21. POD OSŁONĄ NOCY p.2

Śniło jej się, że tonie w wielkim zbiorniku wodnym, porośniętym pajęczymi nićmi. U brzegu widziała Shiro, Kakashiego, Tamako oraz Hitomi, wpatrzonych w jej zmagania z żywiołem, co najmniej jakby oglądali reality show. Nikt nie kwapił się do pomocy, a ona- z początku zwolna i ledwo zauważalnie- zaczęła opadać na samo dno.

Obudziła się zlana potem, z piskiem cisnącym się na usta. Zanim zdołała jednak wydobyć z siebie jakikolwiek dźwięk, w porę pojęła, gdzie tak naprawdę się znajduje- w jej osobistym terra incognita, porażającym prostotą i bezosobowością. Fascynowało ją ono znacznie bardziej niż niejedno designerskie wnętrze. A powód owej niezdrowej fascynacji, mieścił się niecałe dwa metry od niej.

... I również nie spał.

Oboje leżeli wplątani w ciszę, czując, że zamiast kilku paneli podłogowych dzieli ich coś więcej- morze niezręczności i wzajemnej fascynacji. Sęk w tym, że żadne z nich nie przyznałoby się do tego, nawet pod naporem najbardziej wyrafinowanych tortur.

Aya przewróciła się na boku w stronę Kakashiego. Świtało, dzięki czemu widoczność wzrastała z każdą, upływającą minutą. Chciała to wykorzystać i zweryfikować słowa Pakkuna, choć w momencie gdy je usłyszała, nigdy nie przeszłoby jej przez myśl, że poczuje pragnienie, by skonfrontować ów pogłoskę z rzeczywistością.

Wykonując niezgrabnego fikołka, była pewna, że sensei jest pogrążony w głębokim śnie i nawet jej ekwilibrystyczne wybryki, nie będą w stanie go rozbudzić. Tym bardziej doznała szoku, gdy okazało się, jak bardzo minęła się z prawdą. Kakashi wcale nie spał. Owszem, leżał na łóżku, częściowo przykryty kołdrą, która zakrywała przestrzeń od pasa w dół, ujawniając muskularny tors oraz solidnie wyrzeźbione ramiona. Jedno z nich pokrywał niewielki, ale niewątpliwie przykuwający spojrzenie, krwistoczerwony tatuaż, który dodawał swojemu właścicielowi pewnej zadziorności.

Aya nie zwykła piszczeć i chichotać konspiracyjnie z zachwytu na widok plażowych sylwetek, czy postawnych postur mijanych na ulicy mężczyzn. Czasami odrywała się także od własnej cielesności, znikając na długie godziny w krainie rozmyślań i snucia hipotez, stąd też niespecjalnie interesowała ją powierzchowność innych. Owszem, kłamstwem byłoby przyznać, że kompletnie nie zwracała na nią uwagi- wszak pierwsze wrażenie bierze się zawsze z namacalnego zbioru cech danej osoby, który jesteśmy w stanie wyodrębnić już na pierwszy rzut oka.

Tym razem było jednak inaczej. Uderzyła w nią nieznana dotąd fala gorąca, która rozlała się aż po czubki palców, wzniecając w ciele ciąg przyjemnych wibracji.

- Dzień dobry.- Zamruczał.

Hirano dopiero teraz spostrzegła, że sensei nie przywdział maski.

Z pewną dozą paniki skonstatowała, że w wersji saute wygląda jeszcze lepiej niż z płachtą granatowego materiału na twarzy. Jeśli więc nie szpecił go żaden defekt, nie licząc głębokiej bruzdy ciągnącej się wzdłuż lewego oka- które zresztą pozostawało przymknięte- po co przywdziewał maskę? I dlaczego musiał okazać się aż tak nieprzyzwoicie męski? Na te wszystkie pytania, galopujące przez sieć neuronów Ayi, nie było stosownych odpowiedzi.

- Dzień dobry- odparła onieśmielona, skupiając wzrok na jego twarzy.

Pieprzyk usytuowany na brodzie Kakashiego przełamywał pewną surowość w rysach szczęki, a szare włosy, opadające w nieładzie na czoło i linię uszu, podkreślały wydatne kości policzkowe.

- Wpatrujesz się we mnie jak w obrazek w celu zweryfikowania, czy mam na sobie bieliznę?

- Co? Nie... Ja...

- Pakkun znowu zrobił ze mnie nudystę?

- Znowu?- Zaciekawiła się Aya, przeklinając swoje przekrwione policzki za niesubordynację i wystawianie jawnego świadectwa jej zaaferowaniu.

- To jego stary numer- uśmiechnął się.- Ale jeszcze nikt poza Tobą, nie potraktował tego aż tak poważnie.

Hirano nie wiedziała, czy odebrać te słowa jako przytyk. Wiedziona taktem, postanowiła puścić je mimo uszu.

- Wspominał również, że z równym upodobaniem, z jakim nie noszę bielizny, rzucam się na nocujące w moim mieszkaniu kobiety?- Kakashi wiedział, że nie powinien aż tak przeciągać struny, ale wprawianie Ayi w popłoch, niezmiernie go bawiło.

- Nic takiego nie mówił- zaśmiała się, maskując w ten sposób swoje zakłopotanie.

- Może dlatego, że to akurat prawda.

Dziewczyna spojrzała na niego nieodgadnionym wzrokiem, który zdawał się przenikać ciało Kakashiego na wskroś. Wyraźnie przy tym posmutniała, co kazało mu twierdzić, że jednak odrobinkę przegiął.

- Powiedziałem coś nie tak?

- Nie, skąd. Po prostu boję się, że za chwilę przemienisz się z osoby rzucającej kawałami, w surowego i rzeczowego gospodarza, a Twoje spojrzenie zacznie ciskać piorunami.

A jednak mnie rozgryzła. Połowicznie. Nawet jeśli zobowiązałem się być wobec niej zdystansowany, to i tak łamię dane sobie słowo. Jeśli nasza relacja zabrnie zbyt daleko, będą z tego same kłopoty. Opanuj się. To tylko przeciętna dziewczyna, w dodatku nie szukająca łóżkowych przygód, odpuść ją sobie.

Drażliwą atmosferę przerwało przeciągłe miauknięcie, stanowiące zapowiedź wkroczenia na salony czarnego kociaka. Czworonóg szybko zadomowił się w nieswoim mieszkaniu, o czym świadczyło jego zuchwałe zachowanie. Najpierw wskoczył na parapet, trącając umieszczony na nim budzik, po czym nie bacząc na konsekwencje, wykorzystał zasłonę w roli drapaka.

- Hirano-san, to Twój kot?- Spytał skonsternowany Kakashi.

- O matko! Na śmierć zapomniałam powiedzieć Ci o Piro!

♡♡♡♡♡♡♡

Dalsza część dnia, choć niewątpliwie mniej emocjonująca, stanowiła dla niej miłą odskocznię od rozmyślań nad niewiadomymi. Przede wszystkim, zmusiła się do działania. Wzięła dzień wolnego oraz uprzątnęła zalane mieszkanie, z którego na szczęście udało się jej odratować sporo niezbędnych rzeczy. Właściciel twierdził, że proces renowacji niewielkiej przybudówki zamknie się w dwóch miesiącach. Nie miała zatem innego wyjścia, jak skorzystać z gościnności Shiro. Objuczona siatkami, z których wylewały się tony swetrów, nogawek spodni i kolorowych podkoszulków, zmierzała w kierunku chatki swojego przyjaciela.

Gdy była już o krok od opuszczenia wioski, drogę zabiegła jej rozemocjonowana Hitomi, która na pierwszy rzut oka wyglądała na mocno skacowaną.

- Aya! Tak się cieszę, że Cię złapałam!- Wysapała, w pośpiechu gładząc rozwichrzone włosy, które pod naporem dotyku, spuszyły się jeszcze bardziej.

- Hitomi, znowu cuchniesz alkoholem.- Hirano zrobiła dyskretny krok w tył. Wiedziała, że nie powinna matkować swojej przyjaciółce, ale specyfika jej wieczornych wypadów nawet w ułamku procenta nie korespondowała ze zdrowym rozsądkiem. Czego efekt, jak można się było domyślać, stanowiły jednonocne historie miłosne przypieczętowane moralniakiem.

- Oj przestań moralizować i mnie posłuchaj!

- No dobrze, zamieniam się w słuch.- Aya już przygotowywała się na barwny monolog, występujący pod roboczym tytułem: "Jak przespałam się z dupkiem".

- Tamako znalazła kolejnego trupa. Dryfował w jeziorze. Twierdzi przy tym, że wczoraj to ty dokonałaś podobnego odkrycia.

- Kolejna ofiara?- Wyszeptała w odpowiedzi, czując jak uginają się pod nią kolana.- Jesteś pewna, że to nie przypadek?

Hitomi przewróciła oczami. Robiła tak zwykle, gdy ktoś śmiał podważać słuszność jej słów.

- Nie znam szczegółów, ale Tamako prosiła mnie, bym niezwłocznie sprowadziła cię na posterunek. - Widząc wyrywającą się do odpowiedzi Hirano, dodała naprędce- pytania i wątpliwości odłóż na później. Zostałam brutalnie zbudzona, postawiona do pionu i zaprzągnięta do roboty. Okaż trochę litości wczorajszej kumpeli.

- Prowadź. - Zawyrokowała Aya, czując że najmniej emocjonująca część dnia, odchodzi właśnie w niepamięć.

Na miejsce dotarły niecały kwadrans później. W niewielkim, nieklimatyzowanym i zatęchłym pomieszczeniu, Aya ujrzała więcej osób, niż śmiała oczekiwać. Oprócz nad wyraz pobudzonej Tamako, która przemierzała klitkę w tę i z powrotem, za biurkiem siedziało dwóch chunninów w mundurach. Sądząc po ich pełnych rezerwy minach, nie mieli do przekazania najlepszych wieści.

- Hirano Aya-san?- Spytał jeden, nim zdążyła wydusić z siebie choćby jedną głoskę.

- Zgadza się- odparła zajmując wskazane miejsce.

- Mamy do pani kilka pytań.- Zaczął ten drugi, wymownie zerkając na Hitomi, która świdrowała ciekawskim spojrzeniem stosy równiutko ułożonych akt.

- Dobrze już, dobrze, wychodzę.- Odparła.

Chunnin odprowadził ją wzrokiem, po czym odchrząknął dwukrotnie, jakby chcąc zakomunikować zgromadzonym, że wszystkie przeszkody zostały już usunięte i można przejść do meritum.

- A zatem, Hirano-san. Gdzie znajdowała się pani dzisiejszego wieczoru?

- Słucham?- Aya nie wiedziała jak zareagować na tak postawione pytanie.

Nie przyszła tutaj na przesłuchanie, jej celem było poznać szczegóły kolejnego morderstwa. Odwróciła się w stronę Tamako, szukając wzrokiem wsparcia. Ta jednak nie zamierzała jej niczego ułatwiać.

- Ponawiam pytanie. Gdzie przebywała pani w nocy?

- Chyba nie sądzicie, że mogę mieć cokolwiek wspólnego z...

- ... Proszę odpowiadać na zadane pytania.- Wtrącił roślejszy chunnin, do którego Aya poczuła natychmiastową niechęć.- Na wyjaśnienia przyjdzie jeszcze pora.

- Nocowałam u mojego nauczyciela.- Odparła zgodnie z prawdą, czując na sobie zaciekawione spojrzenie Tamako.

- Proszę podać jego pełne imię i nazwisko.

- Hatake Kakashi.

Tamako ze świstem wciągnęła powietrze. Czyżby relacja senseia z Ayą dalece wykraczała poza sferę czysto zawodową?

- Czym zajmowała się pani tego wieczoru?- Spytał tyczkowaty ninja, bawiący się długopisem.

- Głównie spaniem.

- Doprawdy?- Wtrącił dryblas, uśmiechając się obleśnie.

- Nie wiem co pan insynuuje.- Ayi coraz bardziej nie podobał się kierunek, w którym zmierza ta rozmowa. Dodatkowo deprymowała ją obecność przyjaciółki. Po cichu liczyła, że nikt nie dowie się o jej wczorajszym wieczorze. Nawet jeśli nie miała sobie nic do zarzucenia, to i tak sam fakt nocowania u niezamężnego mężczyzny, był dla co poniektórych równoznaczny z miłosnymi igraszkami.

- Ależ ja nic nie insynuuję. Tylko doceniam wybór Kakashiego. Zawsze miał dobry gust.

Poczuła się tak, jakby dostała w twarz. W dodatku w tej małej klitce bez okien, zrobiło się nagle nieprzyzwoicie duszno. Ociężałość powietrza spowodowana nadmiernym stężeniem dwutlenku węgla, działa na nią niczym katalizator lęków. Pragnęła zerwać się do biegu, byle jak najdalej stąd.

- Skąd w ogóle ten pomysł z przesłuchaniem?- Zapytała, starając maksymalnie skupić się na rozmowie.

- A nie wydaje się pani dziwne, że w noc po odkryciu przez panią trupa, ginie kolejny chłopiec? I to w bardzo podobnych okolicznościach. - Dryblas przybliżył się do niej, cedząc każde słowo, tak, że czuła swąd kawy i tanich papierosów, dobywający się z jego ust.- Sprawcy lubują się w takich gierkach. Najpierw stawiają siebie w roli ofiary, bądź odkrywcy traumatycznego zajścia, a koniec końców okazuje się, że to oni za wszystkim stoją.

- Przecież mam świadka! Mój sensei może wszystko potwierdzić.

- Jasne, że może. I zapewne to zrobi. Niemniej jednak chciała pani poznać powody, dla których poddano panią przesłuchaniu, więc pozwoliłem je sobie przedłożyć.

- To wszystko Hirano-san. Jesteś wolna.- Dodał ten drugi, nieco przyjaźniejszym tonem.

- A ta nowa ofiara? Wiadomo już coś?

- Postępowanie jest w toku.

- Wspominał pan o tym, że chłopiec zginął w podobny sposób, jak ofiara odnaleziona przeze mnie wczoraj. Czy sprawcą może być ta sama osoba?

- A wspominałem także o tym, że śledztwo jest tajne i informowanie o jego przebiegu kogokolwiek z cywili byłoby dalece niestosowne? Nie?- Chunnin uśmiechnął się chytrze, odsłaniając pożółkłe od używek zęby.- Żegnam panie.

Aya nie zamierzała czekać, aż czarujący ninja wyprosi ją powtórnie. Zabrała swoje rzeczy i wypadła z posterunku, łapczywymi haustami pompując w siebie świeże powietrze. Tuż za nią, dziarskim krokiem, podążała Tamako.

- Nie mogę uwierzyć w to, że mnie podejrzewali.- Aya odwróciła się naprędce, niemalże wpadając na swoją przyjaciółkę.

- Potraktuj to jak rutynowe przesłuchanie. Również przez nie przechodziłam.- Tamako obrzuciła wymownym spojrzeniem bagaż Hirano, z którego wyłaniała się sterta ubrań.

- Zalało mi mieszkanie- skwitowała krótko, uzmysławiając sobie, jak nieistotne są teraz jej problemy, w zestawieniu z czyjąś śmiercią.- Musisz mi opowiedzieć o swoim odkryciu, ile lat miała ofiara?

- Chyba przesadnie nie interesują Cię losy tych chłopców, skoro tuż po odnalezieniu ciała, postanowiłaś spędzić noc z Kakashim.

Spodziewała się podobnej reakcji. Ba, nawet zdążyła się na nią przygotować podczas przesłuchania. W myślach drobiazgowo ułożyła sobie listę argumentów, rozpoczynając od tych, które w odbiorze wydawały się jej najbardziej przekonywujące. Szkoda tylko, że gdy przyszedł idealny moment na ich wyłożenie, moc słów wyparowała z niej, pozostawiając po sobie suchość w gardle i wiotkość kończyn.

Bierność Ayi stanowiła dla Tamako potwierdzenie jej słów, mieszających się z domysłami, które z impetem cisnęły się na usta.

- Widzę, że braki w umiejętnościach próbujesz zrekompensować swoim urokiem osobistym. Cóż, każdy orze, jak może. - Rzuciła Tamako, oczekując na reakcję zwrotną. Gdy ta nie nadeszła, dodała kąśliwie - Co? Nic nie powiesz?

- Tamako, chyba nie sądzisz, że byłabym zdolna do takich rzeczy.

- Myślisz, że nie widziałam jak na niego patrzysz?

- Przestań!- Ucięła Aya, chwytając się swojej ostatniej deski ratunku, czyli zaprowadzenia rozmowy na inne tory.- Sprowadziłaś mnie tu w zupełnie innym celu, prawda? Pojawiła się kolejna ofiara. Proszę, powiedz, że zanotowałaś cokolwiek podejrzanego, czy chłopiec posiadał charakterystyczne nacięcia na czaszce?

- To nie moja sprawa, ale powinnaś sobie odpuścić Kakashiego.- Dodała ze złością latynoska, puszczając mimo uszu pytania Ayi.

- Czy naprawdę musimy teraz o tym rozmawiać?

- Chyba nie sądzisz, że ktoś taki jak Hatake Kakashi zechce związać się z prowincjonalną, szarą myszką.- Tamako zmierzyła swoją rozmówczynię wzrokiem przesączonym mieszanką pogardy i litości.

- Doprawdy, nie musisz się silić na tak pospolite porady.- Aya próbowała się bronić, choć zachowanie jej przyjaciółki dalece wykraczało poza kanony ich wcześniejszej relacji. Może nie zawsze dogadywały się tak, jakby sobie tego życzyły i ciężko było je nazwać bratnimi duszami, ale mimo wszystko potrafiły prowadzić rozmowę, opierającą się o wzajemny szacunek.

- Nie zdajesz sobie sprawy, ile kobiet ostrzy sobie na niego zęby.

- Po co mi to wszystko mówisz Tamako? Wyrządziłam komuś jakąś okropną krzywdę swoim zachowaniem? Tak, Kakashi to mój nauczyciel, ale to także i przede wszystkim, zwykły człowiek, który ma prawo do... Zresztą, sama nie wiem po co Ci się tłumaczę.- Głos Ayi przygasł, załamując swoją tonację. Jeszcze chwila, a całkowicie wbrew sobie, zacznie płakać.

- Ktoś musi sprawić, żebyś zeszła na ziemię.- Burknęła Tamako, już mniej pewnie. Może i była oschłym sceptykiem, jawnie krytykującym wszelkie przejawy nieracjonalności, ale widok łez, wzbierających w oczach jej przyjaciółki, nieco ją otrzeźwił.- Nie możesz ciągle trwać w świecie iluzji, żywiąc się fikcją literacką. Książęta na białych rumakach nie obierają sobie za cel zakompleksionych bibliotekarek.

- Daj mi spokój.- Wyszeptała, czując, że dłużej nie da już rady wstrzymywać napływających łez.

Z wolna chwyciła swój bagaż, po czym nie zaszczycając Tamako spojrzeniem, skierowała swoje kroki w stronę chatki Shiro. Uszła zaledwie dwa metry, gdy dobiegł do niej skruszony głos przyjaciółki.

- Aya.

- Tak?

- Pajęczyna.

- Co?

- W okół jeziora, w którym utonął chłopiec, zastałam sporo pajęczych nici. Wyglądało to tak, jak gdyby ktoś umieścił je tam celowo.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top