Rozdział 4

Pov. Loriie

Obudziłam się z dziwnym wrażeniem pustki . Mojej mamy nie było ponieważ pojechała po moje ubrania . Chłopaka , który mnie uratował również nie było . Nawet pielęgniarki nie przychodziły aby dać mi leki . Tak jakby ktoś uśpił cały szpital . Nagle w pokoju pojawiła się ciemna para a z niej wyszedł Nico di Angelo . Osoba , której tak właściwie nie znam , osoba , która wie o mnie więcej niż ja . Chłopak , który mi pomógł kiedy inni patrzyli . Gdy mnie zobaczył uśmiechnął się blado i usiadł obok mnie na łóżku szpitalnym . Siedzieliśmy w ciszy aż w końcu nie wytrzymałam .
- Dlaczego muszę uciekać ? - Zapytałam . Chyba miałam prawo wiedzieć gdzie zabiera mnie jakiś na oko czternastolatek . W dodatku kiedy nie wiem kim jest ten człowiek .
- Bo jesteś inna . Nie powinnaś tu teraz być . - Odparł a ja zmarszyczłam brwi . Jak to jestem inna ?! I dlaczego nie powinno mnie tu teraz być ?! Byłam wściekła . Jakiś emo czternastolatek mówi mi , że jestem inna i nie ma mnie tu teraz być . Śmiechu warte . Błagam , nie wiem co musiałoby się stać abym mu zaufała . Naprawdę nie mam pojęcia .
- Przepraszam bardzo ale nie bardzo rozumiem co to znaczy , że jestem inna . Mógłbyś mi wytłumaczyć ? - Siliłam się na spokojny ton ale nie bardzo mi to wychodziło .
- Nie . To znaczy , wytłumaczę ci tylko , że nie tutaj . - Odpowiedział .
- A więc skoro nie tutaj to gdzie masz zamiar mi powiedzieć dlaczego muszę uciekać ?! - Zapytałam tym razem już mocno wkurzona . On to chyba zauważył ponieważ zmierzył zimnym pozbawionym uczuć spojrzeniem . Odpowiedziałam mu tym samym .
- Naprawdę nie interesuje cię jak się tu dostałem i ... - Zaczął ale mu przerwałam .
- I dlaczego zaraz wyjmiesz miecz ? Nie . Kompletnie mnie to nie obchodzi . Szczerze mówiąc nawet jak wyjmiesz ten swój mieczyk i zaczniesz mi nim wymachiwać przed twarzą to będę tak samo obojętna jak teraz . Więc nie produkuj się na darmo . - Odpowiedziałam wręcz znudzonym głosem spoglądając na swoje paznokcie . Tak naprawdę obchodziło mnie tylko to z kąt di Angelo zna Will'a . Tylko to mnie obchodziło . Nic więcej .
- No proszę , proszę ktoś tu udaje , że jest obojętny na to co robię . Wybacz słoneczko , ale nie za bardzo chcę w to wierzyć . - Powiedział a w jego głosie było słychać ironię . Podpuszcza mnie . Ekstra . Chce wojny , to będzie wojna .
- Naprawdę ? ,, Słoneczko '' ? Nie stać cię było na nic lepszego misiaczku ? - Ostanie słowo zaakcętowałam .
- Oh , błagam cię misiaczek ? Zrozumiał bym gdybyś powiedziała trup itp . ale misiaczek ?! - Udało się . Wytronciłam go z równowagi .
- Coś ci się nie podoba kochanie ? - Mimo iż już osiągnęłam swój cel to kontynuowałam grę słowną .
- Ok powtórzę bo może zapomniałaś . Mam na imię Nico . I albo będziesz mówiła do mnie Nico , albo wcale . - Powiedział .
- Dobrze wcale . * - Odpowiedziałam na co on trochę się zdenerwował . Oh jak ja bardzo kochałam ten smak zwycięstwa . Kochałam go tak bardzo .
- Jesteś naprawdę dziwnym typem człowieka . Najpierw przy mnie płaczesz a potem zachowujesz się zupełnie inaczej . Jesteś dzieckiem Apolla i powinnaś ... - Nie dałam mu dokończyć . Byłam w szoku . Dzieckiem kogo ?!
- Dzieckiem Apolla ?! Żarty sobie ze mnie robisz ?! - Zapytałam bardzo bardzo zdenerwowana . Ja niby mam być dzieckiem jakiegoś boga greckiego ?! Zastanawiam się czy Nico nie jadł jakichś grzybków po drodze .
- Złap mnie za rękę ! - Rozkazał wyraźnie zestresowany . Zrobiłam to co kazał . W sumie to nie wiem dlaczego . To był impuls . Złapałam go za rękę a potem nastała ciemność .
Chyba zemdlałam .

( tydzień później ) 

Spałam . Chyba . Nie wiem . Ja nic już nie wiem . Nic nie widzę . Ciemność . Ciemna ciemność . Ostatnie co widziałam to Nico na tle ciemnej ciemności . Nico di Angelo . Słyszałam szepty , płacz i krzyki .
- Solace obiecuję ci , że jak będziesz dalej ryczał to osobiście wephnę cię do Tartaru . - Powiedział dobrze znany mi głos . Nico .
- Ale ja nie płaczę ... - Odpowiedziałam cicho po czym otworzyłam oczy . Zdziwiony Nico przytulił mnie a ja zamarłam , lecz po chwili odwzajemniłam uścisk . Kiedy Nico mnie puścił spojrzałam na osobę stojącą obok niego . Blondyn , niebieskie oczy , piegi , dobrze zbudowana sylwetka . Will . Nie wyglądał tak jak go zapamiętałam . W sumie to czemu się dziwić skoro ostatnio widziałam go jak był uroczym dziesięciolatkiem . A potem ślad po nim zaginął. 
- Loriie wiem , że mi tego nie wybaczysz , ale proszę pozwól wytłumaczyć ... - Will mówił tak szybko , że ledwie go zrozumiałam . Przerwałam jego wypowiedź trzema słowami .
- Zamknij się , William . - W moim głosie był chłód i odraza . Nie chciałam aby się dowiedział , że tęskniłam za nim codziennie , płakałam z jego powodu każdej nocy i zawsze modliłam się w duchu aby wrócił . Mimo iż wiedziałam , że to się nigdy nie stanie . Skierowałam wzrok na Nico .
- Gdzie ja jestem ? - Zapytałam .
- W obozie herosów . - Odparł .
- Dlaczego tu jestem ? Przecież nie jestem herosem . - Zapytałam . A on pokręcił głową na znak zaprzeczenia .
- Gdybyś nie była herosem nie weszła byś tutaj . - Powiedział łapiąc się za skronie .
- Powiedziałeś , że jestem córką Apolla . Jak to możliwe ? - Zapytałam . To już trzecie pytanie z rzędu i żadnej sensownej odpowiedzi .
- Zobaczysz - Powiedział po czym rozpłynął się w cieniu .

_______________________________________

Witaj człowieku ! 

* Ok powtórzę bo może zapomniałaś . Mam na imię Nico i albo będziesz mówiła do mnie Nico albo wcale - Powiedział
- Dobrze wcale . - Fragment wzorowany na scenie z filmu ,, Charlie '' 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top