Rozdział 28
Scarlett stała w oszołomieniu. Ciało jej najlepszego przyjaciela, a zarazem jedynej osoby która szczerze ją kochała leżało parę kroków od niej. Dziewczyna rzuciła się w jego stronę. Padła na mokry asfalt i przytuliła do siebie chłopaka. Z jej oczu nieustannie płynęły łzy. To już nie był zwykły płacz. To była rozpacz. Niebo było zrozpaczone razem z nią, spuszczając grube strugi deszczu.
- Nie! Nie! Nie! Nie! Nie! - krzyczała pełna bólu - Nie zostawiaj mnie Jed - łkała.
Nikt nie miał odwagi podejść do niej i odciągnąć od umierającego chłopaka.
- Tylko Ty mi zostałeś! - krzyczała, pochylając się nad nim.
Ściskała jego rękę i coraz mocniej przytulała do siebie. Nie wierzyła, że to koniec.
- Pomogę Ci Jed! - powiedziała cicho - Tylko... - ciągnęła - Powiedz coś - pogłaskała go po twarzy - powiedz coś i popatrz na mnie swoimi pięknymi oczami. Błagam, Jed! - znowu krzyknęła.
Rozpacz rozdzierała jej serce.
- Powiedz coś!
Spojrzała w niebo. Zimny deszcz i łzy spływały po jej twarzy.
- Nie zostawiaj mnie! - krzyknęła i zawyła głośno.
Nienawidziła całego świata. Czuła, że ciało przyjaciela robi się coraz cięższe, ale nagle poczuła ledwo wyczuwalny ruch. Tak! Jest nadzieja! Wszystko wróci do normy!
Jed powoli otworzył oczy i uśmiechnął się lekko.
- Powiedz coś - załkała Scarlett.
Chłopak ścisnął jej dłoń, którą ciągle trzymała.
- Kocham Cię Scarlett - powiedział cicho, tak, że tylko ona była w stanie to usłyszeć.
- Ja Ciebie też kocham - uśmiechnęła się przez łzy - zostań ze mną i wszystko będzie dobrze - nachyliła się nad chłopakiem jeszcze bardziej, żeby mógł ją lepiej usłyszeć - bez Ciebie nie potrafię żyć. Bez Ciebie nie chce żyć.
- Nigdy Cię nie zostawię - powiedział i chciał dotknąć jej twarzy, ale nie był w stanie już ruszyć ręką. Wiedział, że tutaj ich ziemska przygoda się kończy - Musisz mi coś obiecać - powiedział ostatkiem sił - Nie ufaj nikomu.
Scarlett przytuliła chłopaka. Nie zważała na to, że krew była wszędzie. Chciała być blisko niego, chciała go ogrzać. Chciała żeby wrócił.
- Obiecuję - wyszeptała w jego ramię.
Uścisk Jeda ustąpił. Dziewczyna odsunęła się od niego i patrzyła na pusty wzrok chłopaka. Jego już nie było.
- Powiedz coś! Błagam! To nie może być prawda! - krzyczała zrozpaczonym głosem - Zostań ze mną! - trzęsła się z bólu i żalu, jaki teraz miała w sobie.
Jej serce umarło razem z jej najlepszym przyjacielem. Spojrzała na Deana, Nancy, Mathiu i w końcu Nathaniela. Wszyscy stali w milczeniu. Nancy łkała przytulona do Mathiu. Pozostali patrzyli ze współczuciem na dziewczynę.
- Zróbcie coś! - krzyknęła do nich Scarlett - jeszcze wszystko możemy naprawić! - krzyczała, trzymając martwe ciało Jeda w ramionach - Zróbcie coś..
Dean spojrzał na Nathaniela, który zrobił kilka kroków w kierunku dziewczyny.
- Musimy iść Scarlett - położył jej dłoń na ramieniu, ona nawet tego nie poczuła - musimy uciekać - powiedział pustym głosem.
Scarlett nie reagowała. Tuliła przyjaciela i łkała, nie mogąc pogodzić się z tym, że jego już nie ma.
Nathanielowi też płynęły łzy po policzku, ale nie mógł teraz sie rozkleić. Musiał być silny. Dla niej.
Schylił się lekko i wziął ją pod ramię.
- Scarlett musimy iść - powiedział cicho.
Dziewczyna spojrzała na niego nieobecnym wzrokiem.
- On jeszcze coś powie! - krzyknęła - Musi!
Nathaniel nic nie odpowiedział. Nachylił się nad dziewczyną i wziął ją na ręce. Scarlett zaczęła krzyczeć, wierzgać się, błagać... Chciała zostać przy swoim przyjacielu. Chciała zostać z Jedem.
Nathaniel nie pozwolił jej na to. Niósł ją w stronę samochodu, a łzy cicho spływały mu po policzku.
Jest Wam smutno tak samo jak i mi? :(
writerka
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top