Yeeeeeeeeeeeeeeey

W ostatniej chwili złapał mnie za rękę.
-Ami ja na prawdę....posłuchaj....nie jestem taki jak reszta popularsów.....bo ja....jestem twoją mamą.
-hahaha....nieśmieszne(T_T)
-nieśmieszne jest to że myślisz że kłamie-zrobił obrażoną minę.
-poczekaj chwile-zajrzałam przez okno. Pytacie dlaczego? Proste. Chłopcy muszą sprawdzać czy challange wykonany, a że sobie nie wierzą to chodzą grupami, no i dlatego zawsze ich widać. Zajrzałam i......nie było ich. Wow.
-ok załóżmy że Ci wierze-uśmiechełam sie
-yeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee....
-dobra weź to nie Starbucks i nas jeszcze wyrzucą.
-okej okej.
No okazało się, że niezbyt okej, bo po 2 godzinach gadania o wszystkim i o niczym wyrzucili nas. Ale my oczywiście, ze śmiechem poszliśmy do starbucksa. Tylko tam sie pojawił pewien problem.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top