꧁ Rozdział 29 ꧂
Cała drużyna, pomniejszona o dwójkę przyjaciół, w końcu dotarła do miejsca w którym miała odbyć się transmisja. Problemem było to, że nikt oprócz nich, oraz oczywiście zamachowców, nie wiedział o planowanym ataku. Przez co wszędzie kręciła się ochrona, i ambasadorzy prawie każdego kraju.
-Nie no wiecie co - mruknął Suzuno, wyglądając przez kratkę, siedząc w wentylacji - Więcej was tu matka nie miała?
-Powystrzelajmy ich - zaproponował Nagumo.
-Ta, wtedy nas wezmą za zamachowców - wywrócił oczami Suzuno i obejrzał się za siebie - Nie chcę być nie miły, ale jeśli nam nie pomożecie to naprawdę będziecie mogli przejść żałobę.
-Zabawne - syknął Afuro i w końcu ruszył się do nich, klękając w ciasnym tunelu - A granatu z dymem usypiającym nie macie?
Wszyscy spojrzeli po sobie, następnie kierując spojrzenia na Nagumo.
-Ej, ktoś go miał okej? - ten od razu zaczął się bronić - To, że mianowaliście mnie niby przywódcą, nie znaczy, że...
-Granat miał Hiroto, który dał go mi, a ja chyba zostawiłem go w domu - mruknął nagle Afuro - Wrócił się po niego Suzuno, który zaczął straszyć nim Tatsuyę, przez co prawie go otworzyli, i wtedy zabrał im go Midorikawa, więc pewnie... No cóż...
-Nie wracamy tam, nawet mi nie gadaj - warknął Nagumo, ale przerwał mu Tatsuya, wręczając mu jakiś plecak.
-To wszystko co przy sobie miał - mruknął ponuro czerwonowłosy.
Nagumo westchnął cicho, i po otworzeniu plecaka, rzeczywiście znalazł tam dwa granaty.
-No cóż... - westchnął - Zostało pięć minut, więc lepiej się pospieszmy...
============
Kamery które ustawione tak aby filmować scenę przed nimi, zostały włączone. Transmisja nadawana była na cały świat. Wraz z dźwiękiem pieśni organizacji, na podwyższenie wszedł mężczyzna, ubezpieczany ze wszystkich stron przez ochroniarzy. Połowa z nich była jednak podstawiona przez zamachowców. Natomiast część drugiej połowy...
-Duszno mi - burknął Nagumo, stojąc tuż obok podwyższenia z mikrofonem, ubrany w kask i mundur ochroniarza.
-Bądź cicho, stoisz obok mikrofonu - szepnął do komunikatora Suzuno, stojący obok niego.
-Zamknijcie się obaj - usłyszeli głos Afuro, który ukrył się za ścianą, wraz ze znalezioną bronią, i osłaniał ich w razie ziszczenia się najgorszego scenariusza.
-Dziesięć sekund do przemowy - usłyszeli Tatsuyę.
-Miło było się z wami przyjaźnić, tak w razie czego - stwierdził Nagumo.
-Jako przywódca powinieneś walnąć mowę motywującą a nie to - westchnął Afuro.
-Co mam poradzić, że...
Nim Nagumo zdążył dokończyć, usłyszeli narastający pisk z mównicy obok której stali. Przebrana dwójka spojrzała na nią z przerażeniem, słysząc tykanie, wzmocnione przez ich komunikatory.
-No świetnie - westchnął Suzuno - Bo nie mogli go po prostu zastrzelić jak ostatnio nie?
Chwilę później rzucił się do przodu i ku przerażeniu Nagumo ściągnął sekretarza z podwyższenia, ciągnąc go w stronę kryjówki Afuro, unikając strzałów blondyna.
-Cudownie - westchnął Haruya i wyciągnął broń, szybko odcinając drogę tym ochroniarzom, którzy ruszyli w pogoń za srebrnowłosym i celem zamachu - Siema, tęskniliście za nami? Przekażcie szefowi, że motory jednak potrzebują poprawek.
-Ty też będziesz ich potrzebował jeśli zaraz nie zejdziesz nam z drogi - warknął mężczyzna stojący przed nim, nerwowo zerkając na ukrytą bombę.
-Meh, ja chętnie tu poczekam - uśmiechnął się złośliwie Nagumo, zrzucając kask, słysząc coraz szybsze tykanie.
-Nagumo! - usłyszał nagle a po chwili ktoś popchnął go na ścianę.
-Co do diabła znowu... - zaczął czerwonowłosy, ale zagłuszył go wybuch, który odrzucił go jeszcze kilka metrów dalej.
-O cholera... - jęknął chłopak, łapiąc się za głowę w której mu piszczało przez nagły huk. Nic nie widział przez kłęby dymu, poczuł tylko jak ktoś łapie go za ramię i ciągnie w inną stronę.
-Przestań się wyrywać idioto! To ja - zrozumiał Nagumo, powoli odzyskując słuch. Zmrużył oczy, i obrócił się, rozpoznając wśród dymu sylwetkę Tatsuyi - Suzuno zaprowadził Sekretarza na zewnątrz, jest bezpieczny.
-Suzuno czy ten stary dziad? - jęknął Nagumo.
-Obaj - wywrócił oczami Tatsuya.
-Całe szczęście - odetchnął Haruya i odkaszlnął przez dym - Gdzie Afuro?
-Afuro nie ma - odparł Tatsuya po chwili zawachania - To on Cię odepchnął.
-Ale... - wymamrotał Haruya, wstając na chwiejnych nogach.
-Chłopaki! - usłyszeli krzyk Suzuno, który nagle wybiegł z korytarza i skoczył na nich - Złapali wszystkich! Sekretarz zaraz znów wejdzie na wizję i wszystko wyjaśni. Powstrzymaliśmy wojnę i...
Nim zdążył dokończyć, zaczął zamieniać się w kolorowy dym, a razem z nim, wszystko dookoła.
-Suzuno? Tatsuya?! - krzyknął Nagumo, po chwili zauważając, że wszystko wokół się rozproszyło, teraz kręcąc się dookoła niego niczym wir - Nienawidzę podróży w czasie...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top