꧁Samozniszczenie [22]꧂

Hiroto strzelił do kolejnego ochroniarza, jednak ten schował się za rogiem unikając ataku.
Szarowłosy klęknął na ziemi, dysząc ciężko. Od kilkunastu minut odpierali ataki, a znajdowali się w korytarzu bez wyjścia.

-Wstawaj - polecił Nagumo, wyciągając do niego rękę - To jeszcze nie koniec

-I tak jesteśmy w kropce - mruknął różowooki.

-Łapać ich! - wrzasnął ktoś z tyłu nadbiegających ludzi.

Po chwili cały zachodni korytarz wybuchł w powietrze, a siła wybuchu odrzuciła dwójkę przyjaciół prawie pod same drzwi celi.

-Co jest kurwa? - wykaszlał Hiroto, ręką odganiając opary dymu.

-Mido czego nie zrozumiałeś w słowach ,, mały wybuch''? - usłyszeli w słuchawkach głos Afuro - Cholera czekaj, żyjesz ty wogóle?!

-Mieliście nas ratować a nie posyłać do piachu - westchnął Haruya leżąc na ziemi - Mido cholera powiedz, że żyjesz, bo cię ożywię i zastrzelę

-Żyję - wykasłał zielonowłosy - Trochę przesadziłe... Mój Boże! Co tu robi ta ręka, zara zejdę...

Nagumo i Hiroto tylko wymienili porozumiewawcze spojrzenia, wstając z podłogi.

-Jestem! - usłyszeli.

Afuro podbiegł do nich ze wschodniego korytarza, i rzucił się szarowłosemu na szyję.

-Raz cię zostawić samego - mruknął.

Kira uniósł kącik ust, i pocałował go we włosy, przez co Terumi uśmiechnął się zadowolony.
Po chwili kratka od wentylacji tuż nad nimi, otworzyła się, a Midorikawa runął jak długi na ziemię.
Oprócz tego, że miał lekko podpalone końcówki włosów, i wyglądał jakby tarzał się w węglu, to chyba nic się mu nie stało.

-Wszystko się kręci - mruknął, podnosząc się z ziemi, przy pomocy Nagumo.

No... Jak mówiłem... Chyba.

-Co tak wybuchło? - Tatsuya wystawił głowę zza drzwi celi.

-Tatsuya - westchnął Kira, przyjmując pozę surowego ojca - Miałeś rysować obrazki w kurzu.

-Kurz się skończył - mruknął czerwonowłosy niewinnie.

Nagle jego oczy rozszerzyły się, jeśli mogły jeszcze bardziej po tylu wciśniętych w niego narkotykach.

-Mido! - podbiegł do niego szybko, i nie zważając na nic, przytulił się do jego boku.

Ryuuji jeszcze nie do końca dyspozycyjny po wybuchu tylko spojrzał na Hiroto i Nagumo.

-Czemu mój chłopak zachowuje się jak dziecko? - uniósł brew

-Właśnie - stwierdził Terumi - Przecież to Mido jest uke w tym związk... Mido nie bij mnie!

Ryuuji spiorunował go wzrokiem i spojrzał na czerwonowłosego, który wlepiał w niego swoje oczy.

-Eh, ciebie też miło widzieć Tatsu - pokręcił głową rozbawiony i poklepał go po głowie - Warto wiedzieć jak zachowujesz się naćpany... Tera wiem, że już nigdy nawet nie staniesz obok narkotyków...

Nagumo wszedł do celi i wyciągnął z niej naburmuszonego Suzuno.

-Gdzie jest wyjście? - uniósł brew

-Uruchomiona Formuła Samozniszczenia. Pozostało. 30 minut - usłyszeli mechaniczny głos.

-Co do... - wydusił Nagumo.

-Ewakuacja! - krzyknął Mido - Ale gdzie?

-Jak żeś tam wlazł? - uniósł brew Hiroto, wskazując na kratkę wentylacyjną.

-No... Z dachu - podrapał się po głowie - Ale przy tym uruchomiłem jakieś dwanaście pułapek...

-Jakich? - mruknął Nagumo.

-Miotacze ognia, strzały, trujący gaz... - zaczął wyliczać - Lasery...

-Okej rozumiem! - krzyknął Kira - Ale żyjesz!

-Tia - wywrócił oczami - Teoretycznie

-Więc ruszać dupy i do wentylacji! - krzyknął Hiroto.

Afuro dostał wiadomość na telefon i oddalił się kawałek, aby złapać zasięg.

-Emm... Chłopaki? - mruknął

-A przysięgałem, że nigdy więcej tam nie wejdę - westchnął Haruya.

-To złamiesz przysięgę - mruknął Kira.

-CIIIIIISZAAAA!- pisnął Fuusuke machając rękami.

Wszyscy spojrzeli się na niego, ale ten tylko bawił się dalej włoskami.

-Afuro ciał coś powiedzieć - mruknął cicho.

-Chyba przyspieszyli swój plan rozwalenia świata - stwierdził Terumi pokazując im telefon - Bo według danych od Ichinose, konferencja w budynku ONZ odbędzie się za dwa dni.

-Czy ja dobrze rozumiem? - mruknął Mido - Przesunęli atak o prawie dwa miesiące w przód ? - uniósł brew - Przecież jest dopiero piąty listopada, atak i konferencja miały być jakoś 24 grudnia, tak? - spojrzał na Nagumo

-Miały być - westchnął - Ale w sumie wtedy nas tu nie było, pewnie poczuli się zagrożeni.

-Procedura samozniszczenia. 15 minut - usłyszeli

-Cholera jasna zapomniałem! - krzyknął Haruya, i wspiął się do wylotu wentylacji - Ruchy bo wybuchniemy!

-Niczym pop corn! - krzyknął Tatsuya.

-Mido ucisz swojego chłopaka dobra? - uniósł brew Nagumo.

-Ciemu jesteś niemiły, przez ciebie Mido-kun będzie smutny - mruknął Suzuno.

Ryuuji posłał Nagumo zwycięskie spojrzenie.

-Właśnie Nagumo - zrobił oczka szczeniaczka - Teraz jestem smutny

-Matko kochana! - wyrzucił ręce w powietrze - Dobra przepraszam!

-Pozostało. 8 minut.

-SPIERDALAMY! - krzyknęli
i wpakowali się do wentylacji.

I w ten oto sposób losy świata, zaczęły zależeć od tej szóstki nie do końca zdrowych psychicznie przyjaciół...
Innymi słowy. Nikt nie przewidywał zbyt kolorowej przyszłości...

_____________________
Następny rozdział: 28.08.20
Nie chcę was dołować ale jeszcze 4 dni do szkoły...
~Rei

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top