Rozdział 17, Bez tytułu
Kaeru czuła dreszcz na całym ciele. Czuła się samotna, brakowało jej bliskości, a do tego odezwały się dziwne sentymenty, a Kankuro... On zawsze taki był.
Szybkim ruchem odepchnęła go i poprawiła sukienkę. Spojrzała na niego i pokiwała głową zdejmując naszyjnik.
- Nie. Nie mogę, Kankuro. To są jakieś... przebłyski tego, co było kiedyś. Nic więcej.
- Przepraszam, Kaeru, nie chciałem... poniosło mnie i... to nie tak miało wyglądać dzisiaj, po prostu zaprosiłaś mnie i... Spróbujmy jeszcze raz...
- To ja przepraszam- otworzyła jego dłoń i położyła na niej naszyjnik- zabierz to... i... i po egzaminach nie pojawiaj się tutaj więcej, proszę.
- Czy dlatego, że ty...
- Dlatego, że będziesz cierpiał. Wyjdź już.
- Kaeru...- patrzył na nią błagalnie, jakby to mogło coś zmienić- Kaeru, proszę cię... Shikamaru i Hikaru nie odzywają się do ciebie i...
- Kankuro. Proszę, idź.
Chłopak zacisnął zęby i wyszedł trzaskając drzwiami. Kaeru chwilę się uspokajała, po czym wyszła zdać raport Kakashiemu.
- Ooo Kaeru, Kiba wyszedł ode mnie przed chwilą, nie wiem, czy masz coś do dodania- Kakashi uśmiechnął się znad sterty papierów-jak się czujesz po misji?
- Dobrze- uśmiechnęła się- czy jest jeszcze coś do zrobienia?
- Na razie nie...
- Kakashi- Shikamaru wszedł do gabinetu z kolejnymi dokumentami- o, hej Kaeru...- położył dokumenty na swoim biurku i usiadł- mamy już komplet zgłoszeń. Jutro zaczną się zjeżdżać z innych wiosek. Nawet z kilku mniejszych.
Zatopił się w dokumentach, a Hatake westchnął.
- Czekam aż się to wszystko już skończy.
- Będzie też Wioska Księżyca- Nara powiedział nie podnosząc głowy
- M... Moja Wioska?- Kaeru uniosła brwi- Ile osób?
- Szóstka. I przybędzie ten cały Hikaru.
- Nie obchodzi mnie to, niech przybywa gdzie chce.
- Z Wioski Piasku będzie dziesięć osób.
- Baka!
Kaeru się zdenerwowała, a Shikamaru w końcu podniósł głowę i spojrzał jej w oczy.
- A może mówiłem do Hokage? Ale widzę, że reagujesz.
- Reaguję na wiele rzeczy, a ty najwyraźniej tylko na blondynki.
Kakashi obserwował ich bezsensowną przepychankę słowną w której padały coraz bardziej bezsensowne zdania. W końcu chrząknął głośno. Ale nie przyniosło to żadnego efektu.
- ...no całe szczęście, że nie jesteś egzaminatorką. Pewnie ciężko by ci było wybrać wygranego spośród tak wielu kandydatów.
- Słucham?! A może...
- Oi!- Kakashi uderzył pięścią w blat swojego biurka, a sterta dokumentów osunęła się na podłogę- No pięknie.
- Czcigodny...- Kaeru przystopowała
- Możecie wyjść z mojego gabinetu i albo się pobić albo się całować?- skrzyżował ręce na piersi- poza tym, Kaeru, jest list do ciebie, prawda, Shikamaru?
- Taaa- Nara wręczył jej kopertę ze sterty listów- z Wioski Księżyca. Przyszło razem ze zgłoszeniem do egzaminu.
- To co, wychodzicie?- Hatake klasnął
- Myślę, że już nie ma nic do dodania.
Kaeru palnęła i wyszła szybkim krokiem z gabinetu. Shikamaru podszedł nerwowo do okna i zapalił papierosa.
- Jakie te baby są upierdliwe. Jedna gorsza od drugiej.
Rozległo się pukanie do drzwi. Shikamaru opuścił głowę i burknął.
- No i ciekawe kogo teraz tu cholera niesie...
- Sprawdźmy- Kakashi chrząknął- Proszę!
- Czcigodny- Kankuro wszedł do środka- przyniosłem...
- No bez jaj...
Nara mruknął do siebie na tyle cicho, że usłyszał to tylko Kakashi, który w tamtej chwili cieszył się, że maska zakrywa jego niepoważny wyraz twarzy.
- ...pełną listę kandydatów z ich osiągnięciami. Resztą zajmie się Temari, a razem z Gaarą do Wioski przybędzie ktoś na moje zastępstwo, ja muszę wrócić do Suny.
- Coś się stało, Kankuro? Ostatnio często widywałem cię w Wiosce Liścia.
Shikamaru pokiwał głową nie przestając wyglądać przez okno. Wiedział, że Kakashi z pozoru nie interesuje się takimi sprawami, a tak na prawdę kochał zarówno czytać jak i obserwować miłosne rozterki.
- Czcigodny, ja... No tak, właśnie dlatego chcę spędzić więcej czasu u siebie, już zacząłem tęsknić za wszechobecnym piaskiem. Z Konoha nic mnie już nie łączy poza sprawami między wioskami.
- Rozumiem. Dziękuję za dokumenty i do zobaczenia następnym razem.
Kankuro ukłonił się i wyszedł. Kakashi odwrócił się na biurowym krześle w stronę Shikamaru, który kończył palić.
- Widzisz, Shikamaru?
- Hm?
- Kankuro nie zdał.
Nara parsknął krótkim śmiechem i zgasił peta w popielniczce stojącej na parapecie. Mruknął pod nosem nad upierdliwością świata, zebrał dokumenty z podłogi i położył je na biurku Kakashiego.
- Czcigodny...
- Raz Kakashi, raz Czcigodny, weź jedną formę wybierz, hm?
- No, przy ludziach raczej wypada mówić Czcigodny, ale tak to.. to też upierdliwe. Tak czy siak, wrzucę dane wszystkich przystępujących do egzaminu i wyrwę się na chwilę.
- Hm?
- Yhh- masował nerwowo swój kark- jestem umówiony, nie mogę odwołać.
- Hahahaha, niby wyrośliście a nadal jesteście dzieciakami- Kakashi zaniósł się śmiechem- zastanawiam się tylko... A, w sumie nieważne. Zajrzałeś do tego listu?
- Co?!- Shikamaru pokiwał głową przecząco- Jasne, że nie. To już nie mój problem, na szczęście. Nie mam zielonego pojęcia po co o to pytasz, jestem umówiony z Temari. Ostatnie wolne chwile przed rozpoczęciem egzaminów, wtedy już na nic nie będzie czasu. A chętnie bym zagrał w shogi...
- No to zagraj teraz z Temari.
- Taaa już podczas tłumaczenia zasad dwa razy dostałem po głowie. Ale jest gotowa się przeprowadzić do Wioski Liścia.
- No, widzę niesamowity entuzjazm.
- Cóż. Ale ma też jakieś zalety, żeby nie było.
- Tak tak.
-------------------------------------------------------------
Kaeru wyszła z budynku wściekła i otworzyła list.
Kaeru!
Też bardzo za Tobą tęsknię, przepraszam, że dopiero teraz odpisuję, ale byłem na długiej misji, a Twoja żaba dostarczyła listy do mojego domu, a nie do mnie i tam czekały.
Mam nadzieję, że mi wybaczysz. Nie pisałem pierwszy, bo... Liczyłem, że Ty się odezwiesz, ale przez to głupio wyszło.
Chciałem Ci zrobić niespodziankę, ale pewnie już wiesz- nasza Wioska przystąpi do egzaminów.
Przybędziemy do Konohy na kilka dni, mam nadzieję, że się zobaczymy. Myślę o Tobie codziennie.
Hikaru
*Yhhh Hikaru baka! Nagle sobie przypomniał...*
----------------------------------------------------------------
Shikamaru kończył wpisywać dane do bazy, głośno ziewnął.
- Mógłbyś trochę mniej ostentacyjnie nie lubić tej roboty, co?
- Haha, wybacz, Kakashi. Ostatnio kiepsko śpię, a te dokumenty już mi się śnią po nocach. Arena na szczęście jest już przygotowana...- Shikamaru spojrzał na zegarek- Dobra, muszę się pospieszyć...
- Hmm- Kakashi westchnął- ciekaw jestem... Którego z nas by wybrała Rin...
- Hę?- chłopak poczuł się trochę nieswojo, nigdy nie pytał o przeszłość Kakashiego, bo sam wiedział, jak ciężko jest mówić o stracie bliskich osób- Hmm, nie wiadomo...
- Wiesz, ja od zawsze byłem "ten fajny"- Kakashi rozsiadł się wygodnie na fotelu- a Obito ten, któremu trzeba było pomóc i który wszystko gubił. Ale życie rzadko kiedy daje drugą szansę, żeby to sprawdzić, nie?
- To... No tak.
- Wiem o wszystkim.
- Słucham?- Shikamaru spojrzał na niego lekko wystraszony *On wie... Wie o Kaeru? Może po prostu wie, jak trudne może być życie... Nie może zauważyć, że się denerwuję... Czemu powiedział o Rin...*
- Wiem o Kaeru. Czasem ściany mają uszy, tym bardziej niedługo przed egzaminami, i tym bardziej, gdy ktoś się dziwnie zachowuje.
- Kakashi, nie, to...
- Córka Jiraiyi...
Rozległo się krótkie pukanie do drzwi, po czym nie czekając na zaproszenie weszła Temari.
- Czcigodny- lekko się ukłoniła i zwróciła się do Shikamaru- chodźmy, mam mało czasu.
- Chodźmy.
Wyszli z gabinetu, Temari dźgnęła chłopaka w żebra, po czym złapała pod ramię.
- Ej, ominął mnie jakiś ciekawy temat?
- Nie.
- Słyszałam, jak mówił o córce Jiraiyi- zmarszczyła brwi- nie rób ze mnie kretynki.
- No nic, po prostu jest upierdliwa. Chodźmy coś zjeść, po tym muszę wrócić do Kakashiego.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top