała
- Smacznego- chłopak spojrzał na nią i się uśmiechnął- podobałyby mi się takie wieczory.
Kaeru się speszyła, a Jiraiya ich obserwował przez chwilę, po czym wstał od stołu i ziewnął.
- No, dzieciaki, ja idę spać. Dobrej nocy, zobaczymy się jeszcze jutro rano.
- Oyasumi, otosan.
Mężczyzna zniknął za drzwiami swojego pokoju. Hikaru położył dłoń na dłoni Kaeru i spojrzał jej w oczy. Delikatnie odgarnął jej włosy i zbliżył się, żeby ją pocałować.
- Hikaru...
- Spakowałaś się?
- Chyba tak, muszę kilka rzeczy dopakować.
- Idź, za chwilę przyjdę na górę.
Kaeru pocałowała go w policzek i poszła do swojego pokoju. Hikaru wyszedł na taras i usiadł na zimnej, drewnianej podłodze. Obserwował gwiazdy i uśmiechał się do siebie. Kaeru miała rację. Kochał ją już od dawna,a teraz chciał ją chronić przed całym światem. Wiatr delikatnie rozwiewał mu włosy. Po pewnym czasie usłyszał zbliżające się kroki i cichy pisk, gdy goła stopa dziewczyny dotknęła zimnej podłogi na dworze.
- Aiiiiić, zimno!
Chłopak spojrzał na nią, miała na sobie krótkie spodenki i koszulkę i drżała z zimna. Chwycił jej dłoń i przyciągnął do siebie tak mocno, że przewracając usiadła mu na kolanach, a on ją przytulił.
- Tak lepiej?
- T... Tak... Zdecydowanie.
Uśmiechnęła się, a on zaczął ją całować. Gdy delikatnie wsunął dłoń pod jej bluzkę, znów pisnęła.
- Ale masz zimną dłoń!
- Wybacz.
Uśmiechnął się i chwytając ją za pośladki wstał. Kaeru się zaśmiała i chwyciła go za szyję. Trzymając ją na rękach wchodził po schodach, gdy weszli do pokoju delikatnie rzucił ją na łóżko, a ona go do siebie przyciągnęła zdejmując z niego ubranie. Hikaru zaczął powoli podwijać jej koszulkę całując jej szyję. Cicho jęknęła, a chłopak przestał i spojrzał jej w oczy.
- Kaeru... Chcesz tego..?
- Hikaru to- zaśmiała się- przecież to nie pierwszy raz, gdy...
- Nie mówię o tym. Mówię o nas.
- Hikaru...
----------------------------------------------------------------------
Opowieść o Kaeru zbliża się ku końcowi, Madara też nie będzie bardzo długo, więc...
Zapraszam do czegoś nowego :D Mam nadzieję, że się wam podoba!
https://www.wattpad.com/785776660-pomy%C5%82ka-akatsukixoc-rozdzia%C5%82-1
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top