Rozdział 24, Czas
Sakura popatrzyła chwilę na Kankuro.
- Ja pójdę z wami, ty Tenten możesz wracać do Konohy, jeśli chcesz.
- Jaa... Heh chętnie wrócę- Tenten się zaśmiała.
Zjedli, Kaeru wstała od stołu.
- A czy możemy wyruszyć już teraz? Źle... Źle się tutaj czuję.
Wszyscy spojrzeli po sobie, ale przytaknęli. Powoli zebrali wszystkie rzeczy i opuścili Wioskę. Tenten ruszyła w stronę Konohy, a reszta do Wioski Piasku. Dotarli w nocy, po cichu weszli do domu, gdzie Gaara i Temari spali już w swoich pokojach. Sakura poszła do pokoju gościnnego, a Kaeru z Kankuro do jego pokoju. Po cichu odstawili na podłogę swoje torby, a chłopak zapalił światło. W pokoju był lekki bałagan.
- Wybacz, nie posprzątałem, bo... Nie myślałem, że tu będziemy heh.
- Nie ma problemu.
Kaeru wypakowała piżamę, którą dostała od Naruto- jednoczęściowa piżama z kapturem, który byl glową żaby. Kankuro się uśmiechnął.
- Ta piżama, heh...
- Eeej, lubię ją!- usiadła na łóżku- Kankuro, ta chakra...
- Wybacz, że ci nie powiedziałem... Yhh Shikamaru widział bo jakimś cudem był tam z tobą- zdjął ubranie, został w samych bokserkach i usiadł obok niej- podobno gdy zatrzymałaś czas, tuż przed tym i chwilę po tym, gdy Nara miał już świadomość, widział jasną białą chakrę wokół ciebie.
- Co... Co to może oznaczać?
- Niestety nie wiem. Albo twoja chakra przybrała taką barwę, albo masz w sobie drugi rodzaj chakry. Tak jak Naruto ma w sobie chakrę Kuramy.
- Ale... Demona? Przecież gdybym miała demona to bym zauważyła!
- Spokojnie, powiedziałem, że to podobnie, ale demona nie masz. Tak myślę. Tsunade by już dawno to wyłapała w szpitalu. Ale teraz o tym nie myśl, jest już późno...
- Ok...
Kankuro zgasił światło, zostawił zapaloną małą lampkę. Kaeru odwróciła się do niego plecami. Patrzyła przez chwilę na jedną z marionetek, z trzema wyłupiastymi oczami i rozczochraną czuprynę.
- Kankuro, nie zasnę.
- Co..?- chłopak już przysypiał
- Ta marionetka... Gapi się na mnie.
Kankuro się zaśmiał. I powoli wstał.
- To Karas (jap. Kruk)... Naprawiałem go wczoraj.
Wyjął zwój, polożył na nim dłoń i marionetka zniknęła. Kankuro wrócił do łóżka i przytulił Kaeru.
Następnego dnia Kaeru obudziła Kanuro pocałunkiem. Otworzył oczy z uśmiechem.
- Ohayo, księżniczko.
- Ohayo!
- Marzyłem o takim poranku. Otwieram oczy i jesteś obok.
Przytulił ją do siebie i pocałował w czoło.
- Jak się czujesz?
- Już lepiej, Kankuro.. Staram się... Nie myśleć za dużo. Twój brak koszulki mi w tym pomaga haha- zaśmiała się i pogładziła palcem jego obojczyk- mogłabym tu z tobą leżeć cały dzień.
- Da się załatwić!
Kaeru zaczęła go całować. Kankuro powoli rozsunął suwak w jej piżamie.
- Tęskniłem za tobą i za twoją bliskością...
- Kankuro...
Kochali się powoli i długo. Gdy skończyli, Kaeru założyła swoją piżamę, a Kankuro założył dresowe spodnie i czarną koszulkę.
- Kankurooo, śniadanie?
- Chodźmy na dół.
Kaeru otworzyła drzwi i spojrzała na wściekłą zaspaną Temari.
- Kankuro baka!!! Nie można być ciszej? Chciałam się wyspać!! Już przez chwilę pomyślałam że to znów hałaśliwa Yuki.
Kaeru spojrzała na nią zdziwiona. Temari spojrzał z wrednym uśmieszkiem na brata i zeszła na dół po schodach. Kankuro stał za Kaeru, która chwilę stała bez ruchu.
- Kaeru...
Usłyszał jak pociąga nosem *Płacze...?*
Chciał jej delikatnie wytłumaczyć o co chodzi, ale zanim się odezwał, Kaeru odwróciła się i mocno go uderzyła w twarz, aż cofnął się kilka kroków do pokoju. Miała łzy w oczach.
- A to niby... Co to kurwa miało być, Kankuro? Była tutaj ostatnio czy co?! W co ty pogrywasz i...
- Kaeru... Spokojnie. Daj mi dojść do słowa- westchnął- byłem z nią kilka lat temu. Ale ją zostawiłem, bo była irytującą i nam się nie układało. Teraz jest w grupie trenującej na jounina, ale to nic nie znaczy i...
- Hałaśliwa Yuki... Czyli ty z nią też... W tym łóżku...
- Akurat to łóżko mam od niedawna. Kaeru, to już przeszłość. Nic nie znaczy. Teraz ważna jesteś tylko ty i...
- Ale listu nie dokończyłeś, gdy przybiegła po ciebie i...
- Bo musiałem zrobić trening. Czekało na mnie dwadzieścia osób. Kaeru, proszę... Tylko ty jesteś ważna.
- Baka! Czemu mi nie powiedziałeś od razu że Yukari, która na dodatek mana imię jak moja postać z książki, jest twoją ex?
- Bo... Bo to nie ma znaczenia. Serio.
Niepewnie złapał za jej dlonie i przyciągnął do siebie. Dziewczyna nie protestowała.
- Jesteś głupi.
- Czasem tak.
Uśmiechnął się do niej z miną zbitego psa. Kaeru westchnęła.
- Wkurzyłeś mnie. Chodźmy coś zjeść.
- A przejdzie ci złość? Kocham cię, Kaeru i tylko ciebie. Pamiętaj..
- Mhmmm...
Zeszli na dół po schodach. Sakura już siedziała przy stole ze śniadaniem.
- Ohayo, Kaeru, Kankuro! Temari z Gaarą musieli gdzieś iść szybko.
Kaeru i Kankuro usiedli przy stole. Sakura spojrzała na nich i westchnęła.
- Znów sprzeczka? Dwa dni, dwie sprzeczki.
- Sakura, nic nie mów...- Kaeru westchnęła.
Po śniadaniu wszyscy przebrali się w normalne stroje. Kaeru i Kankuro chcieli iść na spacer, Sakura wolała czytać książki wpokoju gościnnym.
- Kankuro, to gdzie idziemy?
- Hmm chcesz zobaczyć pole treningowe? A później może na lody?
- Tam, gdzie trenujesz z tymi...
- Kaeru- pocałował ją i złapał za rękę- Tylko ty. Pamiętaj. Jak chcesz to poćwiczę z tobą.
- Ehh...
Szli chwilę, Kaeru patrzyła na budynki *Czemu wszystkie sklepy i domy są do siebie tak podobne...*
W końcu byli na miejscu. Oddzielone, duże pole z ustawionymi manekinami do ćwiczeń.
- To co? Mała walka?
- Hmmm no dobra, Kankuro. Ale oberwie ci się za dzisiejsze!
Ustawili się do walki. Kaeru zaczęła biec w jego stronę, gdy nagle przed nią pojawiła się marionetka z poprzedniego dnia. Dziewczyna odskoczyła.
- Karas? Serio? On jest okropnyyy!
- Haha ej! To mój ulubieniec.
W jej dłoni pojawił się shuriken z chakry, Kankuro zrobił zdziwioną minę.
- Czyli walczymy na serio...
- Tylko tak.
Kaeru pojawiła się obok niego, ale odepchnęła ją marionetka. Nagle kątem oka zauważyła, że ktoś idzie w ich stronę. Gdy prawie dotknęła Kankuro, usłyszeli kobiecy głos.
- Ooo, Kankuro, mamy nową w grupie?
Marionetka zniknęła. Podeszła do nich ładna dziewczyna z ciemnoszarym warkoczem. Kankuro był lekko zmieszany.
- Hej, jestem Yuki, a ty?
Wyciągnęła do niej rękę. Kaeru poczuła kulę zimna w żołądku.
- Ja... Kaeru.
- Jesteś tu nowa?
- Nie, ja...
Kankuro złapał Kaeru za rękę i powiedział z uśmiechem.
- Kaeru to moja dziewczyna.
- Dziewczyna?- Yuki była zdziwiona i zmarszczyła brwi, widać było, że tego się nie spodziewała- Nie mówiłeś, że masz dziewczynę.
Kaeru zrobiło się słabo *Powinien jej powiedzieć! Co to ma być...*
Spojrzała na Kankuro, zaczęło jej się kręcić w głowie, a obraz stał się lekko rozmyty. Zaczęła się zastanawiać czy użyła jakiegoś jutsu czasu. *Głowa mnie... Boli...* Przez chwilę miała ciemno przed oczami. Nagle wszystko wróciło do normy.
- Jesteś tu nowa?- Yuki zapytała
- Już...- Kaeru była zdziwiona- O to...
Poczuła jak Kankuro łapie ją za rękę.
- Kaeru to moja dziewczyna.
- Dziewczyna?
Kaeru poczuła jak strużka krwi płynie jej z nosa. Przyłożyła dłoń.
- Kaeru?- Kankuro spojrzał na nią wystraszony- Wszystko ok?
- Nie... Nic nie jest ok.
--------------------------------------------------------
Ciach nowy rozdział! Pamiętajcie o gwiazdkach i komentarzach, będzie mi miło (๑•̀ㅂ•́)و✧
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top