Rozdział 20

- Chodź tutaj...- spojrzała na niego zapłakana- Miałeś rację, ja... Ciągle jestem sama, gdy potrzebuję kogoś obok... Kogoś na stał...

- Kaeru, stop. Zanim powiesz coś...

Dziewczyna wstała, Shikamaru zrobił krok w jej stronę, w uszach słyszał szum. Nagle przy Kaeru pojawiła się żabka kurier.

- Yooo panienko, list od Kankuro.

Shikamaru zatrząsł lekko głową i odwrócił się na pięcie.

- Widzimy się w gabinecie Szóstego, Kaeru senpai.

Włożył do ust nie zapalonego papierosa i wyszedł. Kaeru usłyszała odgłos zamykanych drzwi, głośno wypuściła powietrze z płuc i otarła łzy zabierając list.

- Arigato Yumizu.

Otworzyła kopertę i wyjęła kartkę.

Droga Kaeru
Właśnie mam chwilę przerwy w treningu jouninów.. Właśnie pomyślałem o tym, że skoro wszędzie w Wioskach egzaminy są takie same, może byś przyjechała na jakiś czas do mnie na treningi?
Gaara sam zaproponował, że będzie mi dawać teraz lżejsze misje. Widzi, że traktuję Cię poważnie.
Tęsknię, chciałbym widywać Cię codziennie...
Kocham,
Kankuro

Kaeru spojrzała na żabę

- Poczekaj. Za chwilę znów wyruszysz z listem.

Wzięła kartkę z szuflady biurka ojca i zaczęła pisać.

Kankuro...
Chciałabym, żebyś był tutaj. Znalazłam zdjęcia ojca. Znalazłam zdjęcie na którym jestem z rodzicami i... Jesteśmy w kuchni w tym domu, w Konoha, to oznacza, że mama tu była ze mną, gdy byłam mała.
Jest mi cholernie źle, czuję się samotna. Kankuro, to pierwszy dzień bez Ciebie... Nie wiem co Ci jeszcze napisać.. Nadal nie pozbierałam się po śmierci ojca, wszystko doprowadza mnie do płaczu. Jesteś mi potrzebny cały czas... Tylko przy Tobie jestem spokojna, Kankuro...
Ale wiem, że masz dużo roboty w Wiosce Piasku i pomagasz Gaarze. Wybacz, dużo napisałam, po prostu.. Siedzę i płaczę nad zdjęciami. Ale teraz idę do Szóstego, więc zajmę czymś głowę.
Kocham Cię, Kankuro.
Kaeru

- Ale się panienka rozpisała!

Żaba zabrała list i zniknęła. Kaeru przebrała się w swój zielono-czerwony strój i założyła na czoło opaskę ojca. Wyszła z domu i poszła do gabinetu Szóstego.

- Chciałeś mnie widzieć.

Shikamaru zebrał plik dokumentów ze swojego biurka i wstał mówiąc

- To ja zaniosę te papiery do Akade...

- Nie!- Kakashi uderzył pięścią w blat- Masz zostać. Mam z wami do pogadania. Jesteście shinobi. Na misji macie się skupić na celu i ochraniać swoją drużynę... Bez względu czy jest w niej wasza była wielka miłość, kochanek waszej żony, znienawidzony odwieczny wróg... Na misji wyłączacie to wszystko. Na treningach, też macie to wszystko wyłączyć. Kaeru...- spojrzał na dziewczynę-...wiem, że nie pasują ci treningi z Shikamaru, przez jakieś wasze relacje. Ale nikt poza nim nie jest tak dobrym strategiem. Ty masz doskonałe predyspozycje, więc musisz schować wszystko w kieszeń i ćwiczyć razem z nim. Omówicie różne taktyki, Iruka przygotuje cię do egzaminów pisemnych, a do sprawnościowych, jeśli nie chcesz Shikamaru... Musisz znaleźć kogoś innego. I zdać te egzaminy. Zrozumiano?

Kaeru westchnęła i zwróciła się do zdziwionego Shikamaru.

- A jak niby by miało wyglądać omawianie strategii?

- To...- Shikamaru chrząknął- Gra w shogi i... Mam też zwoje z rozrysowanymi różnymi planami działań. Możemy to robić gdzie chcesz.

- Mhm. Szósty, mam też jedną sprawę... Za sześć dni muszę wyruszyć do Wioski Księżyca na pogrzeb Hikaru...

- Wyślę z tobą dwójkę shinobi, Tenten i Lee będą wtedy wolni.

- Arigato, chciałam też zapytać, czy mogę zająć na kilka godzin dziennie salę treningową z lustrami?

Kakashi spojrzał na nią pytająco, ale odpowiedział zanim zdążyła wyjaśnić.

- Dobrze, nie ma sprawy. Powiem Kotetsu żeby cię wpisał do sali.

- Arigato.

Kaeru odwróciła się na pięcie, a Kakashi zawołał za nią.

- Zaczniecie trening teraz, idź, Shikamaru. To rozkaz Hokage.

Chłopak niechętnie wstał od biurka i wyszedł za nią.

- Gdzie chcesz ćwiczyć, Kaeru senpai?

- Nie musisz tak..

- Jesteś starsza, więc powinienem.

- Chodź do mnie, skoro już musimy.

Poszli do niej do domu, Kaeru zamknęła pokój ojca i wskazała palcem na ganek.

- Czekaj tam, ja przyniosę shogi.

Shikamaru szedł przez salon, na kanapie zauważył zostawioną przez Kankuro koszulkę. Wszedł na ganek i usiadł na drewnianej podłodze. Po chwili wróciła Kaeru ubrana znów w dresy i koszulkę. Usiadła naprzeciwko i ustawiła planszę z pionkami.
Shikamaru objaśniał jej trzy podstawowe taktyki, które stosuje podczas akcji z większą liczbą shinobi.

- Czyli wtedy medycy są pośrodku?

- Tak. Gdy masz jouninów przywołujących stworzenia, wtedy ustawiasz ich w pierwszej linii.

- Ma to sens.

Gdy skończył tłumaczyć, ustawił pionki tak samo, jak podczas nie dokończonej przez nich partii. Kaeru zrobiła zdziwioną minę.

- Pamiętasz dokładne ułożenie z wtedy?

- Tak. Od tamtego czasu zastanawiałem się jak dalej byś to rozegrała- lekko się pochylił do przodu- nie traktuję tego jak rozrywkę. Mam wrażenie, że to będzie odpowiedni sposób działania...

- Dobrze. Siedzimy jakiś czas, chcesz herbatę?

- Jeśli to nie będzie kłopot.

Kaeru poszła do kuchni zrobić herbatę. Nagle na stole pojawiła się Yumizu.

- Pocztaaa... Wymęczycie mnie dzisiaj.

- Arigato.

Kaeru usiadła i zaczęła czytać.

Kaeru,
Wybacz, że nie mogę być przy Tobie.
Za 6 dni się zobaczymy, chcę być wtedy dla Ciebie wsparciem i zostanę znów na kilka dni w Wiosce Liścia.
Zobaczysz, szybko miną te dni. Wybacz, piszę na szybko między treningami i... Twoja żaba zaczyna się wkurzać heh...
Kankuro

- Yhh... Yumizu, możesz odpocząć...

Żaba zniknęła. Kaeru patrzyła na dwa kubki herbaty. Ścisnęła w dłoni papier *Kankuro baka...*
Wróciła na ganek i dała kubek Shikamaru.

- Arigato.

Zaczęli grać, Kaeru co chwila się zamyślała i kilka razy po zrobieniu ruchu cmokała cicho podnosem.

- Nie... Nie tak chciałam... Shikamaru, może wrócimy do tego innym razem, teraz... Nie mogę myśleć, chociaż...- Kaeru westchnęła i zaczęła składać pionki- zaczynam się zastanawiać, nad podróżą do Wioski Piasku.

- Hm.. Po co?

- Kankuro i tak prowadzi treningi, może bym mogła trenować z nim. Sama nie wiem.

Shikamaru siedział chwilę i milczał. Kaeru złożyła wszystkie pionki i wypiła łyk herbaty z kubka.

- Skup się na części teoretycznej. Praktyczną na pewno zdasz- chłopak wstał i poszedł w głąb ogrodu, gdzie było więcej miejsca- możemy zawalczyć. Chyba, że mam już sobie iść.

- Możemy. A... Co do tego, co powiedziałam wcześniej...

- Wszystko sobie wyjaśniliśmy u Ino. Wystarczy.

Shikamaru uniósł kunaia. Kaeru zrobiła to samo. Sprawnie unikała jego ciosów, w końcu chłopak próbował użyć na niej techniki cienia. Kaeru zrobiła unik, jednak Nara to przewidział. Kunai zatopił się w jej ręce.

- Ała!

W powietrzu było słychać świst, klon jutsu zniknął, a Kaeru pojawiła się za Shikamaru. Użyła techniki spowolnienia czasu.

- Cholera...

Shikamaru był jakieś trzy metry od niej i nie mógł się ruszyć. Kaeru się uśmiechnęłai chciała sięgnąć po kunaia, ale nie mogła wykonać ani kroku.

- C... Co jest...

- Nie zauważyłaś. Stoimy w cieniu tego drzewa. Gdy zacząłem mieć przewagę, skupiłaś się na swojej technice, zapominając o mojej. Teraz mamy patową sytuację... Będę musiał koszmarnie powoli do ciebie podejść, albo przyspieszysz czas i nadal nie będziesz mogła się ruszać.

Kaeru przerwała swoje jutsu, a Shikamaru lekko się uśmiechnął.

- Wygrałem. Ale na egzaminie dostaniesz słabszych przeciwników. Z tym, co potrafisz, możesz już przystąpić, na spokojnie.

Wypuścił ją z cienia.

- To tyle na dzisiaj. Muszę spadać.

- Dziękuję za trening. Wiem, że to dla ciebie nieprzyjemne, ale...

- Myślę, że bardziej nieprzyjemne- Shikamaru westchnął- jest płakanie w samotności.

- Więc może powinnam się przenieść do Wioski Piasku.

Shikamaru wzruszył ramionami.

- Jak chcesz. Ja spadam, narka.

Chłopak wyszedł bez słowa. Kaeru skarciła się w myślach *Czemu chciałam, żeby powiedział coś innego. Kaeru baaaka*

---------------------------------------

Po poprzednim rozdziale zauważyłam, że zrobił się podział!
W którym jesteście teamie?
Shikamaru czy Kankuro?

(๑•̀ㅂ•́)و✧

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top