꧁Kolejna Szansa [4]꧂
Nie mógł wziąć oddechu. Czuł się jakby tonął, jednak wciąż szamotał się, zmuszając ciało do walki.
-... aruya... Haruya!
Krzyknął siadając, jednocześnie zderzając się głowami z kimś stojącym nad nim
Otworzył oczy. Znajdował się...
W swoim pokoju, w bazie?
-Ała - usłyszał pomruk
Spojrzał w górę i rozszerzył oczy
-T-Terumi? - mruknął
Blondyn przechylił głowę i położył ręce na biodrach
-Nie, Święty Mikołaj - fuknął
Nagumo otworzył usta i rzucił się na niego, obejmując go ramionami.
-Ty żyjesz - wydukał cicho
-No... Tak - mruknął zdziwiony bordowooki - Coś się stało?
Nagumo przygryzł wargę, patrząc mu w oczy i uśmiechnął się lekko
-Nie... Tylko zły sen
Afuro kiwnął głową, i powrócił do swojej wojowniczej postawy.
-Budzę cię od dwudziestu minut! Zaraz mamy trening! - krzyknął
Haruya zakrył twarz rękami i usiadł na łóżku.
-Udało nam się Suzuno - szepnął, uśmiechając się lekko
-Nagumo? - mruknął blondyn, kucając przy nim - Wszystko w porządku?
Odsunął mu ręce z twarzy, zauważając jego zaszklone oczy.
-Ej... - szepnął siadając obok w pościeli - Wiesz, że możesz nam powiedzieć jeśli coś się stało...
-Nam? - spojrzał na niego szybko
-No jasne, a komu innemu? - przechylił głowę - Zawołać Suzuno?
Złotooki zamrugał szybko. Wstał i zaczął ciągnąć przyjaciela do drzwi
-Idziemy do niego!
-Nie jestem pewien czy powinieneś wycho...
-Proszę Terumi! - krzyknął
-Dobrze, spokojnie - westchnął, wyjmując komórkę
Nagumo zerknął na wyświetlacz.
-Teru... Jaka dzisiaj jest data...
-Naprawdę zapomnia...
-Mów! - potrząsnął nim
-26 październik... - wykrztusił bordowooki
Ustawiam datę 26 września
Zahuczały mu w głowie słowa Suzuno.
-Coś poszło nie tak... - szepnął
-Nagumo? Wszystko okej?
Nie słuchał go dłużej, i sam wybiegł z pokoju, mimo nawoływań blondyna.
Dopadł do wyjścia z bazy, i pośpiesznie przechodząc wszystkie testy strażników, wybiegł na dwór.
Odkaszlnął, pocierając ramiona rękami. Nawet nie pomyślał o zabraniu jakiegoś płaszcza.
Mimo chłodu, pośpiesznie zaczął kierować się do schronu, w którym spędził kilka ostatnich miesięcy życia... Znaczy nie spędził ich... Tak jakby. To wszystko było dziwne.
-Co za katastrofa - fuknął, przedzierając się przez las
Jakby nie patrzeć, wejście do kryjówki jest ukryte głęboko w tym lesie, trochę mu to zajmie.
Szedł i szedł, i coraz bardziej się niepokoił. Słyszał odgłos drugich kroków... Kilka metrów za sobą.
Przystanął, udając że schyla się do ziemi.
Osoba za nim, również się zatrzymała. Starał się, sobie przypomnieć co się stało 26 października. Jakby nie patrzeć, w tamtej lini czasowej, jego tu nie było tego dnia. Westchnął i zaczął iść dalej.
Zaczynał już powoli widzieć znajomy znak na ziemi, pod którym schowany był właz.
Odkrył zejście, i wpisał kod, a następnie przyłożył rękę do skanera.
Właz odskoczył, a on wsunął się do kryjówki.
Zamknął go za sobą, ale specjalnie nie włączył zabezpieczeń.
Schron był pusty, wszystkie światła były zgaszone. Wzdrygnął się mimowolnie, gdy nacisnął przełącznik. Lampy zamrugały, by po chwili zabłysnąć rozświetlając korytarz. Przełknął ślinę, i wręcz biegiem ruszył ku znajomym drzwiom. Pamiętał, że zabezpieczał je skaner, ale...
Zatrzymał się z szokiem. Szybko wbiegł w boczny korytarz, zakrywając sobie usta. Drzwi do laboratorium były otwarte, i słyszał stamtąd czyjeś kroki...
Ktoś tam był.
Zacisnął oczy, słysząc też, że jego prześladowca się tu kieruje.
Jeśli oni pracują razem to po nim. Nie miał broni.
-Kim ty jesteś?! - usłyszał krzyk
Brązowowłosy, młody mężczyzna który za nim szedł, rzucił się do ucieczki. Rozległ się dźwięk wystrzału. Potem kolejny, i jeszcze jeden. W końcu szpieg dostał, i upadł na ziemię. Miał mundur wojskowy USA. Mundur wroga.
Usłyszał kroki. Zacisnął wargi, starając się powoli zabrać szpiegowi broń, nie wychylając się na główny korytarz.
-Haruya? - usłyszał
Zamrugał, podnosząc głowę.
-Co do.... - wydusił Nagumo, patrząc na Midorikawę z pistoletem w dłoni
Czarnooki westchnął wsadzając broń do kabury na nodze.
-Życie ci nie miłe? - uniósł brew - Co ty tu robisz?
-Ryuuji... - wydukał
-Tak. To moje imię - kiwnął głową, rozbawiony chłopak
Czerwonowłosy z zaszklonymi oczami, po prostu podszedł do niego, i oparł swoją głowę o jego ramię.
-Nagumo? - uniósł brew Mido - Ej, co jest?
-Jest 26 październik... Gdybym przybył jutro, to byś nie żył - wydukał
-Czekaj co? - zaśmiał się czarnooki, i odsunął go od siebie - O czym ty mówisz?
Zmierzył go wzrokiem, starając się zrozumieć co siedzi w głowie przyjaciela.
Nagumo z kolei nadal nie wierzył, że praktycznie jego brat, którego wręcz zmasakrowane ciało chował kilka miesięcy temu, teraz stoi przed nim, a on ma szansę zapobiec jego śmierci.
-Jeden z projektów nie działa - powiedział nagle Ryuuji - Nic nie łączy...
Zmierzył go wzrokiem.
-Myślałem, że się zepsuł. Ale ktoś musiałby się do tego przyczynić. Ale nie.... On po prostu stracił moc, bo ktoś go użył.
-Brawo, szybka dedukcja - Nagumo uśmiechnął się blado - Przychodzę z przeszłości Mido...
Zielonowłosy rozszerzył oczy, i przyjrzał mu się.
-Ale...
-Wiem sporo o tym wehikule... Ale nie ty mnie w nim wysłałeś... Mam Ci dużo do opowiedzenia - uśmiechnął się
-No to chyba musisz mnie przekonać - westchnął czarnooki - Bo coś Ci nie wierzę
-No to zacznijmy od tego, że w przeszłości razem z Hiroto umarłeś przez zrzucenie na Twój oddział pocisków, 27 października, tak się składa że to jutro, więc...
-JA UMARŁEM?!
Nagumo zamrugał i westchnął widząc blednącego powoli przyjaciela.
Przysunął się do niego, widząc, że ten za chwilę zaliczy spotkanie z podłogą.
Trochę mu to zajmie...
Następny rozdział...
Kto chce go dzisiaj?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top