꧁ Zawsze To Samo [26] ꧂
Pozostawmy to, że ostatni rozdział był jakiś rok temu - bez komentarza.
Jeżeli ktoś to jeszcze czyta, niech napisze - ŻELKI ===>
________________________________
Minęło kilka godzin bezczynnego siedzenia w wentylacji, nim metalowe obramowania zaczęły delikatnie drżeć oznaczając, że ktoś wszedł do pokoju pod nimi. Tatsuya uchylił powieki, i ziewnął, nic nie widząc w ciemności.
-Co jest? - potarł oczy i usiadł, tym samym budząc leżącego na nim Midorikawę.
-Która godzina? - mruknął młodszy, podświetlając ekran telefonu.
-Siódma - westchnął chłopak, i rozejrzał się dookoła
-Wiesz Tatsu mam dziwne wrażenie, że coś tu nie gra - stwierdził nagle Mido po chwili ciszy.
-Co takiego? - westchnął chłopak i rozciągnął się, na miarę możliwości wąskiego kanału.
Młodszy wzruszył ramionami patrząc na swój telefon.
-Po prostu coś mi się nie zgadza w rozkładzie wentylacji...
-Daj spokój - machnął ręką - Nie znamy się na tym, lepiej chodźmy już dalej i zadzwońmy do reszty, niedługo powinniśmy się dostać na dół.
Czarnooki tylko uniósł brew i mruknął pod nosem coś o braku wiary we własnego chłopaka.
Szybko włączyli komunikatory, dając znać reszcie by szli w kierunku łączenia kanałów 20 i 23, po czym ruszyli naprzód.
-Jak Ci się spało Mido? - zagaił rozmowę Tatsuya.
-Dobrze - mruknął Mido - A skąd takie pytanie?
-Po prostu jesteś dzisiaj jakoś wyjątkowo cicho - stwierdził czerwonowłosy - Zastanawiałem się czy wszystko w porządku.
-W najlepszym - zielonowłosy odgarnął grzywkę i co kilka sekund zerkając w jakiś schemat na telefonie, ruszył za chłopakiem - Ja tylko czekam, aż w końcu gdzieś spadniemy, i nasz plan pójdzie się walić.
Kiyama zatrzymał się szybko i obejrzał za siebie.
-Co masz na myśli?
Ryuuji tylko wywrócił oczami i pchnął go do przodu.
-Teraz to już za późno, idziemy się dalej pchać w tarapaty - polecił.
-Nie rozumiem, o co Ci chodzi ale idziemy dalej - mruknął Tatsuya.
-Te kanały to jakiś labirynt, ale niedługo powinniśmy was zobaczyć - usłyszeli przez komunikator głos Suzuno.
-Jeszcze jakieś trzy minuty - potwierdził Afuro.
-Dobra, widzimy się za chwilę - odpowiedział Tatsuya.
Minęło nawet mniej niż trzy minuty, gdy przy rozłamie wentylacji, zobaczyli pozostałych przyjaciół.
-Byłem pierwszy - wyszczerzył się Nagumo.
-Pfff, wyprzedziłeś nas o kilka sekund - wywrócił oczami Kira.
-Dobra spokój, jaki mamy plan? - spytał Suzuno.
-Czekamy, aż któryś z was za mocno naciśnie na tę metalową płytę wentylacyjną na której siedzimy - stwierdził znudzony Mido.
-A tobie co? - uniósł brew Nagumo - Okres?
Midorikawa wywrócił oczami. Według tego co widział na żywo, korytarze są o kilkadziesiąt metrów dłuższe, niż na oficjalnych schematach. A to oznacza błąd grafika, albo ukryte pomieszczenie. Łącząc to z tym, że od kilkunastu minut metal kanalu wentylacyjnego zaczynał robić się coraz cieńszy, a oni wszyscy wywierają nacisk w jednym miejscu...
-Nic takiego, zupełnie - mruknął Ryuuji beztrosko - Możecie sobie podskoczyć czy coś...
Wszyscy wymienili spojrzenia i wzruszyli ramionami. Jedynie Nagumo z sapnięciem rzucił się ciężko na dół, opierając plecy o kanał.
Usłyszeli tylko głośny trzask, a płyta na której siedzieli oderwała się z jednej strony, a oni z krzykiem zsunęli się prosto na dół.
Zaczęli z jękiem uciekać spod płyty, która nadal niebezpiecznie zwisała na suficie, kiedy zobaczyli lasery, wysunięte ze ścian i razem z kamerami, skierowane w ich stronę.
-Chyba o czymś nie wiedzieliśmy - mruknął cicho Afuro.
-Jakieś tajne laboratorium zamachowców - mruknął Tatsuya.
Midorikawa tylko rzucił mu ostre spojrzenie i założył ręce na ramiona, unosząc lewą brew.
-Doprawdy, kto by się tego spodziewał...
××××××××××××
Siedzieli w szóstkę zamknięci w jakimś pomieszczeniu, przywiązani do metalowych foteli.
-Ile można czekać aż główny złoczyńca się ujawni, opowie historię swojego życia, a potem wyjawi cały swój plan - jęknął Nagumo.
-Nie rozumiem, przecież to Snake miał być naszym zamachowcem - mruknął Hiroto - To absolutnie nie ma sensu!
-Kto by pomyślał, że Snake był tylko wynajętym zabójcą, i jego gang tylko udawał, że miał coś wspólnego z tą sprawą...
-Nie mądrz się Ryuuji - fuknął Nagumo - Nie udawaj, że to wiedziałeś.
-Tego akurat nie, na stole przed nami leży umowa współpracy - odpyskował mu chłopak - Między Snakiem, a Markiem Pierssem.
-O nieeee - jęknął Nagumo - Tak na imię mają jacyś niscy, nielubiani brzydale w serialach
-A nazwisko rodem z kryminału, ale biednego w fabułę - westchnął Suzuno.
-Czy Mark Pierss, to nie jest asystent prezydenta Stanów Zjednoczonych?
Wszyscy spojrzeli zdziwieni na Afuro który tylko wzruszył ramionami.
-Tak mi się wydaje...
-No to skoro już wiecie kim jestem, to ja chętnie się dowiem kim jesteście wy - usłyszeli przed sobą.
Odwrócili się, a Midorikawa i Suzuno którzy siedzieli najbliżej, tylko wytrzeszczyli oczy.
Jake Pierss ewidentnie nie był tylko brzydalem. Był wysokim, przerażającym i w dodatku uzbrojonym w pistolet brzydalem.
-No to w skrócie chcieliśmy powstrzymać Snake'a przed zamachem na sekretarza, ale okazało się, że on był tylko wynajęty przez Pana więc czekamy aż nas Pan oświeci - westchnął Mido, który przez ostatnią godzinę zdążył się pogodzić ze swoim losem - Byle szybko, bez ckliwych historii z nastoletniego życia.
Mężczyzna zamrugał szybko i założył ręce na ramiona.
-Nie ma nic do wyjaśniania, jak wywołam wojnę, i zabiję sekretarza a potem prezydenta, to przejmę urząd i z taką armią opanuję cały świat - wzruszył ramionami - Więc teraz was zamknę, żeby nie dać wam czasu do namysłu, i przyspieszę konferencję sekretarza.
Midorikawa zamrugał i sapnął.
-Chłopaki mamy problem, on się zna na rzeczy...
-Nie ujdzie to Panu na sucho! - krzyknął Afuro.
-Właściwie to już mu uszło - mruknął Tatsuya.
-Nie pomagasz - odszepnął mu Terumi.
-Zabierzcie ich do naszego małego eksperymentu w laboratorium - mruknął Pierss do kilku mężczyzn stojących za nim - Tylko nie zgubcie któregoś, nie ma dziś miejsca na błędy.
Ruszyli naprzód, omijając wąskie przeszklone pomieszczenia, jakiś dziwny panel sterowania, i kilka motorów.
-Jeśli was to ciekawi, są to motory sterowane myślami - mruknął facet - Kiedyś chciałem być wynalazcą, ale prezydent stwierdził, że byłyby zagrożeniem dla ludzi.
-Czyli jednak ma Pan ckliwą historię przestępcy - mruknął Nagumo - Zaczynałem się już martwić.
Chłopak umilkł gdy został posadzony na fotelu a na jego głowę założono kask, przypinając ręce do fotela.
-Miłej zabawy - warknął Pierss - Posadźcie resztę i zbieramy się.
Nagumo rozejrzał się, ale oprócz fotela zobaczył przed sobą tylko czarny tablet.
-Ej! No chyba nie zostawicie nas tak! - krzyknął - Halo?!
Umilkł gdy oczy zaczęły mu się zamykać, i uświadomił sobie, że z tym kaskiem na głowie jest jednak coś nie tak.
-Po prostu nie wierzę... Zawsze to samo...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top