15. SŁABI, NIEROZTROPNI, BUTNI p.3
- Zaraz, zaraz, to wy się znacie?- Bąknął Naruto, z którego ust wyzierała strużka na wpół przetrawionego makaronu.
Aya milczała konspiracyjnie, zrzucając tym samym odpowiedzialność za udzielenie odpowiedzi na Kakashiego. Powoli dochodziło do niej, że sensei jest nierozerwalnie związany z osobami, które są jej w jakiś sposób bliskie. Najpierw Shiro, teraz Naruto... czyżby ten splot zaskakujących zbiegów okoliczności miał się ciągnąć w nieskończoność?
Kakashi westchnął teatralnie, unosząc błagalny wzrok ku niebu, jakby cała ta sytuacja miała go zaraz przerosnąć.
- Tak się skałada Naruto, że Hirano, podobnie jak i Ty, jest moją podopieczną.
- Kiedy Aya nee-chan jest moim nauczycielem!-Żachnął się Naruto. - Ale to by się zgadzało. Aya wspominała odrobinkę o swoim senseiu i oboje mieliśmy podobne odczucia...
- ...Trochę to skomplikowane, prawda?- Nerwowo uśmiechnęła się Hirano, chcąc uciąć czym prędzej ten niewygodny wątek. Nie chciała, by Naruto dowiedział się, że jego korepetytorka zupełnie nie przystaje do świata ninja, a jej rokowania odnośnie zdobycia tytułu genina, są śmiesznie niskie.
Młody chłopak nie potrafił jednak poprawnie zinterpretować na poły wymownego, na poły błagalnego spojrzenia swojej nauczycielki. I zupełnie w swoim stylu, z buzią pełną makaronowych klusek, wypalił:
- Kakashi-sensei! Jakim prawem nie zwracasz uwagi na Ayę-nee? Ona czuję się przez Ciebie niezauważona! Dokładnie! Nie patrz tak na mnie- Naruto mierzył oskarżycielsko pałeczkami w stronę jonina, którego twarz wyrażała autentyczne zdziwienie.- Zanim tu przyszliśmy, Aya-nee wszystko mi powiedziała. To, że nie traktujesz jej poważnie sprawia jej ból i przykrość! Aya nee-chan to najwspanialsza osoba pod słońcem, a jej natto nie ma sobie równych!
Natężenie z jakim Naruto wypowiadał te słowa, spowodowało, że jego krótka tyrada zyskała sobie kilku gapiów, a szefostwo Ichiraku ramen wodziło wymownym wzrokiem pomiędzy Ayą i Kakashim. Ciężko było stwierdzić, które z nich jest bardziej zszokowane zasłyszaną wypowiedzią. Aya faktycznie wspominała chłopcu o tym, że Kakashi nie poświęca jej zbyt dużo uwagi, ale na Boga! Jej słowa miały zupełnie inny kontekst i tyczyły się wyłącznie płaszczyzny treningowej, zaś sposób, w jaki sformułował je Naruto, sprawił, że po raz kolejny wyszła przed senseiem na zdesperowaną, starą pannę... Na domiar złego, usłyszała za sobą szepty przechodzącej pary:
- Czyżby Kakashi-senpai i ta dziewczyna? No wiesz...?- Deliberował niski, kobiecy głos.
- Przyznam, że nigdy nie słyszałem o tym, by był w jakiejś bliższej relacji z kobietą...- wyjaśniał męski tenor, którego reszta wypowiedzi utonęła w ulicznym gwarze, w momencie gdy para znalazła się poza zasięgiem jej słuchu.
Aya nie miała nawet odwagi, by zerknąć w stronę jounina, a co tu dopiero mówić o wyjaśnianiu czegokolwiek. Chciała zniknąć, zapaść się pod ziemię i już nigdy nie pokazywać się Kakashiemu na oczy. Była na siebie zła za to, że jej policzki płonęły dorodną czerwienią, co postronny obserwator mógł wziąć za potwierdzenie prawdziwości zasłyszanych słów, choć tak naprawdę, nie były one do końca zbieżne z rzeczywistością. Była zła na Naruto, którego gadulstwo wpakowało ją w tę patową sytuację, aż w końcu, była zła i na samego senseia, za to, że śmiał zakłócić jej sielankowe, piątkowe popołudnie i że w jego towarzystwie traciła wszelkie pokłady zdrowego rozsądku.
- No czemu nic nie mówicie?- Ofuknął ich Naruto, siorbając resztki naparu ramen z wzorzystej miski.
- Cóż...- zaczął Kakashi pozbawionym emocji głosem.- Na mnie już pora.
To powiedziawszy wstał i niespiesznie ruszył w stronę centrum, unosząc do góry rękę, w geście pożegnania. Po chwili przystanął jednak, spoglądając leniwie w niebo, jakby dało się wyczytać z niego odpowiedzi na wszystkie, formułowane przez ludzkość pytania.
- Hirano, możesz mi potowarzyszyć? Chyba musimy sobie coś wyjaśnić.- Rzucił, nie odwracając się w ich kierunku.
Aya zdębiała. Spojrzała trwożliwym wzrokiem na Naruto, który skwitował całą sytuację wzruszeniem ramion i beztroskim uśmiechem.
- No dalej Aya nee-chan! Pokaż mu, że Tobie też należy się uwaga podczas treningów!
- Obawiam się, że tu nie chodzi o treningi, Naruto-kun.- Szepnęła Aya, skubiąc skórki w okół kciuka.
Wstała energicznie, zaskakując siebie werwą, jaka niespodziewanie wstąpiła w jej ciało. Nie miała ochoty na wyjaśnianie czegokolwiek, ale wiedziała, że sensei zasługuje na sprostowanie. W duchu próbowała się pocieszać, tłumacząc sobie, że jounin z pewnością wie, jak bardzo beztroski jest Naurto i że zapewne nie do końca zdawał on sobie sprawę z wydźwięku słów, które wypowiadał. Gdy spojrzała jednak na twarz Kakashiego, cała pewność siebie uleciała z jej ciała niczym powietrze z przebitego balonu. Surowa mina i ściągnięte brwi nie wróżyły nic dobrego.
- Chodźmy, odprowadzę Cię.- Rzucił jounin, pewnie krocząc przed siebie.
- Przepraszam...- Psiknęła Aya, karcąc siebie w duchu za ten służalczy ton.
- Nie wiem czy wiesz Hirano, ale miałem w życiu wiele kobiet. Jednakże żadna z nich nie uciekała się do omawiania swoich emocjonalnych rozterek z moimi uczniami....
- ... To nie tak!- Aya zaprotestowała.
- A więc jak?!- Warknął Kakashi.
Naprawdę chciała się bronić. Klarownie wyłożyć swoje argumenty i wypunktować wszystkie nieścisłości w niezwykle przekonujący sposób. W wyobraźni już widziała, jak sensei kiwa głową ze zrozumieniem, a później wspólnie zaśmiewają się ze sposobu bycia Naruto. Ale tak się jednak nie stało.
Pod ostrzałem zimnego jak stal spojrzenia jounina, Ayi odejmowało mowę. Odarte z emocji, ciemne oczy lustrowały ją w napięciu, oczekując odpowiedzi, która nigdy nie miała paść z jej ust. Zamiast tego, dziewczyna w popłochu błądziła wzrokiem dookoła, zawieszając go na najbardziej absurdalnych przedmiotach. Tym razem padło na posrebrzaną popielniczkę, ustawioną na niewielkiej werandzie, w której wnętrzu piętrzył się stos niedopałków. Tak intensywne studiowanie tuzina winowajców raka płuc, nie wystawiało najlepszego świadectwa jej zdrowiu psychicznemu, i Aya dobrze o tym wiedziała. Jednakże w towarzystwie Kakashiego, popełniała nietakt za nietaktem.
- Widzę, że próżno czekam na odpowiedź, a więc pozwól, że sam Ci jej udzielę. Nie należę do osób, które mieszają swoje życie prywatne z zawodowym. Nie wiem na jakiej stopie zażyłości znajduje się Twoja relacja z Naruto, ale życzyłbym sobie, żebyś nie rozmawiała z nim na mój temat. Naruto jest moim uczniem, a nie pośrednikiem w świadczeniu usług matrymonialnych. Poza tym, stawiając sprawę jasno Hirano-san, nie jesteś w moim typie.
Aya poczuła się tak, jakby ktoś zdzielił ją po twarzy. Chciała czym prędzej rzucić się do ucieczki, zwłaszcza, że w kącikach jej oczu nabrzmiewała lawina łez, której nie będzie w stanie powstrzymać na dłużej, niż kilka sekund.
- Wyglądasz jakbyś chciał napaść na bank.- Rzuciła więc bez ładu i składu, ratując się pierwszą myślą, która przyszła jej do głowy.
Gdy przez twarz Kakashiego przewinął się grymas niezrozumienia, dodała:
- Z tą maską.
Po czym odwróciła się napięcie, w samą porę, bo kaskada słonych łez zaczęła swobodnie sunąć po jej policzkach.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top