12 - Włam
— Jimin!
Leniwie otworzyłem oczy, dostrzegając nad sobą twarz ukochanej. Jungmi nachylała się nade mną, a jej brązowe kosmyki, przyjemnie łaskotały policzki.
— Mieliśmy pomóc wujkowi w hotelu.
Popatrzyłem raz jeszcze na Kim i westchnąłem przeciągle. Tak naprawdę zapomniałem o obietnicy. Od kilku dni przebywaliśmy na Jeju, co poskutkowało powolnym odzyskiwaniem wspomnień przez Jungmi. W każdym bądź razie tych najprostszych. Ukochana wiedziała, że jej matka też jest diagnostą laboratoryjnym, choć już na emeryturze. Pamiętała, że wujostwo prowadzi kurort na wyspie, a wujek Jinki uwielbia majstrować. W dodatku to właśnie tą czynnością zaraził ukochaną, co akurat Jungmi pamiętała.
— Możemy jeszcze poleżeć? — zapytałem, obejmując jej ciało. — Choć pięć minutek?
Uśmiechała się, aczkolwiek zaprzeczyła stanowczo. Przypomniała, że umówiliśmy się na konkretną godzinę, a do niej zostało niecałe dwadzieścia minut.
— Obiecałeś.
— Aczkolwiek w twoim stanie — wtrąciłem, głaskając jej dłoń. — Nie powinnaś się męczyć...
— Męczę to się z twoimi głupimi sugestiami, Park! — Jungmi zmrużyła gniewnie oczy i się obruszyła. — Ciąża to nie choroba. Poza tym muszę zacząć normalnie funkcjonować.
— Jednak powinnaś się oszczędzać.
Nie chciałem odpuścić. Ponieważ martwiłem się o ukochaną. Najwidoczniej ona jak zawsze, nawet nieświadomie, miała tendencję do odrzucania rad innych osób. Za to także ją kochałem. Jungmi była pewna siebie. To wystarczyło.
— Dobrze, już wstaję.
Poczułem jej wargi, które szybko cmoknęły moje, a potem chłód, ponieważ Kim wstała z łóżka. Przeciągnąłem się leniwie, a następnie odrzuciłem przykrywającą ciało kołdrę. Następnie wstałem i skierowałem się do łazienki.
Podczas mycia zębów, patrzyłem w lustro. Zauważyłem kilka zmarszczek, których ostatnio się nabawiłem. Zresztą cała sytuacja, w której obecnie przebywam, przyprawiło mnie o przysłowiowe siwe włosy.
Dlatego musiałem wziąć się poważnie do roboty i rozwiązać zagadkę tajemniczego folderu.
✯
Powrót do Seulu był dość szybki i bezproblemowy. Czego nie można było powiedzieć o tym, co zastaliśmy po wyjściu z windy. Drzwi były praktycznie wyrwane z zawiasów, a utrzymywały się jedynie na paru śrubach. Pomieszczenie było praktycznie zdewastowane. Kuchenne talerze pozbijane na ziemi, telewizor zrzucony, a jego ekran cały zgnieciony, w przedpokoju porozrzucane okrycia wierzchnie i buty, a do sypialni wręcz bałem się wejść.
Momentalnie spojrzałam na Jungmi, która była w dość ciężkim szoku, a jej usta układały się w charakterystyczną literę "o". Koło mieszkania stali sąsiedzi, a pani Hoojin, mieszkająca obok, rzekła, że już zadzwoniła na policję i służby są w drodze. Podziękowałem i przytuliłem ukochaną. Natychmiast wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do Jungkooka, aby przyjechał po Kim.
Nie musiałem długo czekać, JK pojawił się po kwadransie. Nie pytał o nic, tylko przytulił Jungmi, a potem skinął mi głową. Wiedziałem, że wróci, aczkolwiek chciałem, by ukochana znalazła się w bezpiecznym miejscu. Z Chingyu były blisko, więc to był jedyny słuszny wybór.
Nim Jeon powrócił, wszedłem do mieszkania razem z obstawą funkcjonariuszy. Całe szczęście, że Jungmi nie weszła do środka, bo dopiero w sypialni zauważyłem istny horror. Jasna ściana była obsmarowana czarnym sprayem, a w tym całym chaosie dostrzegłem ukrytą wiadomość.
이건 나를 벌받게 할 주문
"To kara, która prześladuje mnie niczym klątwa."*
Nie musiałem zbyt długo myśleć. Doskonale wiedziałem, kto zgotował mi taki los. Westchnąłem, udając przed komisarzem, że o niczym nie wiem. Musiałem jak najszybciej się skontaktować z Yoongim, a co najważniejsze z Kihyunem. Odpowiedziawszy policjantowi na zadane pytania, napisałem do detektywa, abyśmy spotkali się w jakimś bezpiecznym miejscu. Od razu zaproponował swoje mieszkanie.
Poczekałem na zabezpieczenie domu, a potem biorąc kluczyki, skierowałem się do podziemnego garażu. Byłem zły, sfrustrowany i gniewny. Gdy Jeon wjechał przez bramę, rzuciłem, że jadę do Kihyuna. Przyjaciel skinął głową i natychmiast otworzył drzwi pasażera.
— Twój samochód jest zbyt charakterystyczny — rzucił niedbale. — Pojedziemy moim mercedesem.
Nie miałem siły dyskutować, więc w ciszy zająłem miejsce pasażera. JK wyjechał z osiedla i skierowaliśmy się na południe stolicy.
— To z pewnością Lia — powiedziałem, przerywając ciszę.
— Myślisz, że jest zdolna do włamania się?
— Myślę, że nie tylko do tego.
Przez moment na jego twarzy zauważyłem skupienie, a potem skręcił w wąską uliczkę, prowadzącą do bloku detektywa. Yoo już czekał w swoim apartamencie.
Szybko wkroczyłem za Jungkookiem do mieszkania, a następnie pokrótce opowiedziałem, co stało się podczas spotkania z Choi.
— To wszystko zmienia.
Twarz Kihyuna była posępna, aczkolwiek skupiona. Wyglądało, jakby detektyw nad czymś się wyjątkowo skupił.
— Musimy ją dorwać! — postanowił JK.
Jego głos był pełny determinacji. I tutaj nie chodziło tylko o czystą nienawiść do kobiety. Tak jak każdy, Guk obawiał się o przyszłość. Nie chciał, aby coś się stało z Chingyu, tak jak to było z Jungmi. Martwił się o przyjaciół.
Położyłem dłoń na jego ramieniu, aby dodać mu otuchy. Cieszyłem się, że nie jestem sam w tym bagnie, ale czułem się winny. Natychmiast Jeon odszedł i usiadł przy laptopie.
— Trzeba włamać się do kamer — zarządził. — Masz numer IP?
Skinąłem głową. Od razu wszedłem w telefon, który niedawno wymieniłem. Musiałem być pewny, że i jego nie zhakują. Po chwili podyktowałem odpowiednie numery i kody. Patrzyłem jak palce Jungkooka szybko dotykają laptopowych klawiszy, a zaraz potem przyjaciel włamał się do kamer.
— Wiecie, że to, co robimy, jest nielegalne? — wtrącił Kihyun, przystając obok.
— A mamy inne wyjście?
— Jeśli ktokolwiek się dowie...
— Nie dopuścimy do tego.
Może przekonaliśmy Yoo, a może po prostu było detektywowi żal sytuacji, w jakiej się znalazłem, ale pozwolił, byśmy i my z Jeonem zaczęli działać.
Wspólnie zaczęliśmy przeglądać kamery, a ja w głowie zacząłem kojarzyć, kiedy mogło się to wydarzyć. Z relacji sąsiadów, wczoraj wieczorem jeszcze wszystko było w porządku. Nikt podejrzany nie kręcił się w okolicy budynków.
— Sprawdźcie godzinę między piąta a szóstą — polecił detektyw.
Szybko przewinęliśmy i już po pięciu minutach pojawiła się zakapturzona postać. Jednak nie działała sama.
— Lia — warknąłem, przez zaciśnięte zęby.
— Ale ten obok... Czy to nie jest?
Niestety obraz był zbyt rozmazany i nie mogłem dobrze ujrzeć twarzy. Jedynie po sposobie chodzenia, mogłem przypuszczać, że kiedyś musiałem spotkać tego mężczyznę. Nie miałem jednak szczęścia, bym teraz sobie przypomniał, kto to mógł być.
— Najważniejsze, że wiemy — wtrącił Kihyun. — Że nie działała sama.
— Możliwe, że to będzie tyczyć większej ilości osób? — zapytałem.
Detektyw skinął głową. Choć nie powiedział, domyśliłem się, że wszystko się jeszcze bardziej skomplikowało. To mogła być grupa przestępcza, a Lia tylko jakąś płotką w jej całej hierarchii.
— Czego mogą od ciebie chcieć? — zapytał JK.
— Nie mam pojęcia.
Do wieczora siedzieliśmy u detektywa i sprawdzaliśmy od nowa kamery. Chciałem się upewnić, że nic nie zostawili, albo się nie zorientowali, że je wykorzystam. Patrzyłem też na obecny obraz, ale nic podejrzanego już nie zanotowaliśmy.
Koło szesnastej przyjechał Yoongi i wytłumaczył, że Mei wraz z Minsoo są u Chingyu. Przyjaciółki miały zająć czas Jungmi, aby nie myślała o tym, co zastaliśmy po przylocie. Pokrótce Yoo opowiedział Minowi, co ustaliliśmy i wspólnie zastanawialiśmy się, co dalej.
— Nie dostałeś się do folderów? — zapytał mnie Suga, gdy kierowaliśmy się do wyjścia.
— Niestety.
— Musi być ci wyjątkowo ciężko — podsumował. — Pamiętaj, że zawsze jesteśmy przy tobie.
— Wiem.
Byłem zły na siebie, że wciąż nie potrafiłem rozszyfrować danych. Nigdy wcześniej nie miałem aż takich problemów. Na Jeju wieczorami, gdy upewniłem się, że Jungmi śpi, siadałem do laptopa i próbowałem. Nic nie pomagało. Żaden z programów szyfrujących, ani metod.
Jednak wiedziałem, nie mogę się poddać. Ponieważ w głębi siebie czułem, że w tych folderach jest odpowiedź, na każde nurtujące mnie pytanie.
*Wers pochodzi z utworu BTS - "Blood Sweat & Tears
Od Autorki: Oto kolejny rozdział, już dwunasty Oszukanego. Mam nadzieję, że choć rozdziały są krótsze niż we wcześniejszych częściach, to się podobają. Obiecują, że od teraz akcja rusza z kopyta, a co?!
Czytelniku! Jeżeli podoba Ci się to, co tutaj tworzę, proszę pozostaw po sobie ślad - komentarz i/lub gwiazdkę. To naprawdę motywuje do dalszego tworzenia!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top