Rozdział 18, Chikusho

Słyszała jak Shikamaru pociągnął nosem i mocniej zacisnęła jego dłoń.

- Gomen, ja...

- Ciii... Idź już, Kaeru. Zanim Kankuro się wkurzy. Za chwilę wrócę i... Zapomnimy o wszystkim. Od teraz będę unikał rozmów z tobą. Nie będę już się pojawiać. Będę zwykłym gościem z Konohy... Ale wiedz, że... Kocham cię, Kaeru.

Dziewczyna wzięła głęboki wdech. Szybkim ruchem rozsunęła drzwi i klęcząc przytuliła siedzącego Shikamaru. W pomieszczeniu panował półmrok, jednak przez sekundę widziała jego zdziwioną minę i załzawione oczy. Mocno ją przytulił, czuła szybkie bicie jego serca. Po chwili bez słowa wstała i wybiegła w stronę patio, wycierając łzy. Wzięła głęboki wdech i wróciła do reszty. Grała muzyka, Kankuro tańczył z Sakurą, a Naruto próbował z Hinatą, Ino siedziała razem z Saiem i Chojim i o czymś dyskutowali.

Kankuro zauważył Kaeru, podszedł do niej i złapał za rękę ciągnąć do miejsca, gdzie reszta tańczyła.

- I jak? Nie będzie nam już robił scen?

- Hm? Nie nie. Chyba do niego dotarło, że ma się ode mnie odczepić...

Kankuro się uśmiechnął i chciał zatańczyć z Kaeru, jednak ona wyszarpnęła mu swoją rękę.

- Kaeru? Na pewno z nim rozmawiałaś..?

- Yhh... Sake zupełnie ci dała po mózgu? Nie dlatego nie chcę tańczyć- Kaeru poszła w stronę Ino, Saia i Chojiego- przypomnij sobie wczorajszy dzień. Baka. Co w ciebie dzisiaj wstąpiło?

Kankuro poczuł się głupio i poszedł za nią. Usiedli razem przy reszcie na drewnianym ganku. Kankuro pocałował Kaeru w policzek i szepnął.

- Przepraszam, zachowuję się jak kretyn... Ale to dlatego, że cię uwielbiam.

- Już dobrze, Kankuro. Jestem nerwowa ostatnio, ale nie jestem zła na ciebie.

Uśmiechnęła się i oparła czoło o jego czoło. Sakura podeszła do nich ziewając.

- No dobra, ja już lecę! Późno jest.

Choji powoli wstał.

- Odprowadzę cię kawałek, bo idę w tym samym kierunku.

Pożegnali się i wyszli. Kaeru spojrzała na gwiazdy.

- Jest... Pięknie.

- Heh... To ty jesteś piękna.

Kaeru uśmiechnęła się do Kankuro i oparła głowę o jego ramię. W tej samej chwili pojawił się Shikamaru, a Ino aż wstała na jego widok.

- Yo! Co cię wcięło na tak długo?

- Jest jeszcze sake?

Shikamaru podszedł do stołu i bez słowa wychylił trzy czarki sake. I on i Kaeru unikali swoich spojrzeń jak ognia.
Minęło pół godziny, Kankuro ziewnął.

- Kaeeeru, za chwilę spadamy do naszego wygodnego, ciepłego łóżka.

- Haha naszego? A co?- Kaeru się uśmiechnęła- Jednak się przeprowadzasz do Wioski Liścia?

- Prędzej ty zamieszkasz w piaskownicy!

- Eeeej!

Shikamaru cicho chrząknął i zwrócił się do Ino.

- To ja też już spadam. Jest późno, nie mogę jutro zaspać do pracy.

Pożegnał się ze wszystkimi i wolnym krokiem przeszedł przez dom do rzwi wyjściowych.
Gdy był już na dworze, odpalił papierosa i poszedł w stronę domu. Nagle zauważył znajomą sylwetkę.

- Tenten?

- Ooo Shikamaru. Dopiero waracasz?

- Taaa. W sumie powinienem pójść dużo wcześniej.

Tenten spojrzała na jego skrzywioną minę.

- Widać, że cię to męczy.

- Co? Hehe- nerwowo potarł dłonią po karku- noo wszystko jest dla mnie z założenia upierdliwe więc...

- Kaeru. Mówię o niej. Chcesz się przejść?

Shikamaru przytaknął i szli chwilę bez słowa w stronę rzeki. Chłopak odpalił kolejnego papierosa.

- Fuu, trujesz się tym.

- Trudno. Jeden z moich słabych nawyków. Teraz znów nie mam z kim grać w shogi.

- Grałeś z Kaeru?

- Tak- cicho westchnął- gdy zobaczyłem jak gra... Gdy wygrała ze mną, stwierdziłem, że jest idealna. Szybko rozpracowuje taktyki i nawet ma własną, ale... Nie dokończyliśmy tej jednej partii. Szósty kazał mi z nią trenować do egzaminów właśnie dlatego. Na froncie dwie takie osoby to skarb. Wtedy nawet bez możliwości porozumienia się, widziałbym po ruchach shinobi jaki jest jej plan i mógłbym się dopasować. Teraz muszę nauczyć ją myślenia o armii jak o pionkach, chociaż... Zastanawiam się kto inny by mógł to zrobić za mnie.

- Siadamy?

Tenten wskazała na krawęznik przy trawie nad rzeką. Usiedli na nim, Shikamaru chwilę obserwował gwiazdy.

- W sumie dobra odmiana, po Ino, która się ze mnie śmieje i mi docina, że nie zawalczyłem o Kaeru.

- Wiesz, jestem dobrym słuchaczem hah. Nic dziwnego, skoro cały czas jestem z Lee...- spojrzała w niebi i krzyknęła- Neji, nigdy ci nie wybaczę, że mnie zostawiłeś z tymi dwiema Wiosnami Młodości!

- Haha- Shikamaru się zaśmiał- na pewno nic nie piłaś?

- Nic, a nic. Wystarczyło kilka godzin treningu z Lee. Często to wypominam Nejiemu. Brakuje mi go- wlepiła wzrok w rzekę- mówiłam sobie na polu bitwy, że gdy będzie po wszystkim... To odważę się go zaprosić do kawiarni. Ale... Nie było mi to dane. Ale o tym, nie będę do niego wykrzykiwać, żeby nie miał poczucia winy jeśli się okaze że to wszystko słyszy.

- W sumie...

- Hah żartowałam- pacnęła Shikamaru w ramię- nie jestem aż taką wariatką. Ale... Nie wiesz jak bardzo żałowałam, że tak długo zwlekałam.

- Domyślam się... Strat jest zawsze ciężka.

- Ale... My teraz nie o moich sprawach. Niestety nikt nie jest tak dobrym strategiem jak ty. Ciężko będzie uniknąć z nią kontaktu. Widziałam już wtedy, gdy przyszliśmy z Lee do was. To znaczy, do Kaeru. Gdy nocowałeś u niej, ale Kankuro się zjawił. Miałeś minę jak zbity pies. Trochę wam kibicowałam, Lee mówił, że kibicuje miłości, Ino gadała, że nie możesz odpuszczać, a Sakura rozpływała się nad Kankuro, który wydawał się taki kochany. A jak dla mnie jest niewyżyty.

- Jakoś... Nie chcę o tym słuchać- lekko zacisnął pięść- gdy pomyślę o tym, że zrobiła to z nim... Że on ją przytula, całuje, dotyka, że jedzą razem śniadanie... Aż mnie mdli od tego.

- Shikamaru...

Chłopak zacisnął pięści na materiale spodni i opuścił głowę zaciskając zęby. W jego oczach pojawiły się łzy. Wyprostował się i krzyknął.

- Chikushoooo!!!

- Shikamaru..- Tenten położyła dłoń na jego ramieniu- Nie myśl o tym. Nie zadręczaj się.

- Ale... Rozmawiałem z nią przed chwilą. Zapytałem czy mnie kochała, chociaż przez chwilę. Nie chciała odpowiedzieć. Wcześniej mówiła, że jej serce się wahało. Czyli... Ta świadomość jest jeszcze gorsza. Przed chwilą, poprosiłem, żeby złapała mnie za rękę. I... Powiedziałem jej, że ją kocham, a ona... Zapłakana mnie przytuliła i pobiegła do Kankuro. Uhhh jestem taki żałosny. Powinienem się z tym pogodzić.

- Może nadal się waha.

- Hm?

- Albo ma poczucie winy. Wydaje się być szczęśliwa z Kankuro, ale widać, że nie zna jeszcze jego wszystkich zachowań.

- Późno już- chłopak wstał- odprowadzę cię do domu.

- Baaaka. Mam przy sobie więcej broni niż ma cała twoja drużyna. Pójdę sama. I... Wybacz, chciałam ci pomóc rozmową, ale chyba jest gozej...

- Nie nie. To ja przepraszam, że się nad sobą rozczulam. I to, co powiedziałaś, dało mi trochę do myślenia.

- Dobra, biegnę do siebie.

Tenten pomachała i truchtem ruszyła w stronę domu.

Kankuro i Kaeru dotarli do domu. Chłopak czuł, że sake z niego uleciała. Usiadł na chwilę na kanapie.

- Kaeru... O czym rozmawiałaś z Shikamaru?

- Hm?- dziewczyna nalała mleka do szklanki- O niczym takim. Tylko, że musi przestać się przy nas tak zachowywać. I zobaczymy co będzie z naszym treningiem, czy Szósty się zgodzi żebym trenowała z kimś innym.

Usiadła obok chłopaka.

- Na pewno tyle? Miałaś dziwną minę, gdy wróciłaś.

- Poważne rozmowy nie są łatwe. A ty, masz się opanować przed publicznym obmacywaniem!!- pacnęła go lekko w głowę

- Gomen, to wina sake.

- Więc od dzisiaj nie pijesz. Idę do wanny, bo czuję pot i grilla meeh. A ty się kąpiesz po mnie. Nie wpuszczę cię takiego do łóżka!

Poszła do łazienki, odkręciła wodę i wlała płyn do kąpieli. Pojawiło się mnóstwo piany, a Kaeru zdjęła ubrania i weszła do ciepłej wody *Jak dobrze mieć wielką wannę...*
Zakręciła wodę i położyła się w wannie. Nagle drzwi się otworzyły i wszedł Kankuro. Uśmiechnął się i zdjął koszulkę. Kaeru zawstydzona spojrzała na jego umięśnioną klatkę.

- Co.. Co robisz..?

- Uwielbiam ten rumieniec. Podobam ci się.

- Baaaaka, no jasne, że tak, ale...

- Możemy wykąpać się razem.

Rozebrał się i wszedł do niej do wanny. Oparł się po drugiej stronie i lekko przymknął oczy.

- Mógłbym tak codziennie...

- No to Wioska Liścia zaprasza!

- Wiedziałem, że to powiesz.

Lekko ochlapał ją wodą, po czym podniósł się i oparł ręce po bokach ramion dziewczyny. Uśmiechnął się i zaczął ją całować. Objęła jego szyję i przyciągnęła go do siebie.

- Kankuro, ale... W wannie?

- Hmm nigdy tego nie robiłem w wannie. Chyba, że nie chcesz..?

Odsunął się i wrócił na drugą stronę wanny. Kaeru się uśmiechnęła.

- Ale jesteś niewyżyty hahaha

- Dziwisz się? Widziałaś w lustrze swoje ciało? Do tego ta osobowość. Poza tym jutro popołudniu będę już daleko. Chcę się tobą nacieszyć.

Kaeru się podniosła, piana lekko zasłaniała jej piersi. Usiadła okrakiem na Kankuro.

- Mmm... To rozumiem.

------------------------------------------------------

Może być?
Pamiętajcie:
komentarze = (。・ω・。)ノ♡

Dzięki nimi wiem co i jak dla was pisać ^^

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top