2). Mystery epidemic cz.2
W ciągu ostatnich dwóch dni moja matka czuła się fatalnie a choroba jakby stała w miejscu, ani nie postępowała na przód ani się nie cofnęła. W tym czasie kiedy ja zajmowałem się matką i próbowałem zdobyć dowody na to że się nie spóźniłem na lekcje, moje modliszki uciekały. Uciekło mi już 15, i pojawiły się dość nie typowe zeznania jakiejś staruszki o tym jakoby jakiś facet zwany "Kolekcjonerem kości" ma coś wspólnego z tymi znikającymi owadami a to z kolei łączy się z pewnym morderstwem... Nie wiem niestety ile w tym jest prawdy ale napewno się tego dowiem, teraz zdobycie dowodów na to że się nie spóźniłem spada na drugie miejsce...
Pamiętam że owa starsza kobieta opisywała pewne człekokształtne stworzenia w taki sposób "niezwykle zmutowane człekopodobne trzymetrowe stworzenia z długimi odnóżami zakończonymi kolcami jadowymi,a ich ślepia widać w ciemnościach, gapią się na ciebie pożerając duszę od środka tak jak by nie pamiętały człowieczeństwa..."
Wspomniano też o morderstwie jakieś 30-letniej kobiety, mówią że na skórze w okolicach szyji są widoczne ślady oparzenia i oczyszczona biaława wystającą kość a dookoła tej osoby,plamy jakiejś dziwnej mazi, nie widać śladów walki tylko same oparzenia i linię cięcia,jednak nie były to ślady noża... A co ciekawe krew wypływająca z ran jest jak ciemnoburgundowa żelatyna... Narazie zabezpieczyli ciało,pobrali próbki, i zamknęli lokal w którym znaleziono kobietę jednak wszystko jest na tyle zatajnione że nawet nie wiadomo gdzie ją zamordowano.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top