꧁Wyjście Smoka [18]꧂

Nagumo chodził w kółko po pokoju i co jakiś czas chwytał z półki obok jakiś przedmiot, następnie rzucając nim o ścianę i klnąc pod nosem.
Spojrzał na Midorikawę który z miną nieszczęśnika siedział na podłodze.
Wychwycił wzrok przyjaciela i uniósł rękę do góry.

-Nic. Nie mów. - wycedził

-A czy ja coś mówiłem? - mruknął Nagumo - Może tylko, że sami się wepchnęliśmy w pułapkę! - tupnął nogą - Siedzimy tu dwa dni!

-Kto mógł się domyślić...

-Ryuuji - westchnął Haruya - Nowy Jork. Bronx. Możliwość końca świata i mafia w jednym, a ty się pytasz kto mógł się domyślić?! Ale nie - położył rękę na biodro - Pojedźmy sobie z nimi, to nam pomogą!

-Nie opierałeś się bardzo - fuknął czarnooki - Nie zwalaj wszystkiego na mnie!

×××

Ale momencik, bo wy chyba nie wiecie zbytnio o co chodzi.
No to gdy ja i Mido wsiedliśmy do auta tych mafiozów, jechaliśmy dość spory kawałek zanim dotarliśmy do jakiegoś budynku w Queens.
Znaczy Mido mówił, że to było Queens, dla mnie wyglądało tylko trochę lepiej niż ten marny Bronx.
Także zaraz po tym wysiedliśmy z auta i weszliśmy do środka...

×××

-Czyli co mamy zrobić? - mruknął Haruya siedząc przy stole.

Bill westchnął i rożłożył przed nimi mapę dzielnicy.

-Tutaj jest baza naszych Węży, a tutaj nasza - wskazał palcem - My chcemy spalić im ich dobytek, a wy odzyskać koleżków.

-No dobra... - kontynuował Nagumo - Ale co zrobicie później?

-To czego oni nie zdążą zakończyć - uśmiechnął się szatańsko.

-Czyli? - dociekał chłopak.

-Wywołają Trzecią Wojnę Światową - mruknął Mido - Jednocześnie powtarzając wszystko czego staramy się uniknąć.

-Dokładnie, ale przecież zawsze możecie uciec na Majorkę, co nie? - zapalił papierosa.

Czerwonowłosy wstał i uderzył w biurko.

-Czy wy nie rozumiecie, że zginą ludzie?! Wy najpewniej też! Nie walczycie na wojnie, a jedyne co potraficie to... - jego głos się urwał gdy poczuł wkłucie na ramieniu

-Haruya! - krzyknął Mido i wstał, ale rudowłosy szybko złapał go za szyję i wyjął drugą strzykawkę.

-Spokojnie, za chwilę do niego dołączysz... - mruknął i wbił mu ją w rękę - Jeśli nie jesteście z nami, jesteście przeciwko nam.

Rzucił Mido na podłogę obok przyjaciela. Nagumo uniósł tylko wściekły wzrok, próbując walczyć z opanowującą go sennością.

-A gdy tylko dotrzemy do ich bazy - mruknął Standers - Własnoręcznie zabije waszych przyjaciół, by następnie wrócić do was i po lekkim zabawieniu się wami, zrobić to samo - splunął na nich, i odszedł.

×××

I dokładnie tak trafiliśmy do celi w której teraz siedzimy drugi dzień.
Zero kontaktu z resztą. Wiemy tylko, że Standersi jeszcze nie ruszyli na bazę reszty, a to oznacza, że jeśli Suzuno i Tatsuyi nic nie jest, to mamy szansę ich uratować.
No ale teraz patrzcie co wymyśliliśmy dalej, bo okazało się, że ja i Midorikawa to rzeczywiście jest wybuchowa kombinacja...

×××

-Ciekawe co z Tatsuyą... - mruknął Mido rysując coś znalezionym ołówkiem w kurzu na podłodze.

-Też chciałbym wiedzieć co z Suzuno, ale takie rozmyślanie w niczym nam nie pomaga - warknął Nagumo, i kopnął w metalowe drzwi.

Ryuuji popatrzył na niego i spuścił wzrok, opierając głowę na dłoni.
Czerwonowłosy rozejrzał się szukając jakiejś drogi ucieczki. Jednak tak samo jak wcześniej, nic nie znalazł.

-Mido... - mruknął, klepiąc go po ramieniu - Przepraszam, że się uniosłem. Wyładowuje się na tobie...

-Spoko - westchnął czarnooki patrząc na jakieś maziaje na podłodze - Miałem całą Akademię Aliea, żeby do tego przywyknąć

-Czy ty próbujesz wzbudzić we mnie wyrzuty sumienia? - mruknął Nagumo.

Pociągnął go za rękę do góry, i widząc spojrzenie młodszego, pokręcił głową.

-Chcesz się przytulić czy coś? - uniósł brew i pstryknął go w nos - Potrzebuje tą pomysłową, a nie smutną stronę swojego brata.

Mido rozszerzył oczy na te słowa i spojrzał na chłopaka.

-Co masz taką minę? - zdziwił się Nagumo.

Zielonowłosy zamrugał szybko i uśmiechnął się lekko.

-Już nic... Znajdź mi w tych śmieciach za tobą jakąś puszkę czy coś - wstał i wyjął  płaskie, metalowe pudełeczko spod poszewki kurtki.

-Boję się pytać, ale po co Ci ona? - uniósł brew, patrząc jak chłopak patrzy na to co rysował od rana.

Nastolatek uniósł głowę i uśmiechnął się.

-Jak to co? Zrobimy bum!

-Wolałem nie wiedzieć...

-Oj nie narzekaj! - roseśmiał się się Mido i wrzucając jakieś różne proszki z pudełka, uniósł na niego brew.

-Co? - zdziwił się Haruya.

-Puszka - westchnął - Gdzie ta puszka?

-Aaa - odwrócił się i wyjął ze sterty gratów puszkę po groszku - Ujdzie?

-Może być, teraz zwal ten regał na ziemię - wskazał na szafę.

-Oke... Czekaj... Po co?!

-Za czymś się trzeba schować nie? - spojrzał na niego - A to ty jesteś najsilniejszym chłopakiem roku, więc...

-Będziesz mi wypominać te zawody do końca życia? - fuknął złotooki.

-Tak.

-Miałem siedem lat!

-Teraz masz dziewiętnaście i jesteś tak samo głupi - westchnął chłopak

-Do mnie tak? Do mnie? Do brata swego kochanego? Oczywiście niebiologicznego, bo nikt u mnie nie miał neonowych włos...

-Haruya! - krzyknął Mido - One są zielone!

-A walić jakie są - wywrócił oczami Haruya - Ważne, że keczupowi się podobają. Chociaż nie powiem, razem wyglądacie jak jakaś parka w święta, jeden na zielono, drugi na czerwono.

-...

-Okej już nic nie mówię...

Mido wziął od niego puszkę i z jakimiś wyzwiskami pod nosem, wsypał proszek do środka, następnie rozciągnął kabelek i usiadł za szafą.

-Robiłeś to kiedyś? - mruknął Haruya siadając obok.

-Tak, na froncie - mruknął Mido.

-A, to dob...

-Jeden raz. Nie wyszło - dodał chłopak.

Nagumo zamrugał i uniósł ręce do góry.

-A to nie, super! Od razu mi lepiej!
Wiesz co, Mido...

Nie zdążył dokończyć, bo chłopak wciągnął go za szafę i nacisnął przycisk, powodując, że osmolone drzwi z hukiem wyleciały z zawiasów.
W pokoju zrobiło się czarno od dymu, a Nagumo wstał i pociągnął zielonowłosego do wyjścia.

-Które to już drzwi na nasz rachunek?! - krzyknął do czarnookiego.

-Po szóstych przestałem liczyć!

Wbiegli za drzwi podpisane jako schowek, i znajdując swoje rzeczy przeczekali aż zwabieni hukiem Standersi, przebiegną obok ich kryjówki.

-Jak chcesz się wydostać? - mruknął Nagumo - Obstawili korytarz...

Czarnooki spojrzał w górę, na szeroki jak przystało na magazyn, szyb wentylacyjny.
Nagumo podążył za jego wzrokiem i pokręcił głową.

-Mido... NIE!

-Mido, tak! - podskoczył zielonowłosy.

____________________________
Następny rozdział 21.08

Powiem wam, że nie ma jak napisać, że się wrzuci dwa rozdziały, nie mając jeszcze żadnego xD
Ale dobra, wyrobiłam się. Widzimy się jutro!
~Bay
Reiko

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top