Rozdział 14, Zepsułam
- Hi... Hikaru...
Wydukała, a chłopak się uśmiechnął i poszedł w stronę drzwi.
- Przejdę się po Wiosce, a ty... Miałaś dzisiaj się zobaczyć z Kankuro, zapomniałaś? Pójdę sam do Ino, dołączysz do nas. Będzie wniebowzięta haha.
Kaeru przez chwilę chciała za nim pobiec, ale zamiast tego zadzwoniła do Sakury, która już po chwili była w jej domu.
- Kaeru, co się stało?
- Hikaru... Mnie pocałował...
- Hyyyy?!
- To znaczy- widząc zdziwienie na twarzy Sakury szybko wyjaśniła i opowiedziała całą sytuację, po czym westchnęła-...a teraz nic już nie wiem. Shikamaru jest inny, Kankuro jest inny, a Hikaru... Jest tym samym Hikaru z którym lubiłam spędzać czas już dawno temu, ale... ale jestem okropna, prawda? Nie wiem czego chcę, to znaczy... wiem, ale nie mogę tego dostać, więc... Sakura...
- Ehh...- spojrzała na nią z lekkim politowaniem- No jeszcze dwa tygodnie temu z Kankuro byliście jak gołąbeczki, a on planował ci się oświadczyć, a teraz... Na prawdę, nie wiem, co mam ci doradzić w tej sytuacji.
- A o siedemnastej jestem umówiona z Kankuro w Ichiraku... Nie wiem...
- Ino miała zaprosić ciebie i Hikaru na kolację do siebie.
- Taaa, Hikaru powiedział, że pójdzie sam, a ja tam przyjdę po rozmowie z Kankuro i...
- Hmm... Telenowela- Sakura się uśmiechnęła- a co czujesz do Hikaru?
- Nie wiem...
- Kankuro?
- To jest dziwne, bo...
- Shikamaru?
- Kochałam go całym sercem, ale... widziałam go z Temari.
- Może powinnaś rozegrać partyjkę jak w Shogi. Możesz albo uparcie tkwić w uczuciu do Shikamaru mimo wszystko, jak ja... przez lata kochałam i kocham Sasuke... Możesz odpuścić, jak Ino i odrzucić swoje wyobrażenia o wielkiej miłości z niesamowitym facetem, a tacy nawet nie istnieją i oddać serce komuś, przy kim po prostu czujesz się dobrze mimo że bardzo mu daleko do ideału. Tak jak Ino zrobiła z Saiem, ale jeszcze sama się nie może pogodzić z tym uczuciem haha. I wtedy może spojrzysz inaczej na Kankuro i uczucie do niego znów zapłonie. A Hikaru... może to wszystko musiało się wydarzyć, żebyś uratowała waszą wioskę i żebyście odnowili kontakt i mogli być razem? Przeznaczenie lubi płatać figle, ale... Od czasu tego ataku na Wioskę Księżyca jesteś inna, Kaeru... a nikt mi nie chce powiedzieć o co na prawdę chodzi.
- Przepraszam, ja... Nie mogę o tym mówić.
- Więc nie mogę nic więcej doradzić, poza tym, żebyś się zastanowiła, bo zostały ci dwie godziny.
- Co?! Tak późno wstałam? Myślałam że... Yhh... Nie wiem... Nadal nic nie wiem...
- Pomogę ci wybrać jakieś ubranie, ok? I ogarnę twoje włosy. I nie marszcz się tak, bo zaczniesz przypominać swojego ojca!
- Tata... Ciekawe kiedy wróci...
- Podobno zabiera się za nową książkę. A ja nadal czekam na kontynuację twojego Icha icha harem!
- Uhh zdążyłam zapomnieć, że cokolwiek pisałam...
- Chodź, przebierzemy cię.
Poszły na górę do pokoju. Sakura przeglądała ubrania ułożone i wiszące w szafie, w pewnym momencie wybuchła śmiechem wyciągając zielony kombinezon.
- Co to jest?
- To... Dostałam od Lee- Kaeru się zaśmiała i przypomniała sobie sytuację z przymierzaniem stroju- zachowałam chyba tylko na pamiątkę.
- No dobra, szukam dalej. Mam!
Podała jej zwiewną zieloną sukienkę z motywem różowych kwiatów wiśni. Kaeru lekko się skrzywiła.
- A nie może być dres?
- Ostatnio ciągle nosisz dres. Teraz czas na sukienkę!
Kaeru się przebrała i spojrzała w lustro.
- Nie jestem za bardzo wystrojona?
- To tylko sukienka, spokojnie.
Sakura upięła jej włosy w kitkę i klepnęła w plecy.
- No dobra! Leć do Kankuro i baw się dobrze.
Wyszły z domu, Kaeru poszła do Ichiraku. Była przed czasem więc zamówiła tylko kilka dango na przystawkę. Zjadła je i spojrzała na zegarek.
*Spóźnia się...*
Minęło pół godziny.
- Może coś podam?
- Yhh...Sake...
Kaeru sobie polała i wypiła porządnego łyka. Zaczął padać deszcz, a jeden z klientów burknął.
- Od rana się zapowiadało! Tak mnie w plecach rąbało...
- Mhm...
Kaeru opróżniła całą buteleczkę i spojrzała na zegarek.
*Wpół do dziewiętnastej. Wystawił mnie... Nie wierzę...*
Wstała lekko chwiejnym krokiem, zapłaciła i westchnęła.
*Czy Hikaru jest u Ino? A jeśli.. Czemu oni wszyscy muszą tacy być...*
------------------------------------------
- A na deser lody matcha- Ino podała Hikaru czarkę z lodami i usiadła na kanapie obok niego u niej w domu- lubisz lody, Hikaru?
- Haha, tak.
- Dolać ci wina?
- Nie, dzięki, jeden kieliszek mi wystarczy, ale możesz sobie nalać.
Ino nie musiała czekać na pozwolenie. Dolała kolejny kieliszek i spojrzała na Hikaru.
- Powiedz...- założyła nogę na nogę i się uśmiechnęła- Nie wolałbyś reszty pobytu spędzić u mnie? Mam wolny pokój, chyba, że wolisz mój.
- Nie, nie jestem zainteresowany, wybacz, Ino.
- Ale- lekko się zawstydziła- ale że w ogóle, czy że nocowaniem tutaj czy...
- Jesteś bardzo atrakcyjna...
Rozległo się pukanie do drzwi. Hikaru speszony odstawił lody i wstał.
- To pewnie Kaeru, siedź, ja otworzę.
- No jasne...- Ino machnęła ręką i się skrzywiła mówiąc pod nosem- myślałam, że to ściema, że przyjdzie później...
Hikaru otworzył drzwi i zobaczył przemokniętą od deszczu Kaeru, której łzy leciały po policzkach.
- Hikaru...
Stanęła na palcach, zarzuciła mu ręce na szyję i go pocałowała. Ino stała w przedpokoju i obserwowała to oparta o ścianę.
*Co oni wszyscy w niej widzą... Jak tylko nowy fajny facet się pojawił... Ehh*
- Ino...- Hikaru odwrócił się do niej- Przepraszam... Pójdziemy już. I tak myślami byłaś przy kim innym...
- Co?! Yhh typowa wymówka!
Zrobiła się czerwona na twarzy i zamknęła za nimi drzwi. Hikaru narzucił Kaeru na ramiona swoją kimonową narzutkę, chwycił ją za rękę i pobiegli do jej domu. Weszli na górę, Hikaru wyjął ręcznik z górnej pułki jej szafy.
- Jesteś cała przemoczona...
- Hikaru...
Przez chwilę zastanawiała się czy zignorował pocałunek i próbuje udawać, że nic się nie stało. Mokra sukienka przylegała do jej ciała, widziała, że nie jest mu to obojętne. Zdjęła ją, a Hikaru zarzucił jej ręcznik na plecy i potarł ramiona.
- Też muszę to z siebie zdjąć- ściągnął mokrą koszulkę- usta ci drżą... Co się stało, Kaeru?
Zrzuciła ręcznik, jej biały stanik lekko prześwitywał. Znów stanęła na palcach i pocałowała Hikaru, który odwzajemnił pocałunek i delikatnie ją objął. Dziewczyna przytulając go, czuła pod palcami bliznę na jego plecach. Nadal czuł drżenie jej ciała, więc bez słowa usiadł na materacu przyciągając ją do siebie i owijając w koc. Kaeru usiadła na nim okrakiem.
- Kaeru... - uśmiechnął się i delikatnie musnął palcem jej policzek i usta- Jesteś pewna, że nie chcesz porozmawiać?
- Hmm... Jak to było?- przyłożyła mu palec do ust- Ciii...
-------------------------------------------
Następnego dnia obudziła się wtulona w jego ramię. Przeciągnęła się, a Hikaru otworzył oczy.
- Dzień dobry, Kaeru- uśmiechnął się i odgarnął jej włosy z czoła- jeśli znów chcesz mnie uciszać tak, jak wczoraj, to wiedz, że nie mam nic przeciwko.
- Hikaru...
Oparł dłonie na materacu po bokach jej głowy, a jego włosy delikatnie muskały jej policzki. Zaczął całować jej szyję i jedną dłonią sięgnął pod koc. W tej samej chwili usłyszeli hałas i zbliżający się głos.
- Kaeru! Naniosłaś wody do domu! Pora już wstać!
Hikaru odskoczył, usiedli i szybko zasłonili się kocem, dziewczyna zawołała.
- Nie wchodź!
- Hm?
W tej samej chwili drzwi się otworzyły i wszedł zdziwiony Jiraiya.
- Hę?!- zmarszczył brwi i spojrzał na Hikaru- I kto to niby jest?! W moim domu?!
- Tato... Z... Zaczekaj na dole, dobrze?
- A nie możesz teraz jeść na dół, córko- mocno zaakcentował ostatnie słowo
- Nie, nie mogę.
Jiraiya trzasnął drzwiami i poszedł na dół. Kaeru i Hikaru szybko się ubrali. Chłopak westchnął i pomasował się po karku.
- Ehh nie w takich okolicznościach chciałem poznać twojego ojca...
- To...
- CZEKAM!
Usłyszeli donośny głos z dołu i powoli zeszli po schodach. Jiraiya stał w kuchni ze skrzyżowanymi na piersi rękoma.
- To... Przedstawisz mnie, Kaeru?
- To mój ojciec, Jiraiya, a to, Hikaru, o którym ci opowiadałam, z Wioski Księżyca.
- Hmmm... On wie?- sannin spojrzał na córkę badawczo
- Tak... Kankuro i Shikamaru też, ale...- szybko dodała- nikomu więcej.
- Więc to twój nowy chłopak, tak?
- Nie! - Kaeru krzyknęła i lekko się zarumieniła- To znaczy...
Hikaru chrząknął i podszedł do Jiraiyi. Ukłonił się przed nim i powiedział.
- Słyszałem dużo o panu. Zarówno od Kaeru, jak i od wielu innych osób.
- W końcu jestem legendarnym sanninem. Hmm...
- Udało ci się uzbierać "informacje" do nowej książki?- Kaeru zapytała kąśliwie
- Ty też chyba planujesz kolejną część, co?- Jiraiya uniósł jedną brew i westchnął wstawiając wodę na kawę- No cóż, trochę się pogubiłem, ale jesteś dorosła, więc... Może kawę?
- Ja... Pójdę po maślane bułki.
Hikaru minął Kaeru i wyszedł. Dziewczyna usiadła przy stole i pacnęła czołem o blat.
- Myślałem że podczas mojej nieobecności jakoś unormujesz sytuację z Shikamaru i Kankuro, a tymczasem pojawia się twój przyjaciel z dzieciństwa haha- zaśmiał się i usiadł naprzeciwko- cóż, wdałaś się we mnie...
- Nie wiem, nie wiem co mam robić... Shikamaru całował się z Temari, a Kankuro mnie wystawił, co to za dziwne miejsce...
- Haha, po prostu pewne sprawy potoczyły się inaczej. Pewnie gdybyś rozegrała to inaczej między nimi... Hmm... Życie bywa przewrotne. Czasem przełożenie inaczej łyżeczki może odmienić nasze całe życie. A ten Hikaru...
- Przybył kilka dni temu- podniosła głowę- ale wcześniej po prostu... pokazywałam mu wioskę i robiliśmy razem rzeczy, a wczoraj Kankuro mnie wystawił i... Yhh... emocje są takie dziwne.
- Nie wiem, co mam ci powiedzieć, Kaeru. Cofnęłaś czas pod wpływem impulsu. Ale pozostały ci roszczenia tego, co było. Dlatego nie jesteś pewna jak masz teraz się do mnie odnosić, czujesz rozczarowanie przez Kankuro i zdradę Shikamaru, mimo że teraz niczego ci nie obiecał. Tylko powiedz mi, ile razy jeszcze będziemy wałkować ten temat? Zamęczysz się. Żyj tu i teraz. A moje teraz jest takie- ziewnął- że po całonocnej wędrówce idę to trochę odespać. Jednak kawa nie pomoże.
Hikaru wrócił i postawił reklamówkę z bułeczkami na stole. Jiraiya wziął jedną i się uśmiechnął.
- No, to ja idę do siebie. Hikaru, ile jeszcze czasu u nas będziesz?
- Dzisiaj wracam do Wioski Księżyca, chciałem pana poznać, nie chcę przeszkadzać.
- Nie ma problemu, zostań ile chcesz.
Poszedł do swojego pokoju a Kaeru sięgnęła po bułkę i wyszła do ogrodu. Usiadła na drewnianym tarasie i się rozejrzała.
*To miejsce... tyle wspomnień... radości, bólu, łez...*
Hikaru usiadł obok i spojrzał na nią.
- Kaeru...
- Więc... nagle dzisiaj wracasz?
- Myślę, że tak będzie lepiej.
- Kiedy zamierzałeś mi powiedzieć?
- Wymyśliłem to tuż przed wyjściem po bułki, więc i tak dowiedziałaś się dość szybko.
- Przepraszam, nie wiedziałam co mam powiedzieć ojcu, bo... nie wiedziałam co to wszystko w ogóle miało znaczyć i... jestem bardzo zagubiona. Uratowałam bliskich, ale nagle czuję, że jestem sama... Chociaż przy tobie poczułam inaczej...
- A powiesz, co się wczoraj stało?
- Hmm... Kankuro nie przyszedł. Wystawił mnie.
- Nie wiesz czemu?
- Nie wiem, zjadłam cholerne dango, wypiłam sake, zaczął padać deszcz, miałam i tak dołączyć do ciebie u Ino, a jak cię zobaczyłam... Yhh ale Ino miała nietęgą minę.
- Spokojnie, chyba nie zauważyła, że co piąte zdanie, między nieudolnym podrywem, mówiła o Saiu, ale na pożegnanie jej o tym wspomniałem. Hmm- pogładził Kaeru po policzku- pamiętaj... udało ci się oszukać czas i wrócić do chwil, gdy było dobrze... bo mimo tego, jak się czujesz, jest dobrze. Nie mieści mi się w głowie ile cierpienia mogło się wydarzyć, a udało ci się temu zapobiec. Musisz odpuścić, za pierwszym razem nie miałaś na to wpływu. Teraz znów nie masz na nic wpływu i musisz się z tym pogodzić, bo chyba z tym masz teraz największy problem. Może dlatego mówią że to zarówno dar, jak i przekleństwo. Można też wpaść w paranoję... Skąd możemy wiedzieć, ile razy ktoś wykonał takie jutsu?
- Na tak dużą skalę potrafi tylko Kapłanka... i to z moją pomocą... Ale... nie powinniśmy o tym rozmawiać, nie na terenie Konohy... I... w sumie masz rację... Ale nadal się sama ze sobą kłócę hah...
- Niedługo się zbiorę...
- Musisz..?
- Wrócę za jakiś czas i...- kucnął przed dziewczyną, chwycił jej dłoń i ją pocałował- Obawiam się, że poszło to w tym kierunku przez mój... gest, wiesz który. Gdy wrócę, spędzimy ze sobą trochę czasu i wtedy to przemyślisz, dobrze?
- Hikaru... Ale...
- W tym czasie możesz się spotkać z Shikamaru, z Kankuro... Znajdź swoje tu i teraz. Ja i tak muszę wracać, a przez odległość i poczucie zobowiązania padniesz mi tutaj z samotności. Poza tym... - położył dłoń na jej sercu- Czasem miłość uderza jak grom z jasnego nieba, a czasem jest jak pączek kwiatu wiśni... potrzebuje czasu, zanim zakwitnie w pełni.
Pocałował ją w czoło i poszedł na górę spakować rzeczy. Kaeru siedziała chwilę zdezorientowana, ale nagle poczuła dziwny impuls. Hikaru miał dużo racji, powiedział kilka oczywistości, które do niej nie docierały. Spojrzała za siebie i powoli wstała.
Poszła do swojego pokoju, gdzie chłopak zbierał resztę swoich rzeczy.
- Hikaru..
- To chyba do ciebie.
Wskazał na marionetkę- żabę skaczącą po jej biurku. Dziewczyna była lekko zmieszana.
- Ja... Chciałam cię przeprosić...
- Za co?
- Za tą noc...
- No, gdyby nie twój ojciec to i za poranek byś przepraszała.
- Zupełnie nie wiem, jak mam się teraz zachować i... jest cholernie niezręcznie i mam poczucie że coś zepsułam...
- Nie będę ukrywać... twoje dzisiejsze zaprzeczenie ze skrzywioną miną mnie zabolało. Ale czego się mogłem spodziewać? Że wbiję w twoje życie i nagle będzie wielka miłość, skoro masz tutaj na głowie dwóch facetów. Przemyśl wszystko... na spokojnie. Ja...- lekko przygryzł dolną wargę- Ja też muszę przemyśleć. Możesz do mnie pisać kiedy będziesz chciała, nawet możesz zadzwonić heh...
Przytulił ją, a ona mocno się wtuliła w jego ramię. Gdy lekko się odsunęła, spojrzał jej w oczy i delikatnie pocałował w kącik ust.
- Do zobaczenia, Kaeru...
Uśmiechnął się i wyszedł zamykając drzwi pokoju. Kaeru wlepiła wzrok w sufit powstrzymując łzy i spojrzała na drewnianą żabę, która skakała po biurku. Westchnęła i zdjęła jej z pleców list.
*Czy ja w ogóle chcę to czytać..*
"Kaeru...
Przepraszam za wczoraj, ale... Spanikowałem...
Nadal jestem tchórzem, który boi się poważnych rozmów. Może po prostu odwlekam moment, gdy każesz mi się wynieść z Wioski, sam nie wiem. Może moje zachowanie jest dziwaczne, ale już sam nie wiem, co będzie dobrym ruchem, a co nie... Nie jestem jak... W shogi przegrywam zanim wykonam pierwszy ruch... Mimo wszystko liczę, że dziś się spotkamy... Czekam i będę czekać cały dzień na dachu siedziby Hokage...
Kankuro."
*Hmm... i co ja mam niby zrobić...*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top