Rozdział 2, Decyzja
Kaeru powoli chodziła po kuchni trzymając kubek w dłoni.
Minął miesiąc.
Prawie nie wychodziła z domu, a Shikamaru przytakiwał jej na wszystko.
Usiadła na ganku i rozejrzała się po ogródku, a Nara w tym czasie robił zakupy na obiad. W pewnym momencie jakiś duży owad przeleciał obok Kaeru, która się wystraszyła i przez przypadek upuściła kubek, który roztrzaskał się o drewniana podłogę. Wykonała dwa gesty dłonią i znów trzymała kubek, a żuk tym razem jej nie wystraszył.
*I co mi po tym cofaniu czasu...*
Nie powiedziała o tym Shikamaru, ale przeżyła tę chwilę trzy razy. Nieważne co zrobiła, zawsze kończyło się tak samo. Może gdyby udało jej się cofnąć czas o więcej dni, tygodni.
W tej samej chwili pomyślała o swoim ojcu.
- Wróciłem! - Shikamaru postawił zakupy na blacie w kuchni- Kaeru..?
Zeszła po schodach ubrana w swój strój shinobi. Nara spojrzał na nią pytająco.
- Co robisz..?
- Shikamaru, ja... muszę odnaleźć Kapłankę.
- Po co? To niebezpieczne.
- Muszę, rozumiesz? Widzisz co się stało?!- krzyknęła -Widzisz co się dzieje z naszym życiem? Muszę to zatrzymać, ja muszę... Muszę to cofnąć, Shikamaru.
- Kaeru, już raz to zrobiłem. To znaczy... Kapłanka. Wróciłaś, jesteś tutaj. Teraz będzie już tylko dobrze. Może tamten sen, może to była wizja, może to był znak, żeby się nie poddawać.
- Muszę...
- W takim razie idę razem z tobą.
- Nie możesz- Kaeru zmarszczyła brwi- to zbyt ryzykowne, poza tym... Shikamaru, nie chcę cię stracić, rozumiesz?
Położyła dłonie na jego policzkach i pocałowała. Shikamaru mocno ją przytulił i oparł czoło o jej czoło.
- Kaeru, nie wiem... Nie wiem, czy warto tak się narażać. Teraz... Teraz może być już tylko dobrze.
Dyskutowali jeszcze dłuższą chwilę, Nara przedstawiał sensowne argumenty, które do niej nie trafiały. Była wściekła i zmęczona, zmęczona ciągłymi przeciwnościami losu, problemami, miała zwyczajnie dosyć. W pewnym momencie odpuściła.
- Ja i tak idę. Jutro rano, jeśli nalegasz, możesz zabrać się razem ze mną.
Odsunęła się od niego i się odwróciła. Shikamaru cicho westchnął, a z jego ust wyszły słowa, na które nie była gotowa.
- Wiem, że chcesz się wymknąć w środku nocy- odpalił papierosa, mimo, że próbował rzucić palenie- ale pamiętaj, jak się to skończyło ostatnim razem.
- Shikamaru-no baka!
Odwróciła się, a Nara szybko chwycił za nadgarstek jej rękę, która chciała zadać cios w twarz. Zacisnął zęby na papierosie, a Kaeru się skrzywiła przez dym z papierosa.
- Jak mogłeś to powiedzieć w takiej chwili...
- Jak mogłaś ignorować polecenia i prośby.
- Nie tak wyobrażałam sobie naszą ostatnią rozmowę przed tym.
- Więc idziesz sama?
- Tak.
Otworzyła skrzynię przy drzwiach i wyjęła z niej plecak, który był już przygotowany. Shikamaru krzywo się uśmiechnął i pokręcił głową.
- Serio? Kaeru, zaczekaj...- przytulił ją - Kocham cię... pójd..
- Nie, Shikamaru. Ty zostaniesz. I nie ręczę za siebie, jeśli mnie nie posłuchasz. Nie ważne, co się będzie działo, proszę, pamiętaj cały czas, że cię kocham.
Pocałowała go i pogładziła dłonią po policzku, po czym wyszła z domu. Miała ze sobą wszystkie notatki, które robiła w ostatnich dniach. Była prawie pewna, że Kapłanka jest w świątyni na dawnych terenach Wioski Księżyca. Nie mogła ryzykować, że Kapłanka zrobi komuś krzywdę i nie spełni prośby. Gdy przebiegła przez bramę Konohy naszła ją galopada myśli. Czuła, że jej związek z Shikamaru się zmienił. Znając opowieści jego matki, przypuszczała, że Shika zaczął z wiekiem upodabniać się do swojego ojca. Poza tym dużo przeszedł, jego obsesja na jej punkcie, gdy był gotów się poświęcić, żeby przywrócić ją do życia.
Teraz ona chciała, niczym pisarz, którym, szczerze mówiąc, raczej była marnym, wykreślić kilka rozdziałów z księgi i napisać je od nowa. Nie wiedziała, czy się uda. Musiałą spróbować, żeby nie popaść w szaleństwo. Była pełna obaw, bo bardzo wiele położyła teraz na szali, a plan wydawał się irracjonalny i szalony.
Cały czas sprawdzała, czy Shikamaru wyruszył za nią. Gdy była w połowie drogi, przez chwilę zaczęła żałować, że się jej posłuchał. Zdrzemnęła się na jednym z drzew. Gdy obudził ją świt, wyruszyła dalej w drogę. Wiedziała, że Kapłanka musi być w którejś ze świątyń, żeby zabezpieczyć zapieczętowane zwoje. Bała się jej reakcji, w końcu to będzie złamanie umowy. Kaeru zacisnęła szczękę *Ale ja jej niczego nie obiecywałam*
------------------------------------
Shikamaru pił kolejny kieliszek sake w pobliskiej knajpie. W pewnym momencie usiedli obok niego Chouji i Kiba ze swoimi trunkami.
- Yo, Shikamaru, gdzie masz Kaeru?
- Kiba...- Nara dolał sobie alkoholu- Baby są tak upierdliwe, jak mówił mi mój ojciec.
- Oooo- Chouji westchnął zmartwiony i poklepał przyjaciela po plecach- pewnie obydwoje ciężko znieśliście to... no, ostatnie wydarzenia.
- Poszła szukać kapłanki- Shikamaru opróżnił kolejny kieliszek, a jego policzki zrobiły się czerwone, chrząknął i podrapał się po koziej bródce- tej, wiecie... od czasu. Myśli że się cofnie... i nagle wszystko będzie dobrze. A ta kapłanka cała... mówiła... ostrzegała... nie igraj nigdy więcej z czasem. Ale co ja mogę? Pewnie wróci za dwa dni wściekła, że nic nie zdziałała i tylko się nasłucham.
- Shikamaru- Kiba nieśmiało wtrącił- od chwili tego cofnięcia czasu, od... śmierci Kaeru... stary, nie jest z tobą najlepiej. Kiedys to byś za nią poleciał i jakoś razem byście znów byli najfajniejszą parą w naszej wiosce. Ale teraz... Jesteś cieniem siebie. A nie ukrywajmy, nigdy jakoś przesadnie szalony i radosny nie byłeś.
- Ale to upierdliwe...
Shikamaru chciał dolać sobie sake z butelki, ale okazała się być już pusta. W tej Chwili dotarło coś do Chojiego, który odstawił swoją szklankę z taką siłą, że roztrzaskała się na drobne kawałeczki.
- Ona chce się cofnąć do czasu przed śmiercią mistrza Jirayi!
- "Nie ważne, co się będzie działo, proszę, pamiętaj cały czas, że cię kocham" , tak mi powiedziała przed wyjściem. O cholera- Shikamaru chciał się poderwać z krzesła, ale zachwiał się i wrócił- nie mogę na to pozwolić.
- Przy niej wysiada twoje logiczne myślenie- Kiba się skrzywił- ale jeśli Chouji ma rację, to może doprowadzić to wszystko do czegoś dużo gorszego. W moim klanie zawsze się powtarza, że nic w przyrodzie nie ginie. Przecież dlatego ich klan miał specjalne zasady i dlatego... może lepiej, że przestał istnieć. To chyba za dużo na moją głowę. Ale... musimy szybko powiadomić Tsunade i Kakashiego. Ale ty Shikamaru... lepiej już tutaj zostań.
-----------------------------------------------------------
Kaeru zobaczyła zrujnowany budynek za lasem. Rozpoznała tam symbol, który widniał na zwojach, które trzymała w domu jej matka, klepsydra na tle słońca. Powoli weszła do dawnej świątyni. Zobaczyła zejście do piwnicy. Niepewnie ruszyła na dół do pomieszczenia oświetlonego świeczkami, niewiele tam widziała. Usłyszała szmer.
- To... To ja, Kaeru! Nie chcę ci zrobić krzywdy. Ja... Przyszłam po pomoc...
Powoli, przez ledwo dostrzegalne w półmroku drzwi, do pomieszczenia weszła Kapłanka. Miała na twarzy białą maskę ze złotymi zdobieniami i duże, białe kimono. Podeszła do dziewczyny i przechyliła głowę.
- Mieliście dać mi spokój, Kaeru- przyłożyła palec do ust dziewczyny, zanim zdążyła coś powiedzieć- ciii, wiedziałam, że tu przyjdziesz mnie szukać. Dlatego przybyłam z mojej kryjówki. Jedna z wizji, widziałam cię, widziałam co cię spotkało.
- A mój sen.. miałam sen o bliźniakach, czy... czy to... to ma się spełnić?
- To straciłaś.
- Ja...
- Wiem, czego pragniesz. Zastanów się...
- Wiem, odebrałaś mi dzieci za to, że Shikamaru przywrócił mi życie.
- Słucham?
- Mówiłaś mu... że wszystko ma swoją cenę.
- Haha- Kapłanka pokiwała głową- wiedziałam, że w ten sposób będzie ostrożny. Będzie szanował to, co ma, ze strachu. Ale... Shikamaru to specyficzny mężczyzna, to muszę przyznać. A teraz powiedz mi, Kaeru... czy ty, z tamtego czasu... ma tyle siły i odwagi, żeby uwolnić mnie z tamtych dni?
- Słucham?
- Uwolnisz mnie. Spłacisz wtedy swój dług, a ja będę mogła dokonać zemsty, na której bardzo mi zależy.
- Ja... Nie wiem... Czemu sama nie mogłaś się cofnąć w czasie i tego zrobić?
- Mimo mojej mocy, jestem za słaba, żeby tego dokonać. Potrzebna mi też twoja umiejętność i wspólnie zrobione jutsu. Ja nie odebrałam ci dzieci, ja pokazałam ci w wizji przyszłość, którą straciłaś, przez te wszystkie wydarzenia.
- W... wiedziałaś, że... Ty to zaplanowałaś!
Kaeru zaczęła panikować. Nie spodziewała się, ze została zmanipulowana. W tamtej chwili nie byłą pewna, jaka decyzję powinna podjąć.
- Ja tylko daję ci szansę na zmianę. Czy jesteś na to gotowa?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top