Dzień 1
"To wszystko się skończy. Ale jeszcze nie teraz. Teraz trzeba udawać, że wszystko jest dobrze, że jest się nieśmiertelnym, niezniszczalnym, niepokonanym. Podnieść głowę wysoko i cieszyć się tym, co się ma. Nawet jeśli ja mam nic.
Zabieram cię do kina. Łapię za twoją jak zwykle zimną dłoń. Milczę ale uśmiecham się sztucznie. Film na szczęście pochłania cię w stu procentach i nie zauważasz moich łez. Wypływają same, bo po prostu nie umiem o tym nie myśleć. Tak mało czasu minie i się już więcej nie zobaczymy.
Zanim światło zapaliło się i ludzie poszli do wyjścia ja już byłem na powrót w swojej uśmiechniętej, dobrej masce. To czasem męczy i cały czas boli. Udawanie kogoś bez problemów, kompleksów, chorób. Jestem taki popaprany, a ty nawet o tym nie wiesz!
Nigdy się nie dowiesz! Przesadzam... Za kilkanaście dni wszystkie moje intrygi, kłamstwa, winy i kryjówki wyjdą z ukrycia. Znowu przesadzam. Nie jestem taki zły. Czasami tak się tylko stylizuję. Udaję...
Boli. Tak bardzo boli.
Tak niesamowicie boli twój uśmiech moje serce. Przez zagapienie jesteśmy teraz w jednym z tych lokalów, których nienawidzę. Nie chcę jeść, a ty dobrze o tym wiesz. Jadam tylko pizzę i to mi wystarczy.
Wystarczy mi też jedno twoje spojrzenie i już wiem, że tym razem jednak coś zjem. Zmusisz mnie do tego.
Z trudnością wmusiłem w siebie niedobre spaghetti. Dla ciebie. Gdy to przeczytasz masz to docenić! Ale przyznaj... To naprawdę było fu.
Uh... Patrzę na zegarek. Jest już grubo po północy. Jutro znów będę zmęczony. Ale zanim pójdę spać muszę dopisać jeszcze jedno.
Po prostu...
Kochaj mnie."
E... To są zapiski jednego z bohaterów.
W miarę czytania wszystko się wyjaśni.
Nie chcę pieprzyć, bo zepsuję klimat.
I spokojnie ta piosenka jest za długa, do tej ilości tekstu.
Wiem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top