22. SPECJALNY ODDZIAŁ TAKTYCZNO-SKRYTOBÓJCZY p.1
Oczekując w skupieniu na powrót Shiro, odnajdywała ulgę w użalaniu się nad sobą. Słowa Tamako, choć wypowiedziane naprędce i w gniewie, wyryły się na stałe w jej podświadomości. Była słaba. I nie chodziło tu o siłę fizyczną, na której deficyt skądinąd także cierpiała. Brak tężyzny wynikał bowiem ze specyfiki upodobań Ayi, wśród których nie było miejsca na wyciskanie dwucyfrowej liczby kilogramów i marsze z ciężarkami w rękach. Zdecydowanie bardziej doskwierała jej wątłość charakteru.
Jak każdy dorosły człowiek, była świadoma swoich wad. Nie oznaczało to jednak, że od razu chce je eksponować całemu światu. Tuszowanie niedoskonałości natury osobistej było znacznie wygodniejsze, uwalniało od wścibskich i niekoniecznie łatwych pytań oraz pozwalało na połowiczne wybielanie własnego wizerunku. Jednakże owe działanie, nie zawsze zdawało egzamin. Zatajanie przywar sprawdzało się, gdy w grę wchodził czynnik ludzki. W konfrontacji z sumieniem, skrzętnie budowana ułuda, rozpadała się niczym domek z kart.
Aya zdała sobie sprawę, że na przełomie kilku ostatnich lat, kluczowe decyzje w jej życiu były podszyte lękiem. Nie kierowały nią żadne wzniosłe ideały, potrzeba samorealizacji, czy chęć poznawania własnych granic. Każde działanie było podyktowane mniejszym lub większym strachem, który na tle odczuwanych przez nią emocji, zawsze grał pierwsze skrzypce. Była niewolnikiem własnych, irracjonalnych lęków... Nawet jeśli postronny obserwator nigdy nie zdobyłby się na tak śmiałą tezę- wszak przeprowadzka z rodzinnej wioski do Konohy była poczytywana jako akt odwagi- , to Aya i tak wiedziała, jak było naprawdę.
Decyzja o zmianie miejsca zamieszkania kiełkowała w głowie Hirano już od jakiegoś czasu. Była to jednak zbyt przerażająca wizja, by wszcząć jakiekolwiek kroki w kierunku jej realizacji. Ona i Shiro w wielkim mieście? Nowa praca? Gdzie mieliby mieszkać? Jak poradzi sobie z formalnościami i aklimatyzacją w nowym środowisku? A co jeśli ludzie z Konohy, statystycznie, rzucają więcej krytycznych spojrzeń niż mieszkańcy Maito? Jak ona to zniesie!
"Boję się, więc zwlekam"- oto jej dewiza życiowa, którą powinna wygrawerować na czole, drzwiach i jeszcze w paru innych, koniecznie rzucających się w oczy, miejscach. Gdyby nie stanowczy zamiar Shiro, który oznajmił jej pewnego marcowego wieczoru, że mieszkanie w tym grajdole do niczego ich obojga nie zaprowadzi, prawdopodobnie nadal utrzymywałaby się z wypasania owiec. Początkowo chciał się wyprowadzić sam, jednakże Aya, powodowana przypływem troski, postanowiła mu towarzyszyć... A przynajmniej tak myślał Shiro i jeszcze kilka osób z jej środowiska. Po prawdzie, poczuła niewysłowioną ulgę, gdy jedenastoletni wówczas brzdąc, planował wziąć sprawy w swoje ręce. Dzięki temu, nie musiała przez wszystko przechodzić sama, co znacznie zredukowało poziom towarzyszącego jej stresu. Nie zamierzała jednak przyznawać się do tego przed kimkolwiek. Zresztą, co miałaby powiedzieć?
- Hej, jestem Aya mam 22 lata i w strachu przed jakimikolwiek zmianami, pozwoliłam czternastolatkowi decydować o moim życiu.
Po tych słowach winna zapaść kurtyna. Chociaż przydałby się jeszcze jakiś order, nadawany w imię osiągnięcia kwintesencji bierności.
Z mieszanką podziwu obserwowała proces wkraczania swoich braci w dorosłość. Było coś magicznego w sposobie, w jakim stawiali czoła przeciwnością losu i akceptowali wszelkie wyzwania, pozwalające im choć trochę przybliżyć się do osiągnięcia mitycznej dojrzałości. Ciężko było dotrzymać im kroku, a gdy na dobre ewakuowali się z jej życia, Aya przeniosła podobne odczucia na Shiro.
On również reprezentował postawę nienaznaczoną chociażby cieniem zwątpienia we własne możliwości. Uparcie parł do przodu, każdego dnia zdobywając kolejne szczyty.
Pewnego wieczoru nawet go o to spytała. Przez chwilę myślała, że zarówno jej bracia jak i Shiro, korzystają z jakiejś uniwersalnej metody na ujarzmianie lęku, której ona po prostu nie poznała. Może była tego dnia nieobecna w szkole? Albo nieuważnie wczytywała się w jakiś naszpikowany mądrościami tekst?
- Shiro, czy Ty się w ogóle boisz?
- Czego mam się bać?
- Pytam ogólnie. Czy zdarza Ci się odczuwać lęk?
- Oczywiście. Ale zanim dopuszczę go do głosu, upewniam się, że zadziała on na mnie mobilizująco. W przeciwnym wypadku, całkowicie go ignoruję. Ninja nie mogą sobie pozwolić na to, by bezpodstawne lęki kształtowały ich hart ducha.
- W jaki sposób go ignorujesz?- Spytała z zaciekawieniem, czując, że jest coraz bliżej rozwiązania zagadki.
- Cóż, ciężko stwierdzić. Można powiedzieć, że przepuszczam go przez odpowiedni filtr w głowie, który racjonalizuje wszelkie obawy.
- Filtr?
- No tak. Ogromne sitko, które nie przepuści nawet najdrobniejszych cząsteczek strachu, zbudowanych z absurdu. Bo po co mam się martwić o to, jaka będzie jutro pogoda, skoro totalnie nie mam na to wpływu?
I w tym momencie wszystko stało się jasne. W chwili narodzin poskąpiono jej ów filtru. Tak samo, jak albinosom szczędzi się melatoniny, a karłom hormonu wzrostu. Prosta sprawa. Było to dla Ayi wytłumaczenie o tyle wygodne, że nie zakładało żadnych rewolucyjnych zmian w jej życiu. Wystarczyło je po prostu zaakceptować, co też uczyniła, chociaż zdarzały się momenty takie jak dzisiaj, w których budził się w niej jawny sprzeciw. Może jednak posiadała to wielkie sitko na absurdy? Tylko nigdy nie walczyła dostatecznie mocno o jego wyzwolenie? Może Tamako wcale nie miała racji i taki ktoś jak ona mógł zawalczyć o względy jednego z najznamienitszych jouninów w wiosce?
♡♡♡♡♡♡♡
Mrok gęstniał z każdą chwilą. Piro znajdował się jeszcze w mieszkaniu Kakashiego. Na szczęście gospodarz wybaczył mu rozbitą szybkę od budzika, choć ciężko było zatrzeć niefortunne pierwsze wrażenie. Aya miała odebrać swojego pupila nazajutrz, uprzednio pytając o zdanie Shiro, któremu najwyraźniej nie spieszyło się do domu.
Postanowiła wyjść przed chatkę w poszukiwaniu ostatnich podrygów lata. Magia lasu uderzyła w nią już od progu, podobnie jak widok dwóch antagonistycznych sylwetek, zmierzających pewnie w jej kierunku.
- Czyżbym miała deja vu. - Mruknęła Aya, przypominając sobie zajście sprzed kilku dni.
W duchu prosiła wszystkie bóstwa świata, by rosła postać nie okazała się być jej senseiem.
Ktokolwiek wsłuchiwał się tego wieczoru w ludzkie prośby, musiał czerpać satysfakcję z robienia wszystkim na przekór.
Tym razem czekała ją jednak miła odmiana. Kakashi nie ignorował jawnie jej obecności, ba, uśmiechnął się nawet, unosząc dłoń w geście powitania.
Aya odpowiedziała mu tym samym, z lekkim rozbawieniem odnotowując, że Hatake i Shiro wyglądają razem niemalże jak ojciec i syn. Była to głównie zasługa jasnych włosów, które u młodego shinobi przybierały perłowobiały odcień, zaś u Kakashiego mieniły się szarymi refleksami. Jeśli wierzyć plotkom, łączyło ich jeszcze coś- oboje byli piekielnie zdolni.
- Cześć Aya- odparł Shiro. Nie wyglądał przy tym na zmieszanego. Pewnie już dawno zapomniał o tym, jak ostatnio potraktował Hirano. Ona zresztą też nie żywiła do niego żadnej urazy. Odnosiła natomiast niepokojące wrażenie, że od tamtego incydentu upłynęły lata świetlne.
- Witam panów i zapraszam na skromną kolację.
- Podobno już o wszystkim wiesz- zaczął Kakashi, otwierając drzwi.
- Nie do końca. Tamako nie była zbyt rozmowna.
- Za to Ci dwaj półgłówcy, owszem. Zafundowali Ci przesłuchanie?
- Tak - Aya wzdrygnęła się na samo wspomnienie.- Kompletnie się tego nie spodziewałam, ale na szczęście nie przepytywali mnie zbyt gruntownie. Chcieli wiedzieć gdzie byłam wczorajszego wieczoru.- Dodała nieco ciszej, chcąc dać jouninowi do zrozumienia, że musiała wyznać prawdę. Niepokoił ją fakt, że do środowiska zawodowego Kakashiego może trafić pogłoska, iż spędza on wieczory ze swoją podopieczną. Nie chciała by miał przez nią jakiekolwiek kłopoty.
- Rozumiem- odpowiedział chłodno.
- Zajmijcie miejsca, zrobiłam sporo okonomiyaki.- Zaczęła polubownie, chcąc załagodzić sytuację.
Shiro nie trzeba było zapraszać do stołu. Na co dzień żywiący się w budkach serwujących szybkie dania, łaknął odmiany w postaci domowych, swojskich potraw. Poza tym przepadał za kuchnią Ayi i wiedział, że jej okonomiyaki nie ma sobie równych.
- Ja podziękuję, muszę przekazać raport z misji Pakkunowi, żeby zdążył przed ciszą nocną dostarczyć go do Hokage. Zaraz wracam. - Kakashi schował ręce do kieszeni i niespiesznym krokiem wyszedł na zewnątrz.
- Cały dzień spędził na misji i nie jest głodny?- Mruknęła zawiedziona Aya. Świadoma swoich zdolności kulinarnych, liczyła na to, że pozytywnie zaskoczy podniebienie jounina.
- Nawet jeśli doskwiera mu głód, sensei stroni od spożywania posiłków przy ludziach.- Zawyrokował Shiro, racząc się solidnym kawałkiem omletu.
- Unika jedzenia przy innych? Ale po co?
- To chyba oczywiste, prawda? Nie chce ujawnić, co tak naprawdę skrywa pod maską.
- Zaraz, zaraz Shiro... Nigdy nie widziałeś go bez maski?
- W żadnym wypadku. Znam shinobi, którzy współpracują z Kakashim od kilkunastu lat i nigdy nie widzieli jego prawdziwej twarzy. Swoją drogą narosło wokół niej wiele mitów.
Aya nie mogła przejść obok takiej wiadomości obojętnie. Skoro jounin tak bardzo stronił od ściągania maski, dlaczego dał jej sposobność ku temu, by dzisiejszego poranka ujrzała jego twarz w pełnej krasie? Czy naprawdę był aż tak wyczulony na punkcie swojej prywatności? Musiała to czym prędzej zweryfikować.
- Shiro, powiedz mi- zaczęła niby od niechcenia, popijając dla kurażu cierpką, białą herbatę.
- Hmm?
- Naprawdę nigdy nie widziałeś twarzy Kakashi-senseia?
- Już Ci powiedziałem, że nie.
- Nawet z samego rana, tuż po przebudzeniu?- Aya nachyliła się konspiracyjnie w stronę chłopca.
Shiro z impetem odłożył naczynie na stół, po czym zmierzył bibliotekarkę sceptycznym spojrzeniem.
- Nawet mi nie mów, że Ty też wietrzysz sensację. Kakashi-sensei to przede wszystkim niesamowicie skuteczny shinobi, od którego mogę się wiele nauczyć - perorował.- Nie interesuje mnie to, co skrywa pod swoją maską.
- Pozwól zatem, że zapytam wprost - kontynuowała niezrażona Aya.- Czy Kakashi-sensei sypia bez maski?
Shiro przewrócił teatralnie oczami. Nie wiedział po co Hirano potrzebuje aż tak szczegółowych informacji na temat ich senseia. Niemniej z racji tego, że mieli na jakiś czas razem zamieszkać, postanowił przyjąć ją jak najcieplej. Znał ją nie od dziś, perspektywa braku dachu nad głową musiała spędzać jej sen z powiek i doprowadzać do napadów lęku.
- Nie. Kakashi-sensei zawsze sypia z maską.
- Zawsze? Jesteś tego absolutnie pewien?
- Najlepiej sama go o to spytaj.- Zawyrokował Shiro, dokładnie w momencie, w którym jounin zmaterializował się w kuchni.
- Masz do mnie jakąś sprawę, Hirano-san?- Kakashi zajął miejsce tuż obok Ayi.
W nozdrza uderzył ją zapach sosnowego lasu, dopieszczony delikatną nutką trawy cytrusowej. Oto jest, jej prywatne opium, przy którym traciła zmysły i resztki przyzwoitości.
- Aya chciała się dowiedzieć...- Zaczął Shiro, zabierając się za porcję przeznaczoną dla jounina.
- ... Jak tam Pakkun?!- Niezręcznie i nazbyt głośno weszła chłopakowi w zdanie, trącając łokciem porcelanowy półmisek, który- gdyby nie refleks Kakashiego- niechybnie rozsypałby się w drobny mak w zetknięciu z podłogą.
Jounin zmierzył urzędniczkę uważnym spojrzeniem, pod naporem którego cała twarz Ayi przeistoczyła się w antyreklamę cery naczynkowej.
- Pakkun ma się dobrze i przesyła pozdrowienia. Chyba Cię polubił.
- No to świetnie- uśmiechnęła się nerwowo. Zdecydowanie zbyt nerwowo.
Shiro posłał w jej kierunku błagalne spojrzenie, dyskretnie pukając się w czoło. Trudno było określić, czy Kakashi wyłapał tę drobną wymianę gestów pomiędzy swoimi uczniami. Nawet jeśli wszystko zarejestrował, to nie dał nic po sobie poznać.
Aya, chcąc ukryć zażenowanie, pozbierała brudne naczynia i z niezwykłą pieczołowitością zaczęła nanosić na nie grubą warstwę płynu. Przestronna kuchnia Shiro zawsze była obiektem jej zazdrości. Tym bardziej, że świeżo upieczony ninja spędzał w niej statystycznie najmniej czasu ze wszystkich dostępnych w domu pomieszczeń.
- Podczas gdy wy plotkowaliście na mój temat, ja byłem zajęty omawianiem z gorą dość istotnej wiadomości- zaczął konspiracyjnie Kakashi, stukając palcami o blat.
- Co to za wiadomość?- Spytał wyraźnie zainteresowany Shiro. Nic nie zajmowało go bardziej niż misje i regularne treningi.
- Zmieniono Ci przydział.
- Znowu? To już trzeci raz w przeciągu kwartału...
- ... Zostałeś wcielony do ANBU.
Tym razem Kakashi nie zdążył zareagować w porę. Fragment bogato zdobionej, porcelanowej zastawy, wypadł z rąk Hirano, roztrzaskując się na tysiące małych kawałeczków.
❤♡♥❤♡♥❤♡♥❤♡♥❤♡♥❤♡♥❤♡♥❤♡♥❤♡♥❤♡♥❤♡♥❤♡♥
Witajcie Kochani!
Początek rozdziału nie kipiał od emocji, ale musicie mi to jakoś wybaczyć. Chciałam drobiazgowo zarysować charakter Ayi, zwłaszcza pod kątem jej największej słabości. Burzliwa przeszłość stanowi fundament jej osobowości, podobnie jak u Kakashiego- z tym że jego przeszłość zapewne już znacie :).
Ostatnio zmagam się z wieloma problemami, które jak na ironię, wyzwalają we mnie potrzebę schowania się w bezpiecznym świecie słów. Dziękuję wam za tak pozytywny odbiór tego opowiadania. Ilekroć mam gorszy dzień, odpalam sobie sekcję komentarzy i od razu robi mi się cieplej na sercu. Nawet moja ulubiona czekolada, w starciu z pozytywną energią którą mi dajecie, odpada w przebieżkach.
Dziękuję!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top