1) Beginning of the end...cz.1
Był to dzień jak każdy inny...wstałem spokojnie z łóżka trochę przymulony jak zwykle. Wstałem i podszedłem do szafy, wyciągnąłem z niej mój ulubiony "outfit" tzn. trochę zjechane czarne jeansy, białą bluzkę z krótkim rękawem z rysunkiem węża i czarne adidasy z "Nike" do tego jeszcze białe skarpetki i tego samego koloru bokserki. Po wyciągnięciu tych ciuchów przechodząc obok lustra zatrzymałem się i spojrzałem w nie.- ahhh masakra- powiedziałem sam do siebie ziewając.
Po tym jakże okropnym przebudzeniu się i przeglądaniu w lustrze podążyłem do łazienki gdzie dopiero mogłem porządnie się przejrzeć w lustrze i zobaczyć każdy najgorszy szczegół mojej twarzy. Wskoczyłem na chwilę do wanny, wykąpałem się i zrobiłem to co każdy chyba robi w łazience.
Ehh...boże człowieku co ty sobą reprezentujesz....wystarczy tylko spojrzeć żeby dostrzec tego białego żula spod mostu i to w tobie...-powiedziałem sam do siebie,i tak jakby odruchowo spojrzałem w prawo...
-co się tak lampisz na mnie debilu?? Wiesz że powinieneś się leczyć ? - to on..moje Alter ego się odezwało, siedział teraz na podłodze blokując wyjście i patrzył na mnie z tym swoim drwiącym uśmiechem na twarzy.
-oj Alter przesadzasz...nie jestem chory...a nawet jeśli to co z tego? Już za późno żebym się leczył na głowę...-odpowiedziałem patrząc ciągle w lustro,nie zwróciłem zbytnio uwagi na Altera bo byłem zajęty układaniem włosów. Bo oczywiście jak się idzie do szkoły to trzeba jakoś wyglądać nawet z tak szpetnym ryjem...na co Alter tylko prychnął i pokręcił głową.
-ehh...co z ciebie wyrośnie to ja nie wiem...
-chyba wygląda wmiarę znośnie-powiedziałem ignorując słowa Altera.
Zarzuciłem czarną grzywkę na prawą stronę i założyłem okulary,jeszcze raz spojrzałem w miejsce gdzie wcześniej siedział Alter,teraz już go tam nie było....teraz stał tuż za mną i patrzył w lustro.zaśmiał się. I zniknął...
Wyszedłem z łazienki i skierowałem się na powrót do mojego pokoju (zapomniałem dodać że nie mam drzwi w pokoju niestety) a poszedłem tam mając dwa cele: po pierwsze dać jeść modliszkom. Po drugie zabrać plecak.
Wszystko było by zajebiście gdyby nie to że jednej Modliszki brakuje....ale co tam mam jeszcze ze trzydzieści tych owadów.
Zszedłem na dół po schodach i odrazu zauważyłem że moja matka ogląda w telewizji jakieś fakty więc tak od niechcenia rzuciłem tylko krótkie "cześć" ale kiedy miałem wejść już do kuchni,moja matka wysokim tonem mnie zawołała
-nie tak szybko Marcel!!! Chodź tutaj!!- zanim zapytacie.. nie niewiem po co mnie woła i tak mam na imię Marcel...
-oj co chcesz....?- znowu się zaczyna...
-po pierwsze synu trochę grzeczniej!..
-oj no dobra dobra...po co mnie wołałaś?
-synu....czy nie chciał byś mi o czymś powiedzieć?- na te słowa podgłośniła telewizor a moim uszom i oczom ukazał się taki komunikat:
"Tajemnicze zniknięcia. Owady znikają całymi hordami!"
"Witam państwa bardzo serdecznie! Z tej strony Diana Rudnik. Witam w programie "Fakty po Faktach" dziś na tapetę bierzemy sprawę tajemniczego znikania owadów a konkretniej modliszek z pobliskich sklepów zoologicznych oraz pobliskich domów... Znikają tylko modliszki żadne inne owady, co ciekawe nie znika tylko jedna czy dwie,znikają ich całe hordy!! W ostatnim czasie zniknęło ich około 500 sztuk. Co jeszcze ciekawsze znikają tylko w nocy...
Cóż prosimy zachować spokój,eksperci już zajęli się tą sprawą. Natomiast więcej informacji o tej sprawie znajdziecie o godzinie 18:00 w programie "Sprawa dla Reportera" na TVN24. Dziękuję i do zobaczenia!"
-o cholera...- powiedziałem cicho starając się unikać wzroku matki...
-no więc??...-ciagnęła dalej matka.
-ale co ja mam z tym niby wspólnego?-zapytałem matkę.
-Przyjaciółka mojej szefowej powiedziała że syn brata jej ciotki od strony matki widział ciebie wczoraj w tym sklepie zoologicznym godzinę przed zniknięciem tych owadów, a ty je hodujesz więc drogą dedukcji dochodzę do wniosku że masz z tym coś wspólnego.
-ale mamo ja nic o tym nie wiem! Poza tym mi też jedna zniknęła!!
-ehh dziecko nie tłumacz mi się,przecież wiesz że "matka wie najlepiej".- zakończyła odwracając się do mnie plecami,co znaczyło że rozmowa na ten temat jest zakończona.
Nie wiele myśląc poszedłem do kuchni i odrazu zabrałem się za jedzenie.
Po jakichś 10 minutach kiedy skończyłem jeść zorientowałem się że za 15 min zaczyna się lekcja a ja dalej w domu...(do szkoły mam jakieś pół godziny)
-no to zajebiście....znowu się spóźnię...babka od gegry mnie zabije...
- hehehe fajnie wiedzieć że nie jestem jedynym złolem w tym świecie.- znów moje Alter ego się odezwało.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top