Dzień 3

" Uznałeś, że żartuję!

Pieprzony samolubie i idioto uznałeś, że zażartowałem!

Zażartowałem z tego wszystkiego, co przez te lata było między nami!

Widzisz te pofalowania papieru?

Płaczę.

Dumny z siebie?

Mama spytała mnie, co mi jest...

Opowiedziałem jej o tym, co myślisz.

Nie żałuj nic - powiedziała.

Jutro będzie lepiej.

Wyobraź sobie, że to był tylko sen.

Ale to było zbyt realistyczne kurwa! Twoje słowa bolą nadal! Nie wiem, czy cokolwiek, co tu pisze ma jeszcze sens! Nie wiem jak po tym wszystkim mogłeś stwierdzić z taką lekkością, że tylko bawiłem się i żartowałem?! Kurwa, czy ja dla ciebie znaczę choćby małe gówno?! Po co wysilam się dla ciebie? Po co już tyle razy kręciłem głową na nie do śmierci, gdy wystawiała do mnie rękę chcąc mnie podnieść?! Czemu jeszcze tu jestem?! Bo kurwa jestem i byłem dla ciebie! I naprawdę nie wiem, czy jeszcze będę! Jestem taki słaby! Mam tyle lęków! Mam tyle słabych punktów! Mam tyle ran! Mam tak mało krwi! Mam tylko jedno życie! Mam tyle obaw! Nie wiem na czym stoję! Nie wiem, co robię! Nie wiem co zrobię jutro! Nie wiem czy robię wszystko dobrze! Tak cholernie chciałbym robić wszystko idealnie! Uszczęśliwiać ciebie i moją mamę! I każdego cholernego człowieka! Chciałbym uwolnić się od tego wszystkiego ale to wszystko już niedługo po mnie przyjdzie!

Ramiona mamy są najlepszymi ramionami.

Ale nie zabiorą wszystkich problemów.

Piszesz do mnie SMSy. Przepraszasz. Szkoda, że na odwagę zebrałeś się dopiero o północy. Udam, że śpię, że nie przeczytałem i nie podejrzewam, że jesteś pijany.

Jutro w szkole podejdę do ciebie i tak po prostu przytulę się do ciebie.

Twoje ramiona zabiorą na te kilka chwil wszystkie problemy.

Ale z drugiej strony... Możesz wytrzeźwieć i nie chcieć mieć nic wspólnego z zabawnym jokerem.

Bez względu na wszystko...

Kocham cię."

Jest jakie jest.

W dodatku:

Z pozdrowieniami od mojej mam >.<

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top