Rozdział 2: Na zawsze
Gdy tylko dojechaliśmy do domu pobiegłam po plecak. Przeciesz musiałam biegnąć do szkoły!
-Amy, czekaj.
-Tak?
-Jesteś zwolniona z lekcji, dlatego, że całą noc nie spałaś.
-Dzięki.
-Tylko powiedz... Co robiłaś tam na scenie?
-Skąd wiesz, że...
-Widziałem, że tam idziesz. Więc...
-Rozmawiałam z nimi. Wcale nie są groźni. Szczególnie Foxy. On jako jedyny mógł się poruszać swobodnie, bo był w ukryciu. Wiem co powiesz:"On ci mógł wydłubać oczy! Przegryzłby ci głowę!" Ale ja jakoś się ich nie boję...
-Amy... Jesteś bardzo odważna, i zawsze się z tego cieszę, jako twój starszy brat! Ale zbyt starasz się udowodnić to.
-Ale naprawdę ja tego nie robię dla szpanu. Robię to dla pizzy i animatroników!
-Jakbyś chciała, to jutro mam zmianę.
-Będziesz tam znowu?
-Tak.
-Wiesz co... Jestem głodna, i mam ochotę na pizzę. Idziemy?
-Bez przesady! Chcę odespać tę noc, i być bardziej czujny na jutrzejszą sobotnią zmianę.
-To ja tam pojadę sama na rowerze!- pokazałam mu język. Wiem, że on to powiedział, bo jest zmęczony, ale jak już wspominałam: lubię go drażnić.
Pojechałam pod pizzerię. Jak tylko weszłam uderzył mnie zapach pizzy. Usiadłam jak najbliżej sceny, i zamówiłam pizzę. Spod kotary widziałam wystający czarny nos.
Gdy tylko zjadłam pizzę, zauważyłam jakiegoś fioletowego gościa wchodzącego do pokoju z napisem: Nieupoważnionym wstęp wzbroniony.
Myślałam, że ten gość to jakiś ochroniarz, czy ktoś z obsługi, ale wtedy przypomniałam sobie, że ten gość wchodził za mną do pizzerii, i usiadł z tyłu. Postanowiłam to sprawdzić. Chciałam o to zapytać animatroniki wzrokiem. Powinny coś wiedzieć. Gdy podążałam w kierunku drzwi animatroniki patrzała na mnie wzrokiem typu nie idź tam. Ale i tak tam poszłam.
-Co ty tu robisz? Nie widziałeś napisu na drzwiach?!
-Sama chyba też go nie zauważyłaś.
Widziałam, że bierze ze skrzyni nóż. Chciałam uciec, ale on zamknął drzwi.
-Pożegnaj się z życiem poza kostiumem NA ZAWSZE!!!- i wbił mi nóż. Na początku nic się nie działo, ale gdy go wyciągnął widziałam ciemność. Taką samą, jak w pokoju Foxa.
_teraz narrator nie występujący tutaj_
Purple Guy włożył ciało Amy do animatronika w schowku. Ten animatron był nieużywany, był lisiczką i nazywał się Mangle. Powoli Amy się budziła jako animatronik.
_Amy_
Powoli się budziłam. Czy to już koniec? Czy jestem przed sądem najwyższym? Nie. Spojrzałam na się. Byłam lisem! Na podłodze była kartka: Purple Guy widzę, że się obudziłaś! Od teraz jesteś animatronikiem Mangle. Do zobaczenia(kiedyś)!
Gdy tylko skończyłam czytać posmutniałam. To z mojej głupoty nigdy nie zaznam wolności. Nigdy nie ujrzę rodziny, przyjaciół, kolegów...
Nikt mi nie zaufa, oprócz animatronów...
Wtedy się rozejrzałam. Byłam w schowku, a drzwi były lekko uchylone. Popatrzałam na zegar. O 17 pizzeria jest nieczynna, a była 21. Postanowiłam wyjść ze schowka. Widziałam animatroniki.
-Hej! Patrzcie!-Krzyknął Bonny.
-Kim jesteś?-zapytali wszyscy.
-Jestem Amy... Ale jako animatronik to Mangle.
-Jeteś piękna!-Freddy chyba się we mnie zakochał. Wtedy zauważyłam złotego niedźwiedzia. Pewnie to Golden Freddy. Podszedł do mnie.
-Kiedy cię zabił?
-Rano.
-Za niedługo powinien przyjść stróż nocny. Ten twój brat. Nic nie wie, więc postaraj się go przekonać, że to ty. Inaczej jak powie coś tym szefom o nowym dziwnym animatroniku, to możesz trafić do bardzo nieprzyjemnego miejsca. Tam ja trafiłem. Dlatego jestem tak poniszczony... Na szczęście nauczyłem się teleportować.
-Dobrze.-powiedziałam. Wtedy zza kotary wyszedł Foxy. Gdy tylko mnie zobaczył patrzał na mnie i nie umiał przenieść wzroku. Widać, że mnie kocha. W końcu, gdy się zapoznałam z całym lokalem i zdobyłam chłopaka(Foxa) wybiła 24.
-Dobra! To lecę do mojego braciszka.
-A ja idę z tobą!-Foxy na prawdę mnie pokochał. Gdy dotarliśmy w końcu do biura widziałam tam Mike'a. Oczywiście: drzwi były zamknięte.
-Mike! To ja Amy!
-Chlip!-Drzwi i okna były dźwiękoszczelne, a Mike chyba płakał, bo ja nie wracałam do domu cały dzień. Nieprawdopodobne! Mój brat się o mnie martwi!-Amy... Gdziekolwiek jesteś! Powróć do domu!-Ukryłam się, a Mike otworzył drzwi. Ile sił mam w nogach wskoczyłam do biura. Mike się strasznie przeraził.
-P-proszę! N-nie zabijaj m-mnie!-błagał ze strachem w głosie.
-Nie zamierzam, braciszku!-zaczęłam spokojnie.
-Co?! Spokojnie Mike! Ona chce tylko zmniejszyć twoją czujność!
-Mike! Nie wygłupiaj się! Purple Guy mnie zabił jak i tą szóstkę dzieci i włożył mnie do tego animatrona!
-Nie wierzę ci!!!
-To uwierz!
-Tylko jedna rzecz może dowieść, że ty to moja siostra! Jak nazywa się mój różowy słonik?!-tak, tak, mój brat śpi z pluszakiem, którego ma od urodzenia. Widzę wasze rozbawione miny.
-Nazywa się Tadzio!
-T-to niemożliwe!
-Więc mi wierzysz? Nie bój się moich przyjaciół, a raczej mojej nowej rodziny...
-Czemu?! Oni gdy tylko nie jesteś czujny cię zabiją!
-Otwórz drzwi.-powoli i spokojnie poprosiłam.
-Nigdy! Ty masz zawsze dziwne pomysły!-na te słowa sama otworzyłam drzwi. Cała moja "rodzina" weszła do pokoju.
-Nie bój się ich. To jest Bonny, to jest Freddy, a to jest Chica! Ten tutaj to jest Golden Freddy.I mój chłopak- Foxy.
-Czemu się nas boisz?-Zaczął najstarszy czyli Gold.- przecierz jesteśmy ludźmi, tylko zabitymi i włożonymi do tych animatronów, którymi władamy, bo nasza dusza w nie wniknęła.
-Czemu straszycie stróżów nocnych?
-Nie straszymy. Tylko ostatnio jeden prawie zabił Chicę, przez co Bonny się strasznie wkurzył.
-Hej! Jest już 5:50! Wracajmy na swoje stanowiska!-krzyknęłam. Freddy, Bonny i Chica poszli na scenę, Gold poszedł do schowka nr.3, a Foxy pobiegł do zatoki piratów.
-Żegnaj braciszku! Do zobaczenia jutro!-i pobiegłam do zatoki, bo tam narazie się ukrywałam. Tym razem się bałam zostawać sama. I tak Mike został sam, zszokowany.
---..--,-,-,?/€:&!:!28:&!,):€/&,
I co? Podobało się? Powiem jak Amy: do zobaczenia! Komentujcie proszę! Do zobaczenia w next!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top