4. DEKRET, TEST I IGLASTA WOŃ p.4
Z zamyślenia wyrwał ją melodyjny głos Hitomi:
-Haru poszedł jako pierwszy! Ten to ma odwagę.
- Też bym była odważna, gdybym za młodu pracowała jako samozwańczy ninja, a raczej najemnik.- Rzuciła kąśliwie Tamako, nasączając słowo „najemnik" niezwykle pejoratywnym wydźwiękiem.
W istocie Haru potrafił się nieźle pojedynkować, co zostało dobitnie potwierdzone, gdy po zaledwie 5 minutach wracał z areny z ogromnym uśmiechem przylepionym do twarzy. Epatował przy tym tak magnetyzującą pewnością siebie, że część maruderów wstała nawet ze swoich siedzisk, by wysłuchać emocjonującego sprawozdania. Haru rzucił tylko kilka niewiele mówiących uwag, po czym skwitował wszystko jednym słowem:
-Łatwizna.
Ludzie sukcesywnie znikali w zielonym gąszczu i po niespełna 10 minutach wracali z powrotem. Testy szły nadzwyczaj sprawnie. Dotychczas Hatake przeegzaminował 27 osób, z czego wszystkie zdały. Napawało to Ayę jeszcze większym lękiem, bo mimo wszystko żywiła cień nadziei, że nie będzie jedyną czarną owcą.
- Ok, moja kolej.- Zakomenderowała Tamako która, choć chciała brzmieć na kompletnie niewzruszoną, nerwowo stukała opuszkami palców o oprawki swoich okularów.
Gdy zniknęła w gąszczu, Hitomi nie pozostawiła na niej suchej nitki.
- I czemu zgrywa taką twardzielkę? Przecież dobrze słyszałam, że głos jej się łamał. Ta jej domniemana perfekcyjność totalnie działa mi na nerwy...
Hirano mruknęła tylko parę niewyraźnych słów w odpowiedzi, obejmując dłońmi podkurczone kolana. Nie miała ochoty na żadne przekomarzanki. W końcu zaraz jej kolej.
- No co Ty Aya!- Rzuciła Hitomi, widząc swoją przyjaciółkę w totalnej rozsypce.- Nie łam się, będzie dobrze. Przecież ten test to tylko formalność, nie widzisz tego?
- Ale Hitomi... ja się nigdy nie biłam, nawet w dzieciństwie zawsze unikałam konfrontacji. Nie jestem ani trochę wysportowana, a moja zwinność pozostawia wiele do życze....
Nie zdążyła dokończyć, bo na horyzoncie zamajaczyła drobna sylwetka ciemnoskórej Tamako.
- Szybka jest- pochwaliła ją Hitomi, krzywiąc się przy tym niemiłosiernie, tak, jakby słowa pochwały ugrzęzły jej w gardle wraz z plasterkiem kwaśnej cytryny.
Tamako zbliżała się do nich z miną pełną rezerwy, nie dającą nic po sobie poznać. Zajęła miejsce tuż obok dziewczyn. Hitomi zmierzyła ją ostentacyjnym spojrzeniem, ale w przypadku tak opornej na mowę ciała kobiety, była zmuszona zastosować bardziej radykalne środki.
-No matko, mów!- Żachnęła się.
-No przecież zdałam- burknęła oburzona hałaśliwym tonem koleżanki, Tamako.- Hirano, teraz Twoja kolej.
Aya posłusznie wstała z ziemi, choć czuła, że wszystkie czynności wykonuje na autopilocie. Jej rozgorączkowane myśli przeskakiwały z jednego dendrytu na drugi. Nieprzyjemne bulgotanie w żołądku spotęgowało się, a wiotkie kolana i mokre dłonie, zostały dopełnione przez rubinowe wykwity na policzkach. Dziewczyna z miną skazańca wlokła się w stronę areny numer 4, ignorując zapewnienia dziewczyn, że na pewno da sobie radę. Po co właściwie zainwestowała w ten obciachowy dres? Dopiero teraz poczuła, że ściągacze przy rękawach lekko uwierają, a materiał, mimo entuzjastycznych zapewnień sprzedawcy, wcale aż tak dobrze nie przepuszcza powietrza.
Po zaledwie kilku krokach ujrzała niewielkie pole treningowe otoczone siatką ogrodzeniową. Furtka stała otworem, a nad nią wisiał symbol Konohy, który Ayi przywodził na myśl bardziej ślimaka, aniżeli liść. Mniej więcej na środku areny, z rękami wciśniętymi w kieszenie, stał Hatake Kakashi. Jego marsowa mina, choć dobrze wyuczona, zdradzała oznaki znudzenia. A może to tylko opadająca powieka nadawała twarzy pewną ociężałość? Ninja zobaczywszy zmierzającą w jego kierunku wysoką i piekielnie roztrzęsioną blondynkę o złotych oczach okolonych długimi, ciemnymi rzęsami, ruszył leniwie w jej stronę. Z odległości kilku metrów Ayi wydawało się, że Kakashi jest jeszcze postawniejszy niż normalnie. Przewyższał ją co najmniej o dwie głowy, a ona zaliczała się przecież ze swoimi 174 cm do względnie wysokich dziewcząt.
-Jak się Pani nazywa?- Odezwał się jounin. Fakt, że nosił opaskę i maskę zakrywającą pół twarzy, dodawał mu jeszcze więcej surowości.
- A... Hirano Aya.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top