19. CHŁOPIEC I STRUMYK p.4

- I jak?- Zagaił Pakkun, widząc z jakim skupieniem Aya kontempluje minimalistyczne podejście Kakashiego do życia, któremu świadectwo wystawiało właśnie owo mieszkanie.

- Całkiem... bezosobowo.

Była zaskoczona tym, co tu zastała. Im dłużej wodziła wzrokiem po prostych, dębowych meblach, podłodze w tym samym, surowym odcieniu i nienagannie zasłanym łóżku, ogarniało ją coraz to większe rozczarowanie.

Wkraczając do prywatnej przestrzeni senseia, miała nadzieję na odkrycie jego tajemnic oraz zgłębienie tej zobojętniałej osobowości, którą tak często zwykł się zasłaniać i która musiała przecież skrywać jakieś drugie dno. Sama nie do końca potrafiła określić na co tak naprawdę liczyła, przekraczając próg tego mieszkania. Może usatysfakcjonowałaby ją kolekcja obscenicznych czasopism z paniami przybierającymi wyuzdane pozy, co jednoznacznie wskazywałoby na korelacje z powieścią erotyczną, którą tego ranka czytał Kakashi, a w dalszej konsekwencji prowadziłoby do wysnucia wniosku, że jej nauczyciel to zakamuflowany zboczeniec. A może pragnęła zastać ścianę przystrojoną zdjęciami z egzotycznych wakacji, regał po brzegi wypełniony jakimiś kryminałami, swojski nieład na biurku, kolekcję znaczków pocztowych, hodowlę drzewek bonsai, rzędy rockowych płyt lub plakatów z ulubionymi bohaterami z filmów... słowem cokolwiek, co określałoby Kakashiego jako człowieka, jego zainteresowania, charakter, nawyki.

Aya wciąż wodziła wzrokiem po niewielkim pokoju, próbując znaleźć jakąś małą wskazówkę, promyczek nadziei, pozwalający jej uwierzyć, że jounin jest bardziej ludzki, niż zwykła o nim wcześniej sądzić. Odetchnęła z ulgą, gdy udało się jej zlokalizować dwie fotografie umieszczone w solidnych, drewnianych ramkach.

A więc nosił tę maskę od najmłodszych lat. Może ukrywa za nią oznaki poparzenia albo jakiś defekt?

Na jednej z nich, zaledwie kilkunastoletni Kakashi,  wpatrywał się w obiektyw ze znajomą intensywnością. Towarzyszyli mu kompani z grupy oraz dorosły mężczyzna, z pewnością będący senseiem tej szczęśliwej gromadki świeżo upieczonych geninów. Aya zastanawiała się czy dalej- pomimo upływu lat- utrzymują ze sobą kontakt. Kto wie, może nawet się przyjaźnią.

Druga fotografia wydała się jej znacznie bardziej znajoma. Przedstawiała Kakashiego bliższego jej wyobrażeniu w otoczeniu trójki geninów, wśród których jednego z nich znała aż za dobrze. Naruto z naburmuszonym wyrazem twarzy mierzył wzrokiem swojego sąsiada.

A więc to jest ten słynny Sasuke, który tak często pojawia się w relacjach Uzumakiego, zawsze przedstawiany zresztą w mocno negatywnym świetle. Ciekawe jak Kakashiemu udaje się okiełznać niezbyt przychylnie nastawionych do siebie podopiecznych? Z kolei ta uśmiechnięta różowowłosa dziewczyna, to z pewnością hołubiona przez Naruto, Sakura.

- Nie chciałbym przerywać Ci tej spontanicznej akcji inwigilacyjnej, ale sądząc po tym ile kichnięć wydajesz z siebie na minutę, powinnaś chyba wziąć kąpiel i włożyć na siebie coś suchego.- Odchrząknął Pakkun, kierując łapę w stronę wąskich drzwi prowadzących zapewne do łazienki.

Wyrwana z transu ponownie poczuła na sobie ciężar przemoczonego dresu, zziębniętych stóp i zalanego mieszkania. Kojąca kąpiel była tym, czego potrzebowała.

Wchodząc do łazienki, z wyraźną ulgą odnotowała, że toaletka senseia nie jest naznaczona kobiecą ręką. Brak kosmetyków oraz poupychanych gdzieniegdzie płatków kosmetycznych, kazał jej twierdzić, iż Kakashi nie ma współlokatorki. Łazienka okazała się równie nijaka, co reszta mieszkania. Kilka niezbędnych urodowych specyfików i przestronna kabina przysznicowa. Na tyle przestronna, że bez problemu zmieściłyby się w niej dwie osoby. Aya zaczerwieniła się na samą myśl. Nie, nie powinna się teraz skupiać na "tych" sprawach. Przegoniła z głowy wyobrażenie nagiego Kakashiego w lustrowanej przez siebie scenerii, i z niezwykłym pietyzmem zabrała się za doprowadzanie swojego ciała do porządku.

Kojący strumień ciepłej wody nie zdołał jednak zagłuszyć odgłosu tłukącego się szkła, dobiegającego z przeciwległego pomieszczenia.

- Pakkun?! Co się dzieje?

Odpowiedziała jej głucha cisza, dopełniona przez kolejny trzask rozpadającego się na drobne kawałeczki szkła.

- Pakkun?!

Kolejny brak odpowiedzi nie pozostawiał złudzeń.

A co jeśli ktoś wtargnął do mieszkania i mopsowi grozi niebezpieczeństwo?

Aya zadziałała impulsywnie. Owinęła swoje ciało śnieżnobiałym ręcznikiem, którego sosnowy zapach jednoznacznie wskazywał na to, kto wcześniej był jego użytkownikiem. Niewiele myśląc, chwyciła za stojącą w rogu miotłę i z duszą na ramieniu, ostrożnie ważąc kroki, wkroczyła do kuchni.

Widok który tam zastała, pozwolił jej odetchnąć tylko połowicznie. Piro drzemał sobie w najlepsze na dębowym stole, a Pakkun- siląc się na niewiniątko- odgarniał łapkami drobne kawałeczki ceramicznych talerzy, które raczej nie wylądowały na podłodze za sprawą włamywacza lub nieokreślonych sił wyższych.

- Co Ty wyprawiasz?

- Spokojnie panienko. Na co dzień mi się to nie zdarza, słowo. To sytuacja nad wyraz awaryjna, spowodowana śliskimi od deszczu łapami.- Jakby chcąc dodać wiarygodności swoim słowom, Pakkun uniósł do góry dwie łapki i pomachał nimi cudacznie.- Niemniej, doceniam Twój pośpiech Hirano-san. Nie należę do znawców ludzkich kanonów piękna, ale jest naprawdę lepiej niż myślałe...

- ... musimy to posprzątać!- Zawyrokowała Aya, która oczyma wyobraźni projektowała liczne konsekwencje rozbicia dwóch talerzy, wśród których w czołówce plasowało się niezadowolenie i złość właściciela zastawy. Kakashi, nawet jeśli jeszcze o tym nie wiedział, użyczał jej schronienia.  Nie mogła zatem pozwolić sobie na jakiekolwiek zaniedbania względem gospodarza.

Zbierając kawałki szkła z podłogi- a zadanie to nie należało do najłatwiejszych, zważywszy na to, że opinał ją tylko ręcznik- bezwolnie rzuciła okiem na dwa identyczne kubki ulokowane w zlewie. W jednym z nich znajdowała się na wpół dopita zielona herbata.

Czy ktoś go tego ranka odwiedził?  Całkiem możliwe, że właśnie to spotkanie było powodem jego spóźnienia na misję.

Zanim jednak zdążyła wysnuć tuzin mniej lub bardziej prawdopodobnych scenariuszy, usłyszała szczęk otwieranego zamka, który przy okazji zafundował jej paraliż wszystkich kończyn.

- Na mnie już pora.- Zawyrokował pewnie Pakkun.

- Co?! Nie zostawiaj mnie w takim stanie sam na sam... z nim! Nie możesz mi tego zrobić Pakkun. Jak mam mu to wszystko wyjaśnić? - Aya posłała w stronę czworonoga błagalne spojrzenie, które skruszyłoby niejedne męskie serce. Sęk w tym, że te pieskie, pozostawały poza jego siłą rażenia.

- Naprawdę wam kibicuję! Powodzenia!- Machnął łapą z wyuczoną gracją, po czym dodał naprędce- A i jeszcze jedno, nie kłamałem.

- Słucham?

- Kakashi naprawdę śpi bez bielizny. W mojej opinii, powinnaś to wykorzystać.

- Pakkun, jesteś tam?- Dało się słyszeć z przedpokoju.

Mops zmarszczył tę część pyszczka, którą można by od biedy nazwać psimi brwiami, po czym bezceremonialnie rozmył się w obłokach białej jak mleko pary.

A więc jednak mi to zrobił. Przeklęty Pakkun, jestem pewna, że wszystko sobie dokładnie zaplanował. Łapy śliskie od deszczu? Dobre sobie... I co ja teraz biedna pocznę?

Ayi nie pozostało jednak zbyt wiele czasu na rozmyślania. Półnaga, w skąpym ręczniku i ze szczotką w ręku, imitującą oręż, zamarła napotkawszy intensywne spojrzenie Kakashiego.

Trudno powiedzieć, które z nich, było w tej chwili bardziej oniemiałe.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top