Telefon

Perspektywa Yoczooka
Podczas, gdy ją goniłem zadzwonił mój telefon. Odebrałem.
-dzień dobry czy dodzwoniłem sie do pana Łukasza W.?
-tak
-jestem dr. Maciej M. i jestem lekarzem w szpitalu bielańskim na ulicy Cegłowskiej 80(serio istnieje taki) i dzwonię w sprawie pańskich rodziców. Otóż mieli wypadek i z badań wynika iż została im ostatnia godzina życia. Rodzice bardzo chcieliby sie z panem spotkać.
-do.....dobrze-powiedziałem przez łzy-to...to zaraz będę.
-do widzenia.
Jak to pozostała ostatnia godzina życia?! Nie oni nie mogą umrzeć nie nie i jeszcze raz nie! Zacząłem sie rzucać i rozwalać wszystko co miałem na drodze. Do pokoju weszła Ami. Kurde zapomniałem, że wciąż u niej jestem. No trudno...najwyżej bedzie sie mnie bać i rozgada o tym całej szkole. Pewnie teraz pozwyzywa mnie od płaczących dziewczynek i niezrównoważonych psychicznie, ale mam to w piździe(hehe Zbigniew Stonoga).
Amelia zrobiła coś czego sie nie spodziewałem. Przytuliła mnie i spytała co sie stało. I w tym momencie coś zrozumiałem. Zrozumiałem, że czuje do niej coś więcej niż przyjaźń. Kochałem ją. Przy niej czułem sie bezpiecznie. Opowiedziałem jej o tym co sie stało.
-chodź jedziemy do tego szpitala-powiedziała

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top