Rozdział 50, Pieczęć

Kaeru cicho westchnęła i poszła do łazienki. Lekko uśmiechnęła się do lustra. Nagle poczuła mocne ukłucie w sercu.

- Uh...

Przez chwilę czuła palący ból pod lewym obojczykiem. Zdjęła bluzę i podwinęła koszulkę.

- Co...

Pod obojczykiem nad piersią pojawiła się pieczęć składająca się z wielu okręgów ułożonych jeden w drugim od największego do małego symbolu w środku. Dziewczyna próbowała nie panikować, jej oddech przyspieszył.

- Dziś jest dzień, gdy moja mama uciekła... Ale ten symbol... Może to przez kekkei genkai...

Kaeru szybko się zebrała i pobiegła do Sakury i Tsunade do szpitala. Sakura długo oglądała pieczęć, Tsunade przeglądała stare zwoje.

- Kaeru, ja... Nie wiem co to może być. Chakra przepływa jak trzeba, parametry są prawidłowe. Tsunade, może...

- Nie. Nic nie mam. Odgrzebałam zwoje Jiraiyi z informacjami o Wiosce Czasu, trochę mi to zajmie. Gdyby działo się coś innego, niepokojącego...

Do sali wpadł Shikamaru, łapał oddech i spojrzał na Kaeru siedzącą w samym staniku na szpitalnym łóżku. Jego policzki zrobiły się czerwone i lekko odwrócił wzrok.

- Ka... Kaeru, Naruto do mnie przyszedł, mówił że kiepsko wyglądałaś i szłaś do szpitala więc... Kakashi mi pozwolił przyjść sprawdzić i... - zerknął i zobaczył pieczęć, szybko podszedł bliżej, spojrzał wystraszony- Kaeru, co to jest...

- Jeszcze nie wiemy. Może... Coś z kekkei genkai... Pojawiło się nagle, gdy wyszedłeś.

- Ja... Muszę wrócić do pracy, po przyjdę do ciebie, ok?

- Ok... Będę już w domu. To do zobaczenia.

Shikamaru pocałował ją, pożegnał się z Sakurą i Tsunade i wyszedł.
Na twarzy Tsunade pojawił się grymas, Sakura spojrzała pytająco.

- Coś nie tak?

- Nie, nie. Muszę... Poczytać. Kaeru, możesz już iść.

Kaeru przytaknęła, ubrała się w swoją zieloną tunikę i czerwoną kamizelkę. Powoli szła przez Wioskę w stronę Ichiraku. Nagle zobaczyła znajomą sylwetkę *O nie... *

- Oh... Kaeru...

- Nie, ja... Nie...

Kankuro stał kilka metrów od niej. Pod pachą trzymał duży zwój, zapewne dla Kakashiego. Kaeru spojrzała na niego, przełknęła ślinę. Chłopak zrobił w jej stronę kilka kroków.

- Ja... Schrzaniłem, wszystko, wiesz, będę tego żałować do końca swoich dni. Wiesz, że...

- Kankuro... Nie istniejesz już dla mnie.

- Będę kilka dni w Wiosce i...

- W takim razie mnie unikaj.

Odwróciła się i szybko poszła dalej. Po chwili weszła do Ichiraku, usiadła i głośno wypuściła powietrze z płuc. Zamówiła małą porcję ramen i rozejrzała się dookoła. *Yhh jeszcze jego tu brakowało... *

- Yo!

Nagle naprzeciwko niej usiadł Kiba.

- Hej, Kiba. Wybacz, nie mam nastroju i...

- Coś się stało? A... Wiem. Też go widziałem- Kiba się uśmiechnął- nie myśl o tym. Masz Shikamaru, a on chce się...

- Hm?

- Nie, nic, nic nie mówiłem, ooo jest nasze ramen.

Kiba zaczął jeść, a Kaeru zaczęła mu się przyglądać badawczo.

- Mów! O co chodzi?

- Noo... Wiesz... Nie mogę powiedzieć.

- Kiba!

- Cierpliwości.

Kaeru nie zauważyła kiedy chłopak zjadł, szybko wstał, machnął ręką na pożegnanie i wybiegł razem z Akamaru. Dziewczyna zaczęła się zastanawiać i lekko uśmiechać pod nosem. Spojrzała na zegarek *Shikamaru niedługo kończy pracę, zaczekam na niego... *



Shikamaru składał papiery na biurku, co chwila coś mu wypadało z rąk. Kakashi się zaśmiał.

- Nara, co z tobą?

- Nic. Ja... Yhh to chyba zbyt upierdliwe...

Przekładał coś z kieszeni do kieszeni, ale wypadło na podłogę. Hatake uniósł brwi i klasnął w dłonie.

- Tak szybko? To jest to, co myślę?

- Ja... Nie szybko, bo... Lubię ją dokąd ją poznałem i...

- Lubisz..?

- Kakashi, wiesz jak nie lubię mówić o uczuciach. I... Może racja, za szybko. Matka nagle dała mi pierścionek który należał do babci, a później ojciec dał go matce i... Nie wiem jak się za to zabrać i...

- Pewnie wszyscy będą zaskoczeni. Ale pozytywnie. Trzymam kciuki w takim razie. Czasem lepsze i mniej upierdliwe są spontaniczne decyzje.

- Yhh... Muszę zapalić. Idę już..

Wyszedł na korytarz i zapalił. Zszedł powoli po schodach masując obolały kark. Wyszedł z budynku i zobaczył Kaeru. Zakrztusil się dymem papierosowym.

- Oh, ykh ykh, Ka... Kaeru... Hej... Myślałem że zaczekasz ykh w domu.

- Hah, wszystko w porządku? Jesteś jakiś dziwny.

- Tak, to...

- Chodźmy do mnie, chyba że... Chcesz iść gdzieś indziej.

- Eee... Nie... Nie. Chodźmy.

Szli do jej domu, Kaeru co jakiś czas zerkała na niego z uśmiechem.

- Shikamaru, jesteś strasznie spięty. Coś się stało?

- Co? Nie...

- Czy to dlatego, że wczoraj my...

- Nie... Hm, Sakura i Tsunade znalazły coś?

- Nie. Nie wiem czym jest ta pieczęć. Jutro spróbuję z różnymi technikami, może któraś to pobudzi.

- Rozumiem.

Dotarli do mieszkania, promienie zachodzącego słońca wpadały do mieszkania.

- Ka... Kaeru?

- Hm?

- Chodźmy na chwilę na ganek.

- No... Dobrze.

Wyszli przez oszklone drzwi. Shikamaru spojrzał na nią i podrapał się w tył głowy. Dziewczyna patrzyła pytająco. Nara sięgnął do kieszeni, dziewczyna rozejrzała się po ogrodzie. Nagle spojrzała na chłopaka, który wziął głęboki wdech i klęknął na jednym kolanie.

- Sh... Shikamaru...

- Kaeru ja... Wiem, że to szybko i nie chcę cię jakoś przestraszyć, w sumie właśnie serce mi za chwilę wyskoczy- dłonie mu się trzęsły, trzymał czarne pudełeczko ze srebrnym pierścionkiem z małym szmaragdem, a na skroni pojawiła kropelka potu- ale poczułem że to ten moment i... Kaeru... Czy... Wyjdziesz za mnie?

- Sh.. Shikamaru...

Przez chwilę spojrzała mu w oczy. Serce biło jej mocniej.

- Tak.

Shikamaru wstał i założył jej pierścionek na palec. Był szczęśliwy, a z drugiej strony cieszył się, że jego matka już nie będzie mu suszyć głowy.
Zobaczył łzę na policzku dziewczyny.

- Kaeru...

- Cieszę się... Yhh...

Nagle poczuła palenie w miejscu pieczęci, jej twarz wykrzywiła się w bólu.

- Kaeru, co się dzieje?

- Boli...

Rozchyliła tunikę i zobaczyła jak największy krąg z pieczęci zanika.

- Co się...

- Zabiorę cię do Sakury.

Serce dziewczyny biło nierówno, szybko dotarli do szpitala, gdzie Sakura i Tsunade właśnie się zbierały z gabinetu. Haruno spojrzała na nich zdziwiona.

- Kaeru co...

- Teraz czuję się lepiej, ale... Bolało mnie jak cholera, skóra i całe serce, gdy sprawdziłam pieczęć, okazało się, że jeden krąg zniknął.

Tsunade zmarszczyła brwi, zwróciła się do Shikamaru.

- Idź do domu, ona zostaje.

- Nie. Nie mogę...

- No to czekaj, ale za drzwiami.

Chłopak wyszedł. Tsunade nerwowo spojrzała na pozostawiony na biurku zwój.

- Kaeru, czy... Hiro cię jakkolwiek dotknął podczas walki?

- Ja... Nie wiem. Niepamiętam.

- Sakura, parametry życiowe i poziom chakry. Porównaj z poprzednim wynikiem.

Kaeru leżała na leżance. Sakura spojrzała na jej dłoń.

- Czy to...

- Powiedziałam "tak" - Kaeru się uśmiechnęła

- A aaaa gratuluję!

- Oi! - Tsunade je skarciła- Nie pora na to. Sakura, daj mi wyniki.

Sakura położyła wszystko na biurku. Tsunade uderzyła pięścią w blat.

- Cholera!

Shikamaru siedział na podłodze oparty plecami o drzwi. Usłyszał okrzyk Tsunade. Po chwili usłyszał płacz Kaeru. Poderwał się i nieproszony wszedł do gabinetu. Kaeru siedziała na leżance zapłakana, a Sakura ją obejmowała. Tsunade z wściekłą miną chodziła po pomieszczeniu.

- Shikamaru, czego tu...

- Co się dzieje?! Kaeru...

Podszedł do narzeczonej i kucnął przed nią.

- Czemu płaczesz, co...

Kaeru zdjęła pierścionek i mu go oddała.

- Nie mogę ci tego zrobić, Shikamaru... Ja...

- Przestań, nie wiem o co chodzi, ale pierścionek zostaje na twoim palcu.

Włożył pierścionek z powrotem na jej palec i otarł łzy.

- Ta pieczęć... Jeszcze nie wiemy czy to wina Hiro czy po prostu pieczęć mamy... Każdy krąg, gdy będzie znikać...

- Kaeru, nie rozumiem...

- Shikamaru ja... Ja umieram...





Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top