Rozdział 12, Mów do mnie

Naruto i Kaeru spacerowali po wiosce.

- W sumie... Nigdy nie zwiedzałem Wioski Piasku. Jeśli tu byłem to tylko po to, żeby odwiedzić Gaarę.

- Nie jest zła, ale- próbowała się uśmiechnąć- Konoha podoba mi się o wiele bardziej.

- Ho ho, Kankuro będzie niepocieszony! Może sprawdzimy tutejsze ramen?

Weszli do małej knajpki i zamówili dwie porcje ciepłej zupy. Gdy usiedli przy stole, Kaeru wlepiła wzrok w miskę i odsunęła ją do Naruto, który siedział naprzeciwko niej.

- Jednak... Nie jestem głodna.

- W takim razie zjem twoją porcję.

Kaeru siedziała i milczała. Co jakiś czas powstrzymywała łzy napływające jej do oczu. Naruto też nie wiedział co powiedzieć, więc tylko jadł ramen.
W pewnym momencie usłyszeli znajomy głos.

- Nie musiałem was długo szukać-Kankuro usiadł obok Kaeru-wiedziałem, że Naruto pójdzie na ramen.

- W sumie... Już zjadłem. Możemy iść.

Wstali i wyszli z knajpki. Kankuro złapał Kaeru za rękę.

- Chodźmy już do mnie, pewnie chcecie odpocząć.

Po chwili byli w dobrze już znanym Kaeru domu trójki rodzeństwa. Gdy weszli, zobaczyli Temari, która przyszła chwilę wcześniej i rozpakowywała zakupy. Gdy zobaczyła Kaeru zmarszczyła brwi.

- Po co ona tu jest? Nie powinna wracać do swojej wioski?

- Kaeru z Naruto zostaną u nas dzisiaj na noc. Kaeru nie ma tyle siły żeby iść taką drogę i...

- To niech idzie do hotelu dla gości wioski! Mało sprawiła kłopotów?- Temari zaczęła się wściekać i podeszła bliżej- Gaara miał przez nią jeszcze więcej roboty, ty opuściłeś swoje obowiązki, a teraz jeszcze mam może dla niej gotować?! Sam dzisiaj rób kolację, ja...

- Temari!- Kankuro krzyknął- Nawet nie wiesz przez co przeszła Kaeru i... Przestań się na niej wyżywać za to, że Shikamaru cię olał. I jakoś mu się nie dziwię!

- Przepraszam za kłopot, ja... Pójdę do hotelu.

Kaeru chciała odwrócić się do wyjścia, ale Kankuro złapał jej dłoń.

- Zostaniesz tutaj. Już wystarczy- Kankuro spojrzał w jej stronę- niech chociaż teraz będzie spokój... I ja zrobię kolację.

Temari wściekła poszła na piętro do swojego pokoju. Kankuro poszedł rozpakować do końca zakupy, po czym przyniósł dwa białe ręczniki.

- Ja pójdę pierwszy się umyć dobra, Kaeru?

- Jasne, Naruto.

Kaeru przyglądała się Kankuro, który przygotowywał jedzenie.

- Może być miso?

- Jasne, chociaż... Nie za bardzo chce mi się jeść...- Kaeru wzięła głęboki wdech-Przybędziesz pojutrze do Wioski Liścia? Na pog...

- Tak. Przybędę z samego rana.

- Dziękuję.

Naruto w końcu wyszedł z łazienki, gdy kolacja była już na stole.

- Tak długo siedziałem w wannie? Wybacz, Kaeru..

- Nie ma problemu, Naruto, umyję się po kolacji.

Jedli w ciszy, która nikomu nie przeszkadzała. Gdy skończyli jeść, Naruto wstał od stołu.

- Kaeru, rozłożę sobie materac, a ty zajmij łóżko w pokoju gościnnym- Naruto podrapał się w tył głowy- heh wybacz, Kankuro, w sumie trochę się rządzę.

- Nie ma problemu, Naruto. Ale chyba możesz zająć tam łóżko, Kaeru może spać u mnie w pokoju- Kankuro z zakłopotaniem spojrzał na dziewczynę- to znaczy... Tam mam też materac i łóżko, więc heh jakoś się podzielimy...

Kaeru przytaknęła i wstała zabierając swój ręcznik z oparcia.

- Pójdę się umyć...

Poszła do dużej łazienki z dużą wanną. Odkręciła wodę i wlała płyn do kąpieli o zapachu wanilii *Pewnie to Kankuro. To jego ulubiony zapach..*
Rozebrała się i weszła do wody. Siedziała w gorącej wodzie jakiś czas i myślała o tym, co się stało *A jeszcze kilka dni temu... Gdybym posłuchała ojca i zaczekała... Byłam taka głupia...*
Nie miała już siły płakać. Od dwóch dni spała tylko pół godziny w areszcie, była już tym wykończona. Spojrzała w swoje rozmyte odbicie w wodzie między pianą *Moje oczy... Ta technika zatrzymania czasu... Była zupełnie inna niż pozostałe jutsu. Nie potrafię sama jej uruchomić...*
W pewnym momencie usłyszała ciche pukanie do drzwi i uświadomiła sobie, że woda w wannie już zupełnie wystygła.

- T... Tak?

- Kaeru, wszystko ok?- Kankuro stał pod drzwiami- Długo tam jesteś, Naruto poszedł już spać, zacząłem się martwić...

- Wszystko dobrze tylko... Przyniesiesz mi jakąś koszulkę do spania?

Wyszła z wanny i zaczęła wycierać się ręcznikiem. Po chwili Kankuro wrócił.

- Mam dla ciebie koszulkę, kładę ją przy drzwiach...

- Możesz wejść i mi podać.

- Ale... Hm.

Otworzył drzwi. Kaeru stała owinięta w ręcznik, jej długie, białe włosy były mokre. Wyciągnęła rękę po koszulkę.

- Możesz... Mi już podać.

- A, tak. Wybacz.

Dał jej luźną, czarną koszulkę i odwrócił się do wyjścia. Usłyszał jak ręcznik opada na podłogę i poczuł falę ciepła idącą przez jego ciało. Skarcił się w myślach i wyszedł z łazienki. Czekał chwilę, aż dziewczyna wyjdzie z łazienki.

- Już.

Miała na sobie krótkie spodenki i jego dużą koszulkę, która sięgała jej do połowy uda. W prawej ręce trzymała swoje ubrania.

- Kaeru, chcesz jeszcze coś do picia czy...

- Nie... Marzę już tylko o łóżku.

Poszła za Kankuro na piętro. Było tam kilka pomieszczeń, minęli drzwi z przyklejonym małym wachlarzem *Pewnie to pokój Temari, hm, a pokój Kankuro jest obok.*
Weszli do pomieszczenia, chłopak zapalił światło. Po prawej stronie, krótszym bokiem przylegało do ściany duże, dosyć wysokie łóżko, przy którym stała szafka z nocną lampką. Obok łóżka stał duży regał na którym poustawiane były różne marionetki. Na wprost drzwi było duże okno z białymi, prześwitującymi zasłonkami, a po lewej stronie stało biurko ze stertą dokumentów i szafa na ubrania.

- Rozgość się, Kaeru, ja skoczę też do łazienki. Za chwilę wrócę i rozłożę materac.

- Ok.

Chłopak wyszedł. Kaeru podeszła do szafki z lalkami. Na górze siedziały trzy niewiele mniejsze od człowieka. Na pozostałych półkach stały mniejsze- wielkości małego psa i takie, które mieszczą się w dłoni. Niektóre wyglądały jak wymyślone stworki, inne jak zwierzątka. Kaeru oglądała je uważnie. Spojrzała na dłuta do drewna leżące na podłodze *Robi piękne rzeczy...*
Wzięła w dłonie drewnianego motylka i spróbowała przekazać mu odrobinę chakry *Może ten działa jak tamta żabka...* marionetka uniosła się w powietrzu. W tej samej chwili Kankuro wszedł do pokoju w czarnej koszulce i bokserkach do spania, zmył już z twarzy malunki.

- Widzę, że znalazłaś moje marionetki... To znaczy- zaśmiał się-no tak. Nie trudno ich nie zauważyć. Gadam głupoty... Wezmę materac i...

- Przecież nie musisz. Możemy spać razem, masz duże łóżko.

Usiadła na łóżku, skrzyżowała nogi i pogładziła miejsce obok siebie. Kankuro usiadł obok niej, a dziewczyna spojrzała na niego i położyła dłoń na jego dłoni.

- Już nie musisz być taki napięty przy mnie...

- Wybacz hah.

Położyła głowę na jego kolanach, a chłopak zaczął ją gładzić po włosach. Poczuła łzy, których nie mogła powstrzymać.

- Nie chcę wracać do Konohy... Nie chcę jutrzejszego dnia... Będę musiała wrócić do pustego domu, posprzątać rzeczy... Już to robiłam po mamie, a teraz...

- Możesz...- poczuł jak serce mocniej mu zabiło- Jeśli to ci jakoś pomoże, możesz się przeprowadzić do mojej wioski i...

- Nie. To znaczy... Konoha jest moim domem. Wioska Księżyca jest moim domem i... Wolą mojego ojca było, żebym została w Wiosce Liścia.

- No trudno...- Kankuro się zaśmiał- Ale będziemy mieć piaskownicę na podwórku!

- I stado żab.

- Nie chcesz mieć dzieci?

Kaeru podniosła się i usiadła patrząc na niego zdziwiona.

- Nie mam pewności, czy na moje dziecko nie zadziała pięczęć... Poza tym, Kankuro, nie za szybko na takie...

Kankuro pacnął ją poduszką.

- Spokojnie, żartowałem!

- Ehhh...- ziewnęła- Chodźmy już spać... Nie mam już siły na nic. Chcę odpocząć.

Kaeru przykryła się lekką kołdrą, a Kankuro położył się obok niej. Dziewczyna położyła głowę na jego ramieniu i dłoń na jego klatce. Jeszcze raz ziewnęła i przytulając się objęła go nogą. Nagle poczuła zgrubienie w jego bokserkach i zawstydzona lekko się odsunęła.

- Kaeru... Wybacz to, hah, silniejsze ode mnie. Nie chciałem...

- To chyba umm- lekko uniosła głowę i spojrzała na zakłopotanego chłopaka- całkiem normalne.

- Przy takiej dziewczynie jak najbardziej. Ale nawet jeszcze cię nie zabrałem na randkę i... Przepraszam. Teraz to chyba nie jest najlepszy temat...

- Tak jest w porządku. Mów do mnie o wszystkim, inaczej zwariuję od natłoku myśli....

---------------------------------

Może być? ^^
Pamiętajcie o gwiazdkach i komentarzach no i niebawem będę mieć dla was coś nowego (๑•ั็ω•็ั๑)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top