Rozdział 3, Wioska Piasku

- Kankuro...- wlepiła w niego wzrok i pokiwała głową- to nie tak, ja... On chciał mnie zabić.

Kankuro uniósł dłoń i wszyscy shinobi opuścili broń. Stojący obok niego mężczyzna ze znakiem feudalnych podszedł do niej i zmierzył ją wzrokiem.

- Masz świadomość jak wygląda ta sytuacja?

- Broniłam się! Ile razy mam to mówić?- wskazała na martwego shinobi z Wioski Czasu- walczyłam z tamtym, był też drugi, ale uciekł, bo wasz shinobi mnie zaatakował!

- A może było tak- mówił z irytującą manierą- że jako członkini ich klanu, przybyłaś tu razem z nimi, nasz człowiek zabił tego wielkoluda, a później zginął z twojej ręki?

- Nie! Ja... Jestem z Konohy! Chcę ukrócić to, co robi mój, a w zasadzie nie do końca mój klan! Jak mam to udowodnić, ja...

- Pójdziesz z nami. Zabrać ją.

- Stop!- Kankuro wściekły krzyknął- Nikt jej nie będzie zabierać. Mogę za nią ręczyć. Nie wierzę, że zabiłaby naszego człowieka.

- I tak musi pójść z nami. Nowe zasady.

Zza drzew wybiegła Sakura, a za nią Sai.

- Udało nam się zatrzymać grupę, która szła do Wioski Piasku. Odesłaliśmy trzech do więzienia w Konoha i... - Sakura spojrzała na Kaeru- co się stało?

- Kolejni shinobi z Konohy. I pewnie znów przypadek- dowodzący grupy feudalnej uniósł brew- musicie się z nami udać do Wioski Piasku.

Sakura spojrzała pytająco na wkurzonego Kankuro.

- Yhh... Ugo, idź ze swoimi, ja pójdę z tą trójką. I nie przyjmuję innej opcji, Sakura jest medykiem, musi opatrzeć Kaeru. Nie będziemy was spowalniać.

Szef feudalnych ruszył przodem marszcząc brwi.

- Ręczysz za nią, pamiętaj.

Zniknęli, Kankuro nakazał swojej ekipie wrócić do Wioski. Gdy się rozbiegli spojrzał na trójkę z Konohy.

- Ał...

Chciał złapać opadającą na ziemię Kaeru, ale Sakura była szybsza. Pomogła jej usiąść na ziemi i zaczęła leczyć ranę na jej udzie.

- Za chwilę będzie mniej boleć. Kaeru... Co tu się stało...?

Dziewczyna opowiedziała wszystko.

-...co gorsza, jeden uciekł- Kaeru powoli wstała- musimy iść do Gaary i wrócić do Konohy.

Kankuro wyjął z torebki przy pasku buteleczkę z wodą i chusteczkę, którą polał wodą. Podszedł do Kaeru, w pierwszej chwili chciał wytrzeć jej policzek, ale opuścił dłoń i podał jej chusteczkę.

- Masz... Krew na policzku. Lepiej to wytrzyj...

Kaeru wytarła policzek i cicho westchnęła. Chwilę zbierała się w sobie, żeby się odezwać.

- Ja... Tylko się broniłam- spojrzała na Kankuro- na prawdę nie chciałam zabić nikogo z twoich, Kankuro..

- To- pociągnął nosem i się skrzywił- to nie był mój człowiek, tylko jeden z kretynów od feudalnych. Teraz mają chodzić z nami na misje i kontrolować wszystko. Poza tym wierzę ci, że zrobiłaś to w samoobronie i... Dobrze cię widzieć.

Lekko się uśmiechnął i zaczął iść przed siebie rzucając w ich stronę.

- Chodźmy do Gaary. Sai, możesz przywołać jakiegoś... Stwora, żeby Kaeru na nim pojechała?

- Jasne, mogę zrobić nawet i cztery.

Sai namalował zwierzęta podobne do tygryso-psów. Wszyscy na nie wsiedli i ruszyli do Wioski Piasku. Po chwili byli na miejscu.
Powoli weszli do gabinetu Gaary.

- Kankuro, Ugo już u mnie był- Gaara miał poważną minę- opowiedział co się stało, ale teraz... Potrzebna mi wasza wersja.

- Jasne...- Kankuro zacisnął zęby- Jeden z kretynów z ich pseudo policji chciał zabić Kaeru. Musiała się bronić. Jeśli nie wierzysz to ja...

- Spokojnie. Dlatego czekałem na was... Wydali rozkaz zatrzymania Kaeru, oddaliłem go. Niestety nie wiem na jak długo mam tu cokolwiek do powiedzenia- Gaara spojrzał na nogę Kaeru- paskudna rana... Nasi ludzie mają kunaie z drobinkami piasku. Sakura, musisz uzyć mocniejszej techniki leczenia. Zostańcie u nas na noc, nie nadajecie się do drogi. Wysłałem już wiadomość do Szóstego, więc nie ma problemu. Resztą się nie martwcie. A... Temari jest na misji, więc nie musisz się martwić, Kaeru. Zostaniecie w naszym domu, tam nikt od feudalnych nie uprzykrzy wam życia. Robi się późno, Kankuro, zaprowadź ich.

- Czcigodny, ja...-Kaeru nagle się odezwała- mam kilka pytań o sytuację i...

- Wybacz, ale wszystkiego musisz się dowiedzieć od Kakashiego. Nie wiem ile możesz wiedzieć.

- Rozumiem. Dziękuję za pomoc i lokum- Kaeru lekko się ukłoniła- i bardzo przepraszam za kłopot, Czcigodny Gaara.

Wyszli. Szli po cichu uliczkami Wioski, aż dotarli do domu, tego samego domu, w którym Kaeru nocowała, gdy poznała Kankuro.

- Sai, mam dodatkowy materac w pokoju, możesz spać u mnie, a wy, dziewczyny możecie spać w pokoju gościnnym, jest tam łóżko i materac, tam łazienka... Poradzicie sobie.

- Chodź, Kaeru- Sakura pomogła jej iść- muszę wydobyć piasek z tej rany.

Zniknęły za drzwiami pokoju gościnnego. Kankuro zaczął przygotowywać jedzenie, a Sai usiadł przy stole ze swoim specyficznym uśmiechem.

- Pewnie czujesz się niezręcznie, Kankuro.

- Co?- chłopak prawie upuścił słoik z ryżem- To znaczy ja... Nie wiem o czym mówisz, Sai.

- Kaeru tu jest. Nie miałeś z nią kontaktu przez ponad rok.

Kankuro bez słowa smażył kawałki ryby na patelni, a wyraz twarzy Saia się nie zmieniał.

- Pomogę ci.

Sai ustawił na stole naczynia i miski z ryżem i warzywami.

- Gaara nie przyjdzie?

- Zwykle wraca w środku nocy. Ma dużo pracy.

Sakura wyszła z pokoju i przyszła do nich. Kankuro podał jej tacę z porcją kolacji.

- Zanieś to dla Kaeru, proszę.

- Nie chcesz z nią porozmawiać? Po takim czasie...

- Musi odpocząć. Dzisiaj miała już wiele stresów, nie potrzebne jej kolejne.

Sakura głośno westchnęła i zaniosła tacę do Kaeru.

- Kolacja!

- Dzięki, Sakura.

Postawiła jej tacę na szafce obok łóżka i się uśmiechnęła.

- Pachnie niesamowicie, chyba Kankuro potrafi gotować!

- Heh możliwe.. Mogę... Odpocząć?

- Jasne.

Sakura wyszła z pokoju. Kaeru zapisała kilka zdań w pamiętniku i zjadła kolację. Rozejrzała się po pokoju *Dziwnie znów tutaj być...* po chwili przyszła Sakura i opadła na materac rozłożony koło łóżka.

- Chłopaki już poszli spać... <ziew> ja też już padam...

- Oyasumi.

Kaeru po chwili słyszała ciche chrapanie Sakury, a sama przewracała się z boku na bok i nie mogła zasnąć. W końcu wstała i lekko kulejąc poszła do kuchni, zapaliła światło, wyjęła butelkę wody z lodówki i nalała sobie do szklanki. Gdy usiadła przy stole, usłyszała czyjeś kroki.

- O... Myślałem, że.. To Gaara i... Wybacz...

Kankuro stał w czarnej koszulce i bokserkach. Kaeru chwilę mu się przyglądała, pierwszy raz zobaczyła go bez malunków na twarzy.

- Heh zobaczyłaś ducha? Aż tak źle wyglądam..?

- Nie... Wybacz. Tak straszyłeś, a wyglądasz całkiem dobrze bez malunków- wlepiła wzrok w szklankę- to znaczy... Heh nieważne... Nie chciałam cię obudzić..

- To nic- Kankuro też nalał sobie wody i usiadł naprzeciwko niej- i tak mam zawsze lekki sen do czasu aż Gaara wraca.

- Mhmm.

- Widziałem, że opanowałaś techniki mędrca i styl wody.

- Tak...- spojrzała na niego i lekko się uśmiechnęła- Nie musisz się zmuszać do rozmowy, Kankuro...

- To nie tak.. Po prostu... Sam nie wiem czy chcesz ze mną rozmawiać, jeśli nie to... Pójdę do siebie.

- Ja mam...- zacisnęła palce na szklance- straszny mętlik w głowie. Bardzo wiele się ostatnio dzieje. Ledwo wróciłam z ojcem i... Mój klan. Nie dadzą spokoju. Muszę ich... Są niebezpieczni. Poza tym hm teraz mieszkam u ojca w jego domu. A treningi... Nie były tak ciekawe żebym miała o czym opowiadać.

- Właśnie... Dziękuję za życzenia urodzinowe. Poznałem po charakterze pisma. Właśnie, zaczekaj sekundę...

Poszedł w stronę swojego pokoju. Kaeru nie wiedziała o czym z nim rozmawiać. Po chwilo wrócił z małą torebeczką z kokardką i wręczył dziewczynie.

- Spóźniony prezent urodzinowy.

- Dziękuję, nie musiałeś...

Wyjęła z torebeczki naszyjnik z małą, szklaną żabką wypełnioną błyszczącym piaskiem. Uśmiechnęła się i go zalożyła.

- Pasuje ci. Tak samo jak nowy strój i symbole na policzkach. Bardzo się zmieniłaś- spojrzał jej w oczy- masz teraz w sobie ten spokój, jak twoja mama na tamtym zdjęciu. Chciałbym znów cię odwiedzać w Konoha, ale w aktualnej sytuacji może być z tym problem. I chcę cię przeprosić...

- Hm? Za co?

- Ehh- Kankuro podrapał się w tył głowy- Powinienem pójść za tobą, wtedy, wieczorem.. Doprowadziłem cię do płaczu. A następnego dnia spóźniłem się. Chciałem ci wszystko wytłumaczyć... A teraz po tym czasie, nie do końca wiem jak się zachować.

Kaeru chwilę mu się przyglądała.

- Teraz możesz wytłumaczyć.

Wlepił w nią wzrok *Co mam powiedzieć... Że brakowało mi jej i skoncentrowałem się tylko na trudnych misjach... Że zostawiłem Akademię, bo miałem tam za dużo czasu na rozmyślanie..?*

- Kaeru, ja...

Wyciągnął rękę, żeby położyć dłoń na jej dłoni. W tej samej chwili drzwi wejściowe otworzyły się i wszedł Gaara jeszcze bardziej blady niż zwykle.
-------------------------------

Kolejny rozdział! Nie za szybko pojawiają się rozdziały?

Gwiazdki jak zawsze mile widziane.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top