Rozdział 1:Pierwsza noc

Cześć! Nazywam się Amy, i chodzę do liceum. Mam 19 lat, i mój brat Mike pracuje w freddy fazbear pizza. Dziś postanowił mnie tam zabrać na noc. Czemu na noc, pytacie? Bo pracuje tam jako stróż nocny. Tak naprawdę on mnie nie zabiera tam, bo chciał. Rodzice wyjechali na tydzień na Alaskę, i powiedzieli aby się mną zajął, bo tak naprawdę jeszcze śpi ze mną w pokoju. I go wybłagałam aby mnie też wziął tam, bo niby "się boję" zostawać sama w domu. Tak naprawdę to kłamstwo, bo ja kocham zostawać sama. Tyle że to miejsce mnie ciekawi.

Codziennie chodzę tam na pizzę, i oglądam występ tzw.: animatroników, czyli kurczaka Chici, królika Bonny'ego i niedźwiedzia Freddy'iego. Zawsze mnie tylko ciekawi miejsce za sceną. Jest tam zamknięta kotara i tabliczka z napisem: nie czynne. Z tego co wiem, była tam atrakcja dla dzieci. Atrakcja zwana zatoka piratów czy jakoś tak. I jest tam jeszcze jeden animatronik. Mianowicie lis Foxy. Ja go raz widziałam w moje 7 urodziny. Gdy nikt na mnie nie zwracał uwagi postanowiłam tam zajrzeć. Gdy już byłam za kurtyną widziałam tylko ciemność. W tej ciemności coś się poruszało, i było coraz bliżej mnie. Nagle widziałam połyskujący hak, zęby i metaliczną rękę. Animatronik się na mnie patrzył z ciekawością.
-Czemu nie występujesz razem z innymi?-zapytałam. Odpowiedziało mi milczenie.
-Chodź! Pójdziemy razem na scenę! Za tą kotarą nikt cię nie widzi, i jak ktoś ma cię poznać?- na te słowa Foxy posmutniał, i poszedł w ciemność. Nie wiedziałam jak ten pokój jest duży, ale na pewno był na tyle ciemny, aby zniknąć. Powracając ze wspomnień. Właśnie wyjeżdżam z Mike'iem do celu. Jest 23:53, i jesteśmy na miejscu.
-Dobra! Mamy jeszcze trochę czasu aby dotrzeć do biura stróża!-Powiedział Mike z nutką strachu w głosie.
-Co się dzieje, że się boisz?
-Animatrony.-powiedział i otworzył drzwi. To było ostatnie słowo jakie powiedział do czasu dojścia do biura.
-Ok, z każdą minutą animatroniki są bardziej aktywne. Nie wychodź stąd, bo cię zamordują, rozumiesz?
-Tak.
-I jeszcze jedno! Nigdy w życiu, nie odzywaj się, ani nie patrz do żadnego z nich! Rozumiesz?
-Ale czemu?
-Bo wtedy będziesz mniej czujna.
bim! bom! Wybiła 24:00

Teraz zauważyłam, dlaczego Mike się boi trochę tego miejsca. Co chwila widziałam za szybą Animatrony, które się dobijały do metalowych drzwi. Niestety, tutaj jest strasznie oszczędzany prąd, co oznacza, że drzwi nie mogą być cały czas zamknięte, to samo ze światłem. Mike spoglądał z niepokojem na kamery.
-O nie!
-Co jest?
-Patrz!- pokazał mi kamerę. Rozsunięta kotara w zatoce piratów.
-Zamykaj drzwi! Szybko!!!
-Ale czemu...- nie zdążyłam. Nie zdążyłam ani zadać pytania, ani zamknąć drzwi. Okazało się, że to Foxy biegł. Akurat patrzał na mnie, a ja na niego. Był ode mnie dwa razy większy, a jestem dość wysoka. Tak jak dwanaście lat temu- patrzał na mnie zaciekawionym wzrokiem. I gdy już miałam coś powiedzieć(bo przyznam, że lubię lisy, a ten mi się wyjątkowo spodobał), gdy drzwi się zamknęły. Obok mnie stał Mike. Miał zdenerwowaną minę.
-Co ja ci mówiłem?! Że masz na nie nie patrzeć!!! Były milimetry od katastrofy! Masz szczęście!!!
-Przepraszam...
-I następnym razem wykonuj to, co do ciebie mówię!!!
-Dobrze, dobrze panie niewhumorze.
Spojrzał na mnie z irytacją. Jak ja uwielbiam go denerwować!
Bim! Bom! Wybiła 6:00 koniec pracy!
Nareszcie koniec tej nocy. Nie umiałam się doczekać powrotu do domu.
-To jedziemy?
-Czekaj! Poczekajmy, aż animatroniki powrócą na swoje miejsca.
-O Jacie! Sam mówiłeś, że od szóstej do dwudziestej trzeciej pięćdziesiąt dziewięć są niegroźne!
-Ale i tak wolę być bezpieczny.
Kiedy szliśmy przez lokal czekałam, aż przejdziemy obok sceny. Stały tam tradycyjnie zwierzaki. Puściłam oczko Bonnie'emu, a on mi. Uśmiechnęłam się. Kiedy Mike nie patrzał, oddaliłam się do zatoki.
-Prawdopodobnie do zobaczenia Foxy.
-Do zoaczena.
-Coś jest nie tak?
-Szeka.
-Poczekaj.
Zrozumiałam, że ma coś ze szczęką. Szybko znalazłam jakiś śrubokręt, i naprawiłam szczękę lisowi.
-Dzięki! Od ponad 13 lat nie mogłem normalnie mówić. Ale... Ty się mnie nie boisz?
-Nie boję, tak jak 12 lat temu.
-To ty?
-Amy!
-Muszę już iść! Do zobaczenia.
-Do zobaczenia-powiedział, i zniknął w ciemności.
-Amy!!!
-Jestem!-Krzyknęłam wychodząc zza kotary.
-Gdzieś ty się podziała?
-Nie mogę powiedzieć. Poczekaj chwilę, ok?
-Ale tylko 5 minut.
Pobiegłam na scenę. Zaczęłam szeptać do animatroników.
-Dlaczego tak straszycie? Ja was lubię... Nie chcę siedzieć i patrzeć jak się dobijacie do drzwi... Nie przychodzę tu codziennie na pizzę, poprostu lubię na was patrzeć, jak pięknie gracie... Przychodzę tu od 12 lat... Pewnie mnie nie pamiętacie.-posmutniałam.
-Jasne że pamiętamy!-Powiedziała Chica.
-Zawsze siedzisz jak najbliżej sceny, i patrzysz na nas swoimi pięknymi oczami-Dopowiedział Freddy.
-Lubimy cię. Nikt nigdy nie chciał się do nas zbliżyć jak ty...-Rzekł Bonny.
-Poprostu was lubię.-uśmiechnęłam się.
-Amy! Ile mam czekać? Zaraz odjadę bez ciebie!
-Muszę już iść. Do zobaczenia!
-Do zobaczenia!-powiedzieli chórkiem.

-------•------•--------
I co powiecie? Myślę, że się podobało. Drugi rozdział będzie bardziej... Lepszy;) a więc do zobaczenia w next!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: #fnaf