Rozdział 10, Spisek
Obok Kaeru pojawiło się dwóch shinobi z Wioski Liścia. Kucnęli, jeden się odezwał.
- Zabierzemy go do wioski, dobrze?
- Nie, ja...- Kaeru przytuliła ciało ojca- Naruto!
Chłopak podbiegł, a Kaeru spojrzała na niego z nadzieją.
- Spróbuj techniki mędrca sześciu ścieżek, może...
Naruto miał smutną minę. Wiedział, że to nic nie da, mimo wszystko przyłożył dłoń do piersi Pustelnika i pojawiła się jasna chakra. Uzumaki spojrzał na Kaeru i pokiwał głową. Dwaj shinobi zabrali ciało Jiraiyi, Kaeru wstała i rozejrzała się dookoła. Wszystko płonęło i było zniszczone. Jedynie świątynia stała w niemal nienaruszonym stanie. Poczuła na ramieniu dłoń Kankuro. Odwróciła się w jego stronę. Po jego policzkach też płynęły łzy, jednym gestem przysunął ją do siebie i mocno przytulił.
- Kaeru przepraszam... Gdybym przybył szybciej, może...
- Nie, Kankuro... Dla mnie byli trudnymi przeciwnikami, dla taty...-zacisnęła pięści na jego bluzie- Mógłbyś nie dać sobie rady. Oni... Zabili też Hikaru... Straciłam wszystkich, nie mogę stracić ciebie...
Usłyszeli głos Naruto.
- Kilku naszych niech sprawdzi teren. Reszta, wracamy do Wioski Księżyca!
Kaeru usłuszała kogoś przy świątyni, wyciągnęła kunaia, Kankuro przywołał jedną ze swoich marionetek. Wszystko działo się szybko, dziewczyna chciała od razu zadać ostateczny cios, ale nagle stanęła nieruchomo. Marionetka Kankuro chwyciła mężczyznę.
- Co...
Kaeru zauważyła przy pasie shinobi chustę z symbolem feudalnych z Wioski Piasku. Spojrzała na mężczyznę i na Kankuro.
- Co tu... Pomagaliście im?!
Chciała zabić mężczyznę od feudalnych, jednak Kankuro zabrał go od niej swoją marionetką.
- Kankuro, co ty?!
- Nie możesz go zabić!- Kankuro zmarszczył brwi- Obezwładniłem go, nic teraz nie zrobi i...
Kankuro uwięził mężczyznę w swojej marionetce. Naruto, Sakura i Shikamaru obserwowali ich, Haruno zrobiła krok do przodu i zawołała.
- Co tu się dzieje, Kankuro?!
- Nie wiem, jasne?- chłopak zacisnął pięści- Nie wiem!
Kaeru podeszła do Kankuro. Przyglądała mu się przez chwilę marszcząc brwi.
- Nic niewiedziałeś?! Twój brat jest kage i...
- Kaeru, proszę... Myślisz, że mógłbym...
Chwycił jej dłonie.
- Ale teraz muszę wrócić do Wioski Piasku i wyjaśnić wszystko. Wrócę tak szybko, jak będę mógł..- położył dłoń na jej policzku- Kocham cię i w życiu nie pozwoliłbym, żeby coś ci się stało. Ale teraz...
- Tak... Teraz musimy zadbać o nasze Wioski. Gdy coś będziesz wiedział, daj znać. Ja ruszam do Wioski Księżyca... Potrzebna im pomoc i... Spalili nawet mój dom i... Chciałabym, żeby to wszystko okazało się tylko złym snem.
Kankuro pocałował ją w czoło i spojrzał w stronę reszty.
- Dołączę do was, gdy czegoś się dowiem. Uważaj na siebie, Kaeru.
- Jasne.
Kankuro przywołał marionetkę, na jej grzbiecie umieścił tą, w której trzymał mężczyznę od feudalnych i wyruszył szybko w drogę. Kaeru podeszła do trójki jouninów. Naruto zacisnął zęby.
- Nie rozumiem, co jest grane. Znam Gaarę, on by na go nie pozwolił... Czemu oni... I czemu Ero Sennin...
Usłyszeli głos kogoś z grupy z Konohy.
- Jest czysto. Ruszajmy do Księżyca!
W ciszy biegli do Wioski Księżyca. Sakura spojrzała ukradkiem na poważną minę Kaeru *Ma podkrążone oczy. Jest tak zmęczona i nawet nie może teraz w spokoju opłakiwać ojca...*
Dotarli do Wioski Księżyca. Pomagali ludziom ratować ich dobytek, rozdali ciepłe koce i jedzenie. Na szczęście większa część Wioski była cała. Kaeru stanęła przed swoim dawnym domem. Połowa dachu była zawalona, położyła drżącą dłoń na czarnej od sadzy futrynie. Upadła na kolana i oparła głowę o nadpalone drzwi.
- Kaeru...
- Shikamaru, odpuść. Zostaw mnie... Muszę tam wejść, zabrać cenne rzeczy i.. Trochę pomyśleć.
- Jeśli będziesz czegoś potrzebować...
- Chyba zabiłam ich wszystkich. A na pewno wszystkich z głównej nitki klanu...- uniosła głowę- Przez nich moja mama umarła, zniszczyli dom i wioskę, w której dorastałam, odebrali mi mojego przyjaciela i mojego... tatę, którego dopiero co poznałam... Teraz... Nie wiem co robić. Zniszczyłam ich, a mimo to, nie czuję ulgi.
Shikamaru podszedł kilka kroków bliżej niej i zacisnął dłoń na jej ramieniu.
- Ja też... Chciałem się mścić- chłopak widział, jak drżą jej plecy od płaczu- nie byłem w stanie uratować mojego senseia... Straciłem ojca w ostatniej wojnie.... Bardzo długo zastanawiałem się, jak sobie z tym poradzić. Bo... Co z tego, że się zemścisz. Jeśli to będzie twoim jedynym celem, i uda ci się go osiągnąć, to co dalej? Musisz... Żyć dla tych, którzy nadal są blisko ciebie i ich chronić. A nadal masz dla kogo budować przyszłość...
- Shikamaru...- spojrzała na niego zaczerwienionymi oczami- Dziękuję i... Przepraszam. Jesteś na serio...
- Nie, Kaeru- cicho się zaśmiał- nie kończ tego zdania. Nie chcę zostać ostatecznie odrzucony. A teraz... Idę pomóc Naruto.
Poszedł. Kaeru weszła do domu. Zebrala wszystkie zdjęcia i kilka swoich zabawek z dzieciństwa. W szafie nadal wisiało wyjściowe, duże kimono jej mamy. Zaczęła pakować wszystko do dużej torby znalezionej w szafie. Gdy zebrała wszystko, przeniosła koło bramy, gdzie stał Sai, który przybył chwilę wcześniej.
- Sai, pomożesz mi to później zabrać?
- Jasne, Kaeru. Słyszałem... Przykro mi.
Kaeru tylko kiwnęła głową. Rozejrzała się dookoła. Nagle do wioski zaczęła się zbliżać grupa shinobich. Wywołało to poruszenie, Shikamaru i Naruto podbiegli do bramy i zobaczyli znajomą postać idącą z grupą. Kaeru mocno się zaniepokoiła, po czym zaczęła zbierać chakrę w prawej dłoni *Psy feudalnych... Nie daruję im...*, Naruto złapał ją za nadgarstek.
- Czekaj. Kankuro idzie z nimi.
Grupa od Feudalnych i Kankuro weszli na teren Wioski. Obok wściekłego Kankuro stał dowódca Ugo, a za jego plecami ukrywał się shinobi, którego pojmał brat Gaary, spojrzał na Kaeru i wskazał palcem i dziwnym wyrazem twarzy.
- Panie Ugo, to... To ona! Widziałem jej oczy!! To kekkei genkai..!!
- Zabierzcie ją i tego chłopaka od cieni.
Naruto stanął zasłaniając plecami Kaeru.
- Ona nigdzie nie idzie! Najpierw wyjaśnijcie o co tu chodzi? Kankuro?!
- Tego chłopaka nie pytaj- Ugo machnął ręką- na siłę chciał z nami tu wyruszyć żebyśmy... Nie nadużywali niczego. Gaara musiał wyrazić zgodę, nasz Pan Feudalny chce ich przesłuchać. Zaatakowali Wioskę Czasu, którą ochrania Policja Feudalnych. Ta dziewczyna jest w posiadaniu niebezpiecznego kekkei genkai, który aktywował się u niej w formie wzrokowej, czego świadkiem był jeden z naszych siedzący w Wiosce Czasu. Ta oto dziewczyna i chłopak z Konohy, zaatakowali całą Wioskę i naszych shinobi z Wioski Piasku. Może to być równoznaczne z atakiem Konohy na Sunę.
- TO JAKIŚ ABSURD!!- Naruto był wściekły- Przez twoich ludzi... Przecież zaatakowaliście Wioskę Księżyca!! Kankuro i ty?! Co ty robisz?!
- Suna Gakure nie ma wpływu na tajne ataki Wioski Czasu- Ugo westchnął- A teraz, zabierzcie tamtą dwójkę. Nie zrobimy nic niezgodnego z prawem. Niestety Gaara na to nie pozwoli.
Kilku shinobi podeszło w stronę Kaeru i Shikamaru. Kankuro podbiegł przed nich.
- Oni pójdą ze mną- Kankuro był wściekły i bezradny- zaprowadzę ich do Gaary. To on będzie z nimi rozmawiać.
Naruto zrozumiał jaki plan ma Kankuro. *Musi jak najszybciej zaprowadzić ich do Gaary, aby pierwszy raport spisany był u Kage. Wtedy mogą wezwać Kakashiego i ominą areszt.*
Naruto się odezwał.
- Macie 24 godziny. I Shikamaru i Kaeru mają wrócić do Konohy.
- Tak tak...- Ugo miał irytujący ton- Zwiążcie ręce tego od cieni i...
- Idę dobrowolnie- Shikamaru podszedł do Ugo i odpalił papierosa- więc jeśli zacznę rozrabiać po drodze, będziecie mogli mnie zabić, ale za to będę mógł iść bez kajdanek. Mniej uciążliwe. Pogadajmy z Gaarą i miejmy to z głowy.
- Ja tak samo...-Kaeru złapała Kankuro za rękę, splątała palce z jegi palcami-Pójdę bez kajdanek i...
- O nie.. -Ugo pokiwał głową- Nie nie. Jako, że stanowisz zagrozenie, posiadając tak silne kekkei genkai, musisz być inaczej przygotowana do podróży.
- Nie ma mowy, ja z nią idę i...
- Kankuro... Chcesz być współwinny?- Ugo nie odpuszczał- A może chcesz dołożyć problemów swojemu bratu.?
Jounini z Konohy przyglądali się bezradnie. Wiedzieli, że każdy zły ruch z ich strony może być uznany za wyzwanie feudalnych Wioski Piasku na wojnę, dlatego nie mogli nic zrobić. Shikamaru zacisnął zęby na papierosie *Patowa sytuacja... Z nimi nie wygrasz, Kankuro..*
Kankuro chciał się wyrwać do Ugo, ale Kaeru ścisnęła mocniej jego dłoń.
- Już dobrze, Kankuro- puściła jego dłoń i wyciągnęła ręce do Ugo, który założył na jej dłonie rękawiczki i kajdanki blokujące chakrę-robiłeś, co mogłeś, dziękuję. Tym razem musimy ich słuchać...
Zanim dokończyła mówić, inny shinobi z Wioski Piasku podszedł od tyłu i założył jej na oczy opaskę z pieczęcią, żeby nie mogła stosować technik. Shikamaru zacisnął pięść, a Ugo się zaśmiał.
- Mądra zniej dziewczyna haha, nie dziwię się, Kankuro, że tak cię zauroczyła. Dajcie ją na...
- Ugo, ja ją zabieram, nie ma innej opcji. Zgodzili się na moją eskortę.
Kankuro kucnął przed Kaeru.
- Zabiorę cię..
Ostrożnie przełożyła związane ręce przez jego głowę, chłopak złapał jej nogi i wstał trzymacjąc Kaeru na plecach. Jeden z shinobi wskazał na drogę.
- Ruszajmy!
Ruszyli w drogę, Kankuro poczuł, jak Kaeru wtula się w jego ramię.
- Przepraszam- szepnął do niej- tak bardzo cię przepraszam... Robiłem co mogłem... Oni chcieli cię...
- Spokojnie, Kankuro. Wiem.
-----------------------------------
Kolejny rozdział!
Pamiętajcie o komentarzach i gwiazdach (๑•̀ㅂ•́)و✧
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top