3. DEKRET, TEST I IGLASTA WOŃ p.3


Wśród zgromadzonych rozległ się nerwowy szept, a twarze większości osób skrzywiły się znacząco. Choć dobrze zdawali sobie sprawę z tego, że oblanie testu jest równoznaczne z utratą stanowiska, usłyszenie tych słów na żywo z ust ich egzaminatora, sprawiło, że zyskały one na realności i niebezpiecznie wwiercały się w umysły szarej masy robotniczej. Właściwie to gdyby nie dekret, którego wstępny projekt zatwierdzono niecałe pół roku temu, Aya wraz ze swoimi współpracownikami spałaby jeszcze w objęciach kojąco ciepłej pościeli. Niestety los chciał, że wraz z wejściem w życie rozporządzenia o numerze 2774, wszyscy urzędnicy Wioski Liścia musieli w możliwie jak najszybszym czasie nabyć podstawowe umiejętności shinobi, zyskując w ten sposób tytuł genina. Nie trzeba przy tym dodawać, że sromotna część urzędniczej armii średnio kwapiła się do pozyskiwania nowych umiejętności, o ile już takowych nie posiadała. Sytuacja Hirano Ayi, na tle jej kolegów, wyglądała dość nieciekawie. Dziewczyna nie pochodziła bowiem z Konohy, co czyniło ją całkowitym laikiem i dyletantem w kwestii sztuki ninja. Jej kompetencje ograniczały się do wypełniania sterty papierów, odpowiadania na nurtujące pytania czytelników i skrupulatnego przygotowania pedagogicznego, w ramach którego udało się jej dorwać dodatkową posadę nauczycielską. Jako rodowita góralka urodzona w niewielkiej, ale za to niezwykle urokliwej wiosce, miała styczność z shinobi zaledwie kilka razy. Sam fakt, że udało się jej wyrwać ze swojej zaściankowej i niespecjalnie perspektywicznej małej ojczyzny, już poczytywała sobie za sukces. Oczywiście od momentu, w którym zyskała w Wiosce Liścia posadę bibliotekarki i specjalnego pedagoga dla osób z zaburzeniami rozwoju, codziennie widywała zastępy wojowników ninja w swoich surowych granatowo-zielonych uniformach, którzy czujnym wzrokiem monitorowali otoczenie. Niekiedy zdarzyło się jej także dostrzec trenujących shinobii, a widok ich gibkich i błyszczących od potu ciał, zawsze wzbudzał w niej podziw, ale również dostarczał dziwnego rodzaju niepokoju.

Gdy Hatake zniknął między rozłożystymi drzewami wśród egzaminowanych rozpętała się prawdziwa burza wrzasków, podniesionych tonów i głosów nieznoszących sprzeciwu. Co bardziej ekspresywne jednostki wymachiwały nerwowo rękami, chcąc przejąć dowodzenie nad tą, pozbawioną autorytetu, masą. Ayi było w zasadzie wszystko jedno, kiedy uda się na arenę. I tak podświadomie czuła, że nie da rady zaliczyć testu. Odwlekała jednak tę perspektywę możliwie jak najbardziej, bo wyobrażenie o utracie dotychczasowej posady, sprawiało, że jej ciało zalewał dreszcz niepokoju. W rodzimej wiosce wszyscy mieszkańcy szeptaliby na jej widok, przybierając ten protekcjonalny wyraz twarz. Zawitanie z powrotem do Maito wiązałoby się z zaakceptowaniem własnej porażki. „Nie poradziła sobie w wielkim świecie"- o właśnie tak by gadali, a Aya była pewna, że niektórym osobom wypowiedzenie tych słów, sprawiłoby niekłamaną satysfakcję. Poza tym nie o samą plamę na honorze tu chodzi. Zostawienie Shiro samego w wiosce liścia, wydawało się jej czymś dalece niestosownym. Była za niego odpowiedzialna od momentu, gdy pewnego mroźnego wieczoru przyjęła go pod swój dach. Czy to między innymi nie dla tego małego niegdyś brzdąca, zgodziła się opuścić Maito i zadomowić tutaj? Marzenie Shiro o zostaniu poważanym ninja było także jej marzeniem. Jako dwójka sierot, rozumieli się niemalże bez słów, choć chłodne usposobienie Hitsugayi niejednokrotnie utrudniało sprawę. Obecnie świeżo upieczony shinobi przebywał gdzieś w Kraju Fal na swojej pierwszej misji. Aya z utęsknieniem wyczekiwała powrotu 14-latka, a jeszcze bardziej martwiła się o jego zdrowie. Ufając statystykom, dziennie traciło przecież życie od 2-10 shinobii, i choć Toushiro niewątpliwie posiadał ogromny talent, to droga którą musiał przejść, by stać się naprawdę silnym, wciąż stała przed nim otworem.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top