20. POD OSŁONĄ NOCY p.1
Kakashi chłonął ów widok, jednocześnie karcąc siebie w duchu za to, jak bardzo podoba mu się to, co widzi. Jej piersi były tak mocno ściśnięte, że niemalże wylewały się zza ręcznika, który sięgał niewiele za pupę, ciasno opinając ciało młodej dziewczyny. Przez skrawek sekundy poczuł nieprzemożoną ochotę na rzucenie się na Ayę. Z ekspresją było mu nie po drodze, przez co wiedział, że jego kamienna twarz, dodatkowo przysłoniona maską, nie zdradza jak bardzo rozpalone ma teraz zmysły. Niemniej bał się, że dziewczyna spostrzeże, iż ewidentnie ma na nią ochotę. Ze wszystkich sił starał się utrzymać wzrok na twarzy Hirano. Nie było to jednak łatwe zadanie... zwłaszcza, że jej piersi posiadały magiczną moc przyciągania lubieżnych spojrzeń.
Nie, nie mógł się temu poddać. Sądząc po jej wczorajszym wybryku przy Naruto, Aya celowo wcisnęła się w ręcznik, by zachęcić go do działania. Było to ruch na granicy desperacji, którego nigdy nie aprobował. To Kakashi był zdobywcą i to on miał zaciągać kobietę do łóżka, nigdy odwrotnie. Poza tym zdrowy rozsądek, a raczej jego szczątki które powstrzymywały go przed uwiedzeniem tej ślicznotki, podpowiadały mu, że w powietrzu wisi coś na wzór spisku. Zdecydowanie nie mógł brnąć w to dalej. Przyzwoitość nakazywała położyć kres odgrywającemu się właśnie przedstawieniu, a on miał zamiar się temu podporządkować.
- Zakładam że powinnaś się ubrać- odrzekł siląc się na znudzony ton. Jak na złość głos odmówił mu posłuszeństwa i załamał się gdzieś w połowie, wystawiając świadectwo jego podnieceniu.
- Kakashi-sensei, wiem jak to wygląda, ale jestem w stanie wszystko wyjaśnić. Naprawdę.
- Chętnie cię wysłucham Hirano-san, niemniej nalegam byś włożyła na siebie coś bardziej stosownego.
- Dobrze, tylko...
- ... Z racji tego, że twoje ubranie zapewne uległo przemoczeniu, pozwolę sobie użyć ci czegoś wygodnego.
To powiedziawszy, ruszył w stronę szafy, karcąc siebie w duchu za ten pompatyczny ton, stanowiący zasłonę dymną przed jego prawdziwymi intencjami. "Ubranie uległo przemoczeniu"- Kto w ogóle używa takich sformułowań?
Najchętniej wziąłby ją od razu, pośrodku kuchni, przy akompaniamencie rzężącej ze starości lodówki. Zdarłby z niej ten kusy ręczniczek, sam odsłaniając tylko to, co niezbędne, po czym bez najmniejszego ostrzeżenia...
Uspokój się do cholery i nie daj się zwariować instynktom! - Ofuknął całe swoje ciało, specjalną nawiązką docinków, racząc ten konkretny narząd, który od dłuższej chwili pozostawał w pełnej gotowości do działania.
Świdrując wzrokiem wnętrze ascetycznej szafy, próbował wyselekcjonować ze swojej garderoby ubrania o najwyższym stopniu aseksualności. A zatem takie, które przywdziane przez Hirano, sprawiłyby że seksapil tej trzpiotki wyparowałby szybciej niż entuzjazm z Naruto na widok książki.
Jak na ironię, posiadał pewien, nieużywany jak dotąd strój, któremu ciężko było odmówić tandetności. Każdy, kto władał choćby śladowym wyczuciem estetyki, wykrzywiał twarz w grymasie zażenowania na widok owego wdzianka. Wśród znajomych Kakashiego znajdowały się jednak jednostki, dla których ekstrawagancja była formą wyrazu siebie. To właśnie za sprawą jednej z takich osób, ten narażający na śmieszność przyodziewek, znalazł się w jego szafie.
Kakashi z lekkim wahaniem wyciągnął ciemnozieloną, niezwykle elastyczną tkaninę, po czym nie zaszczycając Hirano spojrzeniem, położył ją na blacie.
- Raczej ciężko szukać tego na wybiegach i wśród najnowszych trendów, ale słyszałem, że pod względem wygody nie ustępuje dresom.
- Dziękuję.- Wydukała nieśmiało Aya, która w ciągu tych kilku minut, podczas których sensei wywracał do góry nogami swoją szafę, przeżywała zawał za zawałem.
Nic więc dziwnego, że z nieopisaną ulgą zniknęła w łazience, rozważając zabarykadowanie się w niej na resztę wieczoru oraz skulenie się w pozycji embrionalnej na lodowatych kafelkach, połączone ze zdrapywaniem fugi.
Jemu również nie było łatwo, ale korzystając z nadarzającej się okazji, postanowił czym prędzej rozmówić się z Pakkunem. Jeśli ktoś wiedział co tu jest grane, z pewnością był to właśnie wygadany mops. I choć wywołany do tablicy Pakkun twierdził, że z całym zamieszaniem nie miał nic wspólnego, a oferując Ayi schronienie w mieszkaniu jego właściciela, kierowały nim wyłącznie altruistyczne pobudki, to Hatake śmiał w to wątpić. Nie był to bowiem pierwszy taki przypadek. Pakkun co jakiś czas silił się na matrymonialne wyskoki, mające sprawić, że u boku Kakashiego pojawi się urocza niewiasta, a w tle rozbrzmiewał będzie Marsz Mendelssohna. W opinii samego zainteresowanego, mops w roli swata wypadał dość kiepsko, zwłaszcza, że wiedzę o meandrach stosunków damsko-męskich czerpał z wielu nieautoryzowanych źródeł.
Hirano nie wracała dość długo, co pozwoliło Kakashiemu chociaż częściowo wcielić się w rolę gospodarza. Zawartość lodówki nie była może zbyt imponująca, ale udało mu się stworzyć coś na zwór kolacji- ryż doprawiony potrawką z sezonowych warzyw.
Gdy już zaczynał się niecierpliwić, zamek w drzwiach do łazienki odskoczył, wydając charakterystyczne kliknięcie. Zanim Aya pojawiła się jednak w kuchni, minęła dobra chwila. Kakashi przypuszczał, że dziewczyna ociąga się celowo. W końcu nie na co dzień paraduje się w ręczniku przed swoim nauczycielem.
Wkroczyła do pomieszczenia cicho i bezszelestnie, niczym kot. Hatake z pewnym lękiem skonstatował, że w ciemnozielonej, elastycznej tkaninie wyglądała inaczej, ale nie brzydko. Nie czuła się jednak najlepiej w tym jednoczęściowym kombinezonie, ale przez względy grzeczności i spalone pierwsze wrażenie, postanowiła nie narzekać i nie psuć reszty wieczoru.
- Coś nie tak z ubraniem?- Zapytał Kakashi.
- Nie. Wręcz przeciwnie, jest cudowne. To znaczy... cudowne jest to, że mi je użyczyłeś.
- Właściwie, to prezent od mojego odwiecznego rywala.
- Ktoś z senseiem rywalizuje?- Zagadnęła Aya, ciesząc się, że Hatake wydaje się być bardziej rozmowny niż zwykle.
- W rzeczy samej. Za każdym razem gdy się widzimy, toczymy ze sobą pojedynki. - Kakashi uśmiechnął się na wspomnienie ostatniego z nich, kiedy to trzykrotnie ograł Gaia w papier, kamień, nożyce.- No dalej, siadaj. Jedzenie stygnie.
Nie trzeba jej było tego dwa razy powtarzać. Dzisiejszy dzień odcisnął na niej tak ogromne piętno, że najchętniej pochłonęłaby trzykrotność jawiącej się przed oczami porcji. Jedli w milczeniu, ignorując obecność niezręcznej ciszy oraz seksualnego napięcia, które wytworzyło się między nimi w sposób samoistny. Aya czuła, jak potrzeba wyjaśnienia całego zajścia, rozsadza ją od środka. Nie znosiła dopowiedzeń, a w obecnej sytuacji Kakashi nie wiedział nawet, jakim cudem znalazła się w jego mieszkaniu! Bóg jeden wie, co raczył sobie o niej myśleć...
- Chciałabym wszystko wyjaśnić.- Zaczęła dość niezgrabnie.
- Nie ma czego wyjaśniać. Przemokłaś do suchej nitki, a poczucie taktu nie pozwoliło ci na przetrząśnięcie mojej szafy. Doceniam to, Hirano-san.
- Nie chodzi o, eee... incydent z ręcznikiem, tylko o to, jak się tutaj znalazłam.
Kakashi spojrzał na nią, a w jego oku zatliły się iskierki rozbawienia.
- Niech zgadnę, jesteś członkinią złodziejskiej szajki i wkradłaś się tu, w nadziei, że wrócę grubo przed północą. Twój nietypowy strój zaś, wynikał z miarkowania ryzyka. Gdybym przypadkiem natknął się na ciebie, co zresztą uczyniłem, zawsze mogłabyś mnie za jego sprawą uwieść. Niestety, mój wrodzony urok osobisty wywarł na tobie tak piorunujące wrażenie, że postanowiłaś się do wszystkiego przyznać.
Aya nie wiedziała jak zareagować. Absurdalność tej historyjki nie pozostawiała złudzeń co do tego, że sensei żartuje. Z drugiej strony, jego kamienna twarz i ograniczona mimika wskazywały na coś zupełnie innego. Dlaczego to wszystko nie mogło być prostsze? Dlaczego Kakashi w jednej chwili traktował ją oschle i protekcjonalnie, zaś za chwilę raczył ją rozmową i żartami?
- Skądże, to Pakkun...
- Tak, Pakkun poinformował mnie o wszystkim. Wybacz, nie sprawdzam się najlepiej w roli dowcipnisia, co nie znaczy, że nie mam zamiaru próbować.
Aya uśmiechnęła się w odpowiedzi, sięgając po kubek z parującą, i okrutnie cierpką, jak się okazało, herbatą.
- Okropnie gorzka.- Skwitowała.
- I w roli gospodarza, jak widać, nie sprawuję się najlepiej.- Mruknął Kakashi, w geście zakłopotana drapiąc się po karku.- Na co dzień nie używam cukru, więc ciężko uświadczyć go w mojej kuchni.
- Wiadomo już co się stało z tym chłopcem?- Zapytała Aya, karcąc siebie w myślach za to, że pomyślała o topielcu dopiero teraz. Powinna już od progu zarzucić senseia pytaniami, zamiast wymyślać sposoby na zatrzaśnięcie się w łazience.
- Przykro mi, że natknęłaś się na taki widok.- Kakashi przybrał poważny wyraz twarzy.- Całe szczęście, udało się nam dość szybko zidentyfikować denata. To podopieczny pobliskiego sierocińca. Zaginął niecałe dwa dni temu.
- Zaginął? A jakie jest prawdopodobieństwo, że ten chłopczyk targnął się na własne życie?
Hatake zamilkł taktowanie, kierując wzrok w stronę gęstej od deszczu szyby.
- Czekamy na diagnozę patologów, ale na pierwszy rzut oka, wygląda mi to na grubszą sprawę. Widziałaś bruzdy na jego czaszce, prawda?
- Tak. Nie wyglądały naturalnie.
- Bo nie powstały przy użyciu żadnej z broni. To efekt ninjutsu.
- A więc ktoś go zamordował?- Aya wciągnęła powietrze.
- Nie wyciągajmy pochopnych wniosków. Scenariuszy może być wiele.- Zaoponował Kakashi. Nie podobało mu się, w jakim kierunku zmierza ta rozmowa.
- A jaki jest najprawdopodobniejszy z nich?
- Naprawdę się wkręciłaś, co?- Mruknął.- Rozumiem, że nie na co dzień wpada się na zwłoki, ale powinnaś trochę przystopować i zostawić resztę specjalistom.
Dziewczyna wyraźnie posmutniała, zatapiając wzrok w niedopitej herbacie. Czy to źle, że chciała poznać losy tego chłopczyka? Poza tym jakim typem człowieka trzeba być, żeby obierać za swój cel niewinne dziecko?
- Przepraszam.- Szepnęła.- Po prostu myślę, że on chciałby, by ktoś o nim pamiętał i poznał okoliczności jego zgonu.
Kakashi zabębnił palcami o blat, posyłając Ayi intensywne spojrzenie, które zawsze wprawiało ją w popłoch. Jakby tego było mało, mężczyzna nachylił się w jej stronę, zniżając swój głos:
- Hirano-san, możesz być pewna, że gdy tylko się czegoś dowiem, dam Ci znać.
Tym razem wytrzymała spojrzenie Kakashiego, w myślach licząc szare plamki przyozdabiające jego tęczówkę.
- Dziękuję.- Szepnęła jeszcze ciszej niż poprzednio, dając się w pełni oczarować zapachowi leśnego runa.
Trwali tak przez dłuższą chwilę, ale żadne z nich nie zawracało sobie głowy tak prozaicznymi zjawiskami, jak upływ czasu. Roztapiali się w swoich spojrzeniach, wyrażających ogromne pragnienie bliskości, zduszone przez lęk ukrywający się pod postacią zdrowego rozsądku.
Aya, mimo przybywających lat, nigdy nie chciała dzielić swojej przestrzeni z kimś obcym. Owszem, pragnęła miłości i akceptacji, ale w porę zrozumiała, że jej mały, hermetyczny świat nadaje się do zasiedlenia tylko przez jedną osobę. To ona była tutaj dyktatorem odzianym w porośnięty roztoczami szlafrok, to ona mierzyła surowym wzrokiem szuflady, które nie chciały się domykać i skrzypiące drzwi, które za nic miały sobie pokaźne ilości smaru, wpychane w nie z chorobliwą częstotliwością. Gdyby miała powitać w swoim życiu nową jednostkę, wiązałoby się to z porzuceniem tak wygodnych dla niej nawyków... Ale dla tego, konkretnego mężczyzny była w stanie poświęcić wiele. Zalane mieszkanie i tak trzeba będzie poskładać na nowo, więc może warto wygospodarować w nim miejsce na odwiedziny kogoś bliskiemu sercu?
- Powinnaś odpocząć. Już późno.- Uciął krótko Kakashi, puszczając cały romantyzm z dymem.- Ty zajmujesz łóżko, ja prześpię się na podłodze. Nie śmiej nawet oponować- wycedził kąśliwie, widząc minę Hirano na dźwięk zasłyszanych słów.- Zapraszam na salony.
Aya nie śmiała zgłaszać sprzeciwu, zwłaszcza, że odkładane w czasie zmęczenie zbierało swoje żniwo. Powieki przybrały teksturę ołowiu, a mięśnie napinały się boleśnie.
- Dziękuję za wszystko. Dobranoc, Kakashi-sensei.
- Nie ma sprawy. Do usług.- Odrzekł nieco zbyt chłodno.
Widać znowu zachciało mu się zmienić tryb z przyjacielskiego kompana na nieustępliwego nauczyciela. Cóż, Hirano musiała do tego przywyknąć. Zasypiając pomyślała tylko o dwóch rzeczach- Czy Pakkun naprawdę miał rację co do tego, w czym, a raczej bez czego zwykł sypiać Kakashi? I czy kiedykolwiek, ten silnie iglasty zapach dopieszczony cytrusami, zdoła jej spowszednieć?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top