꧁Zabijcie Się W Końcu [27]꧂
Gdy Nagumo otworzył oczy, szybko wrzasnął i przeturlał się za stojący obok samochód. W miejsce gdzie przed chwilą leżał właśnie uderzył pocisk.
-Co tu się dzieje?! - wrzasnął, zauważając Suzuno i Midorikawę za samochodem obok.
-Też chciałbym wiedzieć! - krzyknął Ryuuji.
Nagumo opadł pot z czoła. W jednej chwili siedzi na fotelu, a potem leży na jakiejś ulicy ze strzelającymi robotami. Cudownie.
-Jak my się tu znaleźliśmy?! - warknął Tatsuya przebiegając do nich - Dopiero co spałem na fotelu!
-Mam ten sam problem! - odkrzyknął Nagumo - Ale jakoś znaleźliśmy się w tej sytuacji!
-To pewnie wina Nagumo! - krzyknął Mido.
Złotooki zamrugał i wychylił się zza auta w szoku.
-Z jakiej paki!?
-Nie wiem, to zawsze jest twoja wina! - pisnął zielonowłosy - Czemu teraz miałoby być inaczej?!
-Bo siedziałem jak ty na jebanym fotelu! - krzyknął.
-Kto wie do czego jesteś zdolny! - odkrzyknął Mido, i wychylił się strzelając naprzód - Ta broń nie działa!
-Super - mruknął pod nosem Afuro - Uwielbiam nasze misje, zawsze przebiegają z planem!
-Ej chłopaki! - krzyknął Hiroto - Bo w sumie to te roboty stoją w miejscu!
-Co nam to miało dać?! - krzyknął Suzuno.
-No nie wiem zamierzasz tu siedzieć do własnej śmierci?!
Spojrzeli po sobie i wyskoczyli zza aut, biegając jak pijani i omijając lecące pociski.
-Afuro uważaj! - krzyknął Suzuno.
Nim chłopak zdążył się odwrócić, kula przeszła przez niego na wylot.
-Jest okej! - mruknął, wstając powoli i patrząc ze zdziwieniem, jak jego ręka zaczyna znikać.
Stojący za konsolą mężczyzna tylko zaśmiał się z nieudolności przyjaciół.
-Jeden dostał, ale się trzyma - potwierdził blondyn - Szefie?
-Mówiłem Ci Pierss, to pułapka idealna - rozłożył ręce i ruszył do wyjścia.
-Dostałem! - krzyknął Nagumo, łapiąc się za ramię - Raczej nie wyjdziemy z tego żywi! Chociaż nie boli...
-Co ty nie powiesz! - krzyknął Hiroto, miażdżąc kolejnego robota.
-Przerwa! - krzyknął Haruya, i znowu pociągnął stojącego najbliżej Kirę, za przewrócone auto - Co robimy? - wydusił.
-Nie wiem - pokręcił głową Kiyama, a kolejny pocisk uderzył w samochód - Oni chyba nie wiedzą co to przerwa...
-Reszta, jakieś pomysły? - mruknął Hiroto.
Zamrugał i wychylił się zza czerwonowłosego.
-Gdzie Mido i Afuro? - rozejrzał się.
-Teru! - krzyknął Suzuno, nie wychylając się.
-Ej ich tam nie ma - mruknął Hiroto, chowając się przed pociskiem.
-Co masz na myśli przez to że nie ma ich tam?! - krzyknął Tatsuya - Ryuuji! - wstał.
Hiroto szybko pociągnął go w dół.
-Siadaj jełopie, bo zginiesz i tyle będzie - mruknął różowooki.
×××××××××
Tymczasem...
-Afuro uważaj! - krzyknął Midorikawa.
Blondyn uchylił się, ale kolejny pocisk uderzył go w głowę.
Nim jednak opadł na ziemię, rozpikselował się i z jękiem upadł na szklaną podłogę.
-Co u diabła? - otworzył oczy, siadając.
Tuż przed nim stała konsola, pokazując napis - Game over 1123 points.
-Czy on nas zamknął w jakieś wirtualnej grze? - uniósł brew, wychodząc z kabiny.
Tuż obok zauważył siedzących na fotelach przyjaciół. Podbiegł do drzwi, ale okazały się zablokowane.
-No to pięknie, ciekawe jak mają wyjść nie chcąc się zabić - westchnął.
-Matko jedyna - usłyszał jęk - Czuję się jak na kacu.
Drzwi do kabiny Mido otworzyły się.
-Mido! - krzyknął, podnosząc go z ziemi.
-Hej Teru, czy tak wygląda niebo? - potarł się po głowie.
-Wątpliwe - mruknął - Pomóż mi wymyślić sposób, jak zabić resztę!
-Brzmi kusząco - podążył za nim ochoczo - To panel kontrolny?
-Każdy ma swój, ale ten chyba jest główny - potwierdził niepewnie.
-No zabijcie się w końcu - jęknął Afuro.
Na ekranie wyświetlali się siedzący za autem Tatsuya, Suzuno i Kira.
Nagumo wyleciał nagle, i dostając pociskiem zniknął.
-Jeden z głowy - mruknął Terumi, idąc do budzącego się złotookiego - Wstajeeeemy!
-To już niebo? - mruknął Nagumo otwierając oczy, i zauważając blondyna - Definitywnie nie...
-Witam wśród żywych! - klasnął w dłonie.
-Zastrzeliłem Hiroto! - usłyszeli krzyk Mido.
-Co żeś zrobił?! - zakręcił się Nagumo, próbując wstać.
-I wszyscy wrócili - stwierdził Afuro, patrząc na konsolę - Pobudeczka kochani!
-Czyli to była jakaś psychiczna gra? - mruknął Tatsuya wychodząc zza drzwini ewidentnym nieogarnięciem na twarzy.
-Na to wychodzi - westchnął Kira.
-No cóż, wychodzi też na to, że musimy improwizować! - krzyknął Nagumo ruszając po jeden ze stojących na stanowisku sterowanych myślowo motorów.
-Nagumo... Nie
-Oj, Nagumo tak - zaśmiał się, wkładając kask.
-Czy używanie takich motorów przez takiego idiotę jak ty, nie jest niebezpieczne? - uniósł brew Suzuno.
Pozostali tylko wzruszyli ramionami zakładając kaski.
-Dobra - mruknął obrażony srebrnowłosy - Jak nagle w trakcie jazdy pomyśli, że jest głodny i skończy w pizzeri, to to nie będzie moja wina!
Nagumo przybliżył twarz do niego i uśmiechnął się słodko.
-Postaraj się nie skończyć w lodziarni śnieżynko, ponoć najlepsza lodziarnia w całym Stanie. Nie to żebym cię zachęcał czy coś... - mrugnął do niego, pozostawiając zarumienionemu chłopakowi kask.
-Nienawidzę cię - burknął pod nosem, chowając głowę w urządzeniu.
-Też Cię kocham lodóweczko!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top