Rozdział 1, Powroty.
Słońce zaczynało leniwie wstawać. Kaeru z ze swoim wielkim plecakiem już czekała na Jiraiyę.
- No dobra! Możemy iść.
Jiraiya wyszedł z domku przy wodospadzie. Przez pół drogi biegli w ciszy. W końcu Pustelnik się odezwał.
- Stresujesz się?
- Ja? Niby czym, tato..
- Nie chcesz wracać. Widzę to.
- Powroty chyba nie są takie proste- uśmiechnęła się- wszystko się zmienia... Otoczenie, ludzie, których się znało. A ty wiesz, co się działo podczas naszej nieobecności?
Jiraiya zmarszczył brwi i biegł chwilę w ciszy, spojrzał na wyczekującą minę córki.
- Nie chciałaś wiedzieć i.. Sama mówiłaś, że te informacje będą cię rozpraszać.
- Tato... Skończyłam już trening. Masz mi powiedzieć...
- Wioska Czasu co jakiś czas atakuje. Poza tym... Przez panów feudalnych pokój w wiosce jest zagrożony. Kakashi próbuje coś na to poradzić, ale wojna może być nieunikniona. Pojawiło się kilku białych Zetsu i panowie feudalni obwiniają za to Konohę... Doszukują się spisku..
- Co?!
Kaeru się zatrzymała pośrodku lasu. Konoha była już blisko.
- Teraz mi to mówisz?! Tato?! Przecież gdybym wiedziała to bym...
- Co byś niby zrobiła? Wróciła tu?- Jiraiya zrobił groźną minę- Nic byś nie zrobiła. Nie nadawałabyś się do pomocy, tylko byś przeszkadzała. A teraz... Jeśli wybuchnie wojna, będziesz mogła walczyć u boku największych shinobi jak równy z równym.
- Ale teraz...
- O, Jiraiya... A ty musisz być Kaeru, ta, która sprawiła tyle kłopotów.
Kaeru spojrzała na postać. Czarnowłosy chłopak w pelerynie nasuniętej na lewe ramię stanął przed nimi ze sceptycznym spojrzeniem. Jiraiya się zaśmiał.
- Sasuke. Jak zawsze sympatyczny, tak, jak jego mistrz!
- S... Sasuke- Kaeru spojrzała na niego- Naruto mi wiele o tobie mówił, niestety nie udało nam się spotkać. Ja...
- Wracacie do wioski? Możemy przejść ten kawałek razem. Idę do Kakashiego z pewnymi informacjami.
Razem ruszyli przez las. Jiraiya zwrócił się do Sasuke.
- Jak sytuacja?
- Nie jest dobrze. Jeśli Gaara nie dogada się ze swoimi feudalnymi to będzie kłopot. Znalazłem też kolejnych Zetsu w ukrytej krypcie przy Wiosce Piasku, wyeliminowałem ich. Jeszcze ta uciążliwa Wioska Czasu... - Sasuke spojrzał na Kaeru, która i tak już miała ogromne poczucie winy- Nie mogę być w Konoha, ale moje umiejętności wzrokowe najlepiej usuwają ich techniki. Kaeru, posiadłaś jakieś umiejętności tego klanu?
- Ja...- była zaskoczona, że Sasuke się do niej odezwał- Tak. Nie wyjechałam na wczasy tylko na trening.
Sasuke był zdziwiony jej tonem, ale lekko się uśmiechnął. W końcu staneli przed bramą główną Konohy.
- No ja to za chwilę zemdleje- poczuła jak kolana jej miękną, a Sasuke podłożył ramię o które lekko się oparła- ykhm... Wybacz, Sasuke. Po prostu... Stres.
Kaeru wzięła głęboki wdech i się wyprostowała. We trójkę przeszli przez bramę. Nagle usłyszeli znajomy głos.
- Sasuke jesteś ju... - niebieskie oczy Naruto otworzyły się szeroko- Jiraiya! Kaeru!! W końcu jesteście!
- Naruto!- Kaeru go wyściskała i zmierzyła wzrokiem- Zmieniłeś się, ściąłeś włosy i masz heh nowy dres.
- I kto tu mówi o zmianach?!
Naruto się zaśmiał i wskazał na Kaeru palcem. Ona też się zmieniła. Dwie czerwone kreski na jej policzkach sięgnęły już do linii szczęki, a strój miała podobny jak jej ojciec. Miała na sobie kimonową sukienkę przed kolano w kolorze ciemnej zieleni z ciemnym pasem w talii, podkreślającym jej sylwetkę. Na sukienkę miała założoną czerwoną, długą kamizelkę z dwiema złotymi kropkami z przodu, jak w stroju Jiraiyi. Pod sukienką miała czarne spodenki, na nogach drewniane sandały, a włosy, już dużo dluższe, jak zawsze spięte w niedbały kucyk, a dwa długie pasma miała puszczone luźno przy policzkach. Naruto się zaśmiał.
- Kaeru jesteś jak żeńska wersja Jiraiyi hahaha poza tym... Twoja książka się dobrze sprzedaje. Sakura i Ino ciągle to czytają.
Kaeru uśmiechnęła się z zakłopotaniem. Jiraiya się lekko przeciągnął i westchnął.
- No dobra. Zanim pójdę spać, musimy iść do Kakashiego. Idziesz z nami, Sasuke?
- Jeszcze nie, Jiraiya sensei. Najpierw muszę porozmawiać na osobności z Naruto.
- Ok, Kaeru, idziemy.
Dziewczyna ruszyła za ojcem. Po chwili weszli do budynku i weszli po schodach na górę. Gdy Pustelnik sięgnął do klamki drzwi gabinetu Hokage, Kaeru poczuła jak serce jej dudni *Może... Może przestał być już pomocnikiem hokage...* weszli do gabinetu. Dziewczyna usłyszała brzdęk tłuczonego szkła, Kakashi westchnął.
- Shikamaru... To była moja ostatnia szklanka kawy...
- W... Wybacz Czcigodny ja...
- Nieważne. Yo Jiraiya, Kaeru. Dobrze, że jesteście.
- Witaj Czcigodny i... Chciałam przeprosić za kłopoty w moim klanem- lekko się ukłoniła- posiadłam już odpowiednie techniki i postanowiłam zostać w wiosce, żeby pomóc.
Shikamaru wlepił w nią wzrok *Cholernie się zmieniła... Jest poważna i... Ten strój, już nie chowa się pod luźnymi ubraniami i nie wstydzi się symboli na twarzy...*
Kaeru wysłuchała Kakashiego, który wyjaśnił jej aktualną sytuację. Dziewczyna powiedziała o technikach jakimi dysponuje, a na koniec zapytała o lokum.
- Kakashi, ostatnio miałam przydzielone mieszkanie i...
- Jak chcesz, Shikamaru ma klucze, możesz znów się tam wprowadzić.
- Dokładnie, jeśli...- Shikamaru sam nie wierzył, że się odezwał- jeśli chcesz to mogę ci...
- Nie- Kaeru unikała jego wzroku i zwróciła się do Kakashiego- chciałabym zapytać o inne lokum, jeśli jest taka możliwość.
Jiraiya położył dłoń na jej głowie.
- Kaeru, możesz zająć piętro w moim domu. Tak będzie najlepiej.
- Ok, może być, tato. Chodźmy już, jestem zmęczona.
Shikamaru wstał i zebrał z blatu plik dokumentów, po czym ruszył w stronę drzwi.
- Idę zanieść dokumentację do Akademii.
Shikamaru otworzył drzwi i spojrzał na zdziwioną Kaeru, mówiąc.
- Idźcie przodem i... Dobrze was widzieć.
Kaeru nie wiedziała co powiedzieć, więc tylko skinęła głową i przeszła przez drzwi bez słowa razem z Jiraiyą.
Gdy wyszli z budynku, Pustelnik zbadał ją wzrokiem.
- Kaeru, wszystko w porządku?
- Tak... W sumie... Tato, nie mówiłeś, że masz dom w Wiosce!
- Bo to chyba logiczne. Większość życia tu spędziłem!
Po chwili weszli do domu z dużym ogrodem. Przedpokój był mały, z niego można było po prawej stronie wejść na piętro, a pod schodami wejście do łazienki, z lewej strony było wejście do kuchni, a prosto szło się do salonu z dużymi oszklonymi drzwiami, za którymi było widać ogród z małym pomnikiem żaby. Z salonu było wejście do małej sypialni Sennina.
Kaeru zdjęła buty i zachwycona oglądała dom.
- Na górze jest duży pokój i łazienka. Nikt w nim nie mieszkał, ale są tam szafki, biurko i łóżko. Użądziłem go z nadzieją, że kiedyś tu z matką zamieszkacie.
Kaeru uśmiechnęła się i pobiegła na górę. Po lewej stronie były rozsuwane drzwi do pokoju, po prawej duża łazienka. Dziewczyna rozsunęła drzi.
W dużym pokoju stało łóżko, pod oknem z widokiem na wioskę stało biurko, obok niego duża szafa.
Kaeru zbiegła na dół do Jiraiyi.
- No dobra, staruszek pójdzie po zapasy do sklepu, a ty jak możesz, skocz po ramen na wynos.
- Dobra dobra... Już idę.
Kaeru wyszła z domu. Do Ichiraku miała pięć minut drogi, po chwili była na miejscu.
- Ohayo! Dwa duże ramen na wynos poproszę!
- Kaeru!! Wróciłaś!
- O, hej, Ino- Kaeru uśmiechnęła się do Yamanaki- smacznego.
- Powiedz mi...- Ino była bardzo zaaferowana- kiedy kolejny tom!! Te sceny, te emocje, te zwroty akcji! Icha Icha Harem jest genialne!
Kaeru zasmiała się i już miała coś powiedzieć, gdy usłyszała za sobą znajomy głos.
- Ale tę scenę, gdy Yukari wybiega z domu za tamtym gościem i Daisuke łapie ją za rękę, prosząc żeby została, to mogłaś sobie darować.
Shikamaru stanął obok niej i uniósł jedną brew. Kaeru się lekko uśmiechnęła i podrapała się po policzku.
- Heh, nie spodziewałam się, że przeczytasz moją książkę.
- Coo?- Ino wytrzeszczyła oczy- Czyli tamta scena była... Oparta na prawdzie? Shikamaru baaaaka. Gdybyś widziała jak leciał za tobą, gdy wyruszyłaś- klepnęła w plecy zmieszanego Shikamaru- niestety tak długo się zastanawiał, że się spóźnił na pożegnanie.
Kaeru spojrzała pytająco na Shikamaru, który udając, że nic nie słyszał zamówił trzy porcje ramen na wynos. Ino się zaśmiała, a Kaeru obserwowała Shikamaru *Hmm zapuścił brodę. Teraz wygląda poważniej. A nasze partyjki w shogi wydają się teraz czymś tak odległym i odrealnionym...*
- Shikamaru...- Kaeru sama nie wierzyła, że wymawia jego imię, a on chyba czuł to samo, bo wlepił w nią wzrok- przepraszam, jeśli ten fragment książki cię uraził. Heh nawet nie myślałam, że będziesz chciał ją czytać.
- Ja... Heh, byłem ciekaw. Nie przeszkadza mi- westchnął- dzięki temu widzę, że ta sytuacja nie była ci obojętna.
Shikamaru zabrał zapakowane na wynos jedzenie.
- Na mnie już pora. Mamy z Szóstym dużo upierdliwej roboty.
Kaeru chwyciła swoje rameny zapakowane w siatkę i zwróciła się do Shikamaru.
- Odprowadzę, cię. Chciałam porozmawiać.
- Heh, Kaeru- ruszył wolnym krokiem- jeśli chcesz zagrać albo...
- Nie- przerwała mu idąc obok- chcę tylko porozmawiać o sytuacji w Wiosce.
---------------------
Dzięki za przeczytanie ^^ gwiazdki mile widziane (๑•̀ㅂ•́)و✧
Przez BlueBlueMankey wpadłam na pewien pomysł. Czy chcielibyście przeczytać w osobnym opku Icha Icha Harem? ;D
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top