Kawiarnia

Godzinę później
Ok, to chyba mogę już jechać. Wzięłam deskę i ruszyłam w umówione miejsce. Usiadłam przy moim ulubionym miejscu, pod oknem. Łukasza jeszcze nie było(przyszłam 15 min wcześniej). W radiu zaczęła lecieć moja ulubiona piosenka. Zaczęłam nucić.
-ładnie śpiewasz
-cześć Łukasz-udawałam, że go nie usłyszałam.
-długo czekasz?
-szczęśliwi czasu nie liczą- ten sie uśmiechnął.
-a jaki jest powód twojego szczęścia?-dureń myśli że jaram sie z powodu wyjścia z nim. Idiota.
-a czy zawsze musi być jakiś powód?
-no nie.
-no to już sam sobie odpowiedziałeś.
-a czemu ty jesteś taka tajemnicza, jakby niedostępna.
-a co mam na każde twoje pytanie odpowiadać tak lub nie?
-Ami ja pytam serio.
-odpowiem jak odpowiesz mi na jedno pytanie.
-wal.
-o co sie założyłeś?-zapytałam ze spokojem.
-CO?!
-pytam sie o co sie założyłeś-odpowiedziałam nadal z wielkim spokojem.
-a dlaczego sądzisz że sie założyłem?
-raczej byś ze mną nigdzie nie wyszedł, jeśli nie chodziłoby o zakład.
-ale serio...
-Łukasz ja wiele przeszłam w życiu i jak sam wiesz dużo spędziłam z chłopakami, wiec wiem o co sie zakładają.
-ale...
-ups challange nie wykonany, a teraz sory spieszę sie. A i powiedz chłopakom, żeby ich zakłady nie łączyły sie z moją osobą, bo to już sie nudne robi.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top